Historia Camino de Santiago – szlaku pielgrzymkowego prowadzącego do hiszpańskiego Santiago de Compostela, gdzie znajdują się doczesne szczątki św. Jakuba Starszego, apostoła Jezusa Chrystusa – to coś więcej niż tylko opis wypraw w dalekie strony, zwłaszcza pielgrzymów z naszej części Europy.
Pielgrzymowanie do Composteli przeżyło swój rozkwit w okresie karolińskim, gdy w świadomości europejskiej pojawiło się przekonanie o odkryciu grobu Apostoła w Galicji. A choć ten moment określono jako Inventio Sancti Iacobi, to nie było to wymyślenie kultu, lecz zgodnie z łacińską etymologią – odnalezienie czegoś zapomnianego. Istnieją ślady archeologiczne i dokumenty, które potwierdzają, że kult Apostoła istniał na ziemiach galicyjskich w wymiarze lokalnym już od pierwszych wieków chrześcijaństwa, ale nie mógł się rozwijać ze względu na skomplikowaną sytuację polityczną, najpierw z powodu rzymskich prześladowań, a potem konkwisty muzułmanów na południu Hiszpanii, którzy zresztą często podejmowali łupieżcze wyprawy na północ aż po Santiago (złupione przez Almanzora w 997 r.). Nie zatrzymało to jednak peregrynacji, które od X wieku stały się coraz bardziej międzynarodowe, a przykładem tego jest biskup Gotestalco z Le Puy. Zamówiony przez niego traktat św. Ildefonsa z Toledo De virginitate..., odebrany w drodze powrotnej z Santiago, pokazuje, jak ten szlak kulturowo oddziaływał. Powyższe fakty ukazują, jak bardzo widok pielgrzymów idących do Santiago wpisał się w krajobraz europejski i wpłynął na budowanie nowych więzi i relacji społecznych wokół grobu Apostoła. Rozwój ruchu pielgrzymkowego znalazł wyraz w powiedzeniu przypisywanym Goethemu, że „Europa powstała, pielgrzymując do Santiago, a chrześcijaństwo jest jej językiem ojczystym”.
Strażnicy grobu
Podstawą doświadczenia pielgrzymowania jest jednak grób Apostoła, którego ciało, przywiezione przez dwóch jego uczniów – Teodora i Atanazego, spoczywa w oryginalnej, sięgającej I wieku po Chrystusie, krypcie dzisiejszej katedry, a dawniej będącego grobowcem przy mansio viaria Assegonia – gospodzie zlokalizowanej przy drodze rzymskiej prowadzącej z Bragi do Lugo. Wiadomo z Dziejów Apostolskich, że św. Jakub zginął w Jerozolimie jako pierwszy z grona Apostołów (por. Dz 12, 1-2), a jego ciało miało zostać wyrzucone do Gehenny, doliny znajdującej się poza murami Jerozolimy, aby tam zostało rozerwane przez ptaki. Uczniowie wykradli jednak ciało i drogą morską – być może statkiem towarowym, jak wskazuje legenda – udali się z nim do miejsca, gdzie wcześniej głosił Ewangelię, a więc do hiszpańskiej Galicji. Po dotarciu do portu Padron przedostali się do pierwszej mansio viaria, gdzie w przygotowanym przez chrześcijan grobie, należącym do rodziny Moeta (jak o tym świadczą zachowane napisy), złożyli ciało Apostoła. Na zewnątrz grób wyglądał jak pogański grobowiec, natomiast dzięki pewnym inskrypcjom (jak Atanasios Martyr, zapisanym jednak w taki sposób, aby w tych greckich słowach nawiązujących do imienia jednego z uczniów kryło się hebrajskie imię Jakub!) jest czytelnym znakiem dla chrześcijan, że znajduje się tu pochówek świadka Jezusa, jednego z Apostołów. Pamięć o tym przetrwała do czasów Karola Wielkiego i opisywanego w legendach cudownego odnalezienia grobu Apostoła dzięki wskazaniu gwiazdy dostrzeżonej przez mnicha Pelagiusza. Wiadomo, że kult apostoła Jakuba istniał od samego początku, podobnie jak pielgrzymki lokalne. Powstawały hymny, a biskupi compostelańscy określali się w listach jako stróże relikwii św. Jakuba, choć nie potrafili wskazać dokładnie, gdzie one się znajdują.
Wolność, pokuta, modlitwa
Atrakcyjność niebezpiecznej wyprawy na koniec świata, jak w średniowieczu określało się północno-zachodnie krańce Hiszpanii, wynikała z wiary, a dwadzieścia dwa cuda św. Jakuba z Kodeksu Kalikstyńskiego wskazują także na to, że przynosiła ona wolność. Do Santiago podróżowano z wielu pobudek. Jak wskazują źródła, często była to chęć odbycia pokuty, która jest nie tylko ekspiacją, ale też przywróceniem wolności i relacji we wspólnocie, stąd mogłaby być również narzucana przez władze świeckie jako część kary za popełnione przestępstwo. Niekiedy udawano się do Composteli w ramach testamentu, gdy przeznaczono pewne kwoty na uposażenie pielgrzyma, aby tam modlił się za darczyńcę. Innym razem to sam testator przed udaniem się w drogę tak czynił, ale są to rzadkie przypadki w Polsce, jak na to wskazują znane nam testamenty mieszczan z Elbląga i Gdańska. Choć często celem pielgrzymek z tych terenów były Rzym czy Akwizgran, to jednak udawano się także do Composteli, preferując trasę morską; droga z Gdańska do Composteli lądem była pokonywana w średniowieczu w ok. 70 dni, a drogą morską – w 15 dni.
Nowy impuls
Rozkwit pielgrzymek został zahamowany w epoce nowożytnej ze względu na kontrowersje teologiczne i formułowane oskarżenia wobec kultu świętych wynikające z reformacji, ale także z racji prowadzonych wojen w Europie. Nie zniknęły one jednak całkowicie – utrzymywały się, o czym świadczą także Polacy udający się do Composteli w XVII wieku, jak choćby Jakub Sobieski, ojciec przyszłego króla Polski. Kolejnym impulsem do odnowy pielgrzymek do grobu Apostoła Jakuba była wizyta papieża Jana Pawła II w Santiago de Compostela w 1982 r. i jego wezwanie – znane jako „Akt Europejski” – skierowane wówczas do wszystkich ludzi, by wrócić na drogi prowadzące do Santiago, aby odnowić ducha Europy.
Współcześnie Camino de Santiago to szlak przyciągający rzesze pielgrzymów z całego świata – blisko pół miliona osób rocznie otrzymuje tzw. kompostelkę, czyli dokument potwierdzający przejście przynajmniej ostatnich 100 km drogi albo 200 km na rowerze. Rozwija się infrastruktura, powstają nowe drogi jakubowe – także w Polsce, gdzie jest ich ponad 7700 km (jak wylicza dr Franciszek Mróz), skupionych wokół trzech głównych szlaków: Drogi Pomorskiej, Drogi Polskiej i Drogi Królewskiej. Tradycyjnym pozdrowieniem współczesnych pielgrzymów jest: Buen camino, czyli życzenie dobrej drogi, a „dobrej” w tym znaczeniu nie oznacza łatwej, lecz osiągającej swoje zamierzenie – odzyskanie wolności dzięki łasce Bożej.