W potocznej świadomości germanizację kojarzymy z czasami zaborów, zwłaszcza z II połową XIX wieku i z polityką władz pruskich wobec Polaków. Tymczasem problem pojawił się już w średniowieczu, choć miał nieco inne źródła i charakter.
W okresie rozbicia dzielnicowego (1138 – 1320) wraz z narastającą falą masowego osadnictwa niemieckiego na ziemiach polskich wzrastało niebezpieczeństwo coraz większego wpływu języka i kultury niemieckiej, a zarazem zagrożony został status języka polskiego jako dominującego narzędzia komunikacji oraz fundamentu kulturowej odrębności, także w ówczesnym Kościele.
Język to filar tożsamości
W tym kontekście problem języka stał się dla kiełkującej wśród mas świadomości narodowej fundamentalny. Masowy napływ osadników niemieckich, zmieniając dotąd homogeniczne pod względem językowym otoczenie, w przełomowy sposób wpływał na rodzące się poczucie odrębności wobec przybyszów, którzy w większości nie asymilowali się językowo. Mówiąc w obcym języku – „szwargocząc – przez polskie otoczenie kojarzeni byli z „niemowami”, „niemymi”. W tej sytuacji język ze zwykłego środka komunikacji stawał się wartością rodzącej się tożsamości narodowej. To nie przypadek, że właśnie w tym czasie jego rozwój wchodził w fazę powstawania pierwszych form piśmiennych, czego przykładów dostarczają nam Bogurodzica i słynne zdanie z Księgi henrykowskiej, co miało wielkie znaczenie dla jego dalszego rozwoju.
Niezwykle ważnym impulsem dla rodzącej się świadomości narodowej były także wysiłki zmierzające do zjednoczenia kraju w II połowie XIII i na początku XIV stulecia. Służył im wydatnie propagowany przez Kościół polski, szerzący się szybko kult św. Stanisława, kanonizowanego w 1253 r., którego ciało miało się cudownie zrosnąć, zapowiadając zjednoczenie państwa.
Pełna treść tego artykułu
w wersji drukowanej
lub w e-wydaniu.