Puls historii

Apetyt Moskwy jest większy niż Ukraina

Artur Stelmasiak

W Moskwie wiedzą, że w Europie Środkowej jesteśmy największym państwem, na które orientuje się wiele mniejszych krajów w regionie. Polska ma więc coś, co Rosja potrafi wymusić jedynie siłą – mówi poseł Marcin Przydacz.

Artur Stelmasiak: O co tak naprawdę toczy się wojna na Ukrainie?

Marcin Przydacz: To jest wojna nie tylko o przyszłość Ukrainy, ale także o nowy globalny porządek. Z jednej strony frontu mamy zasady prawa międzynarodowego oraz zasadę, według której państwa i ich obywatele mogą wybierać sobie model dalszego rozwoju oraz suwerennie kształtować politykę międzynarodową. Z drugiej strony frontu są niedemokratyczne państwa, które próbują odbudować lub powiększyć swoje strefy wpływów, burząc porządek oparty na prawie międzynarodowym. Moim zdaniem, apetyt Moskwy jest większy niż tylko Ukraina. Władimir Putin chce odbudować imperialny charakter Rosji, która będzie bezpośrednio i pośrednio wpływać na politykę i gospodarkę państw całego regionu.

Gdyby w ciągu kilku tygodni po 24 lutego 2022 r. udało się Putinowi przejąć całą Ukrainę, to co by się wówczas dalej wydarzyło?

Bylibyśmy pod bardzo dużą presją kolejnych żądań. Zagrożenie jest nadal, bo choć Ukraina się obroniła i dalej się broni, to w średnioterminowej perspektywie nie można wykluczyć tego, że Rosja będzie chciała iść dalej, by zniszczyć porządek międzynarodowy w całym naszym regionie. Dlatego tak ważne jest wzmacnianie obronności Polski, czyli kontynuowanie polityki odstraszania Rosji, by nie opłacało się nas atakować. W trakcie działań dyplomatycznych musimy dalej przekonywać naszych sojuszników, byśmy wspólnie wzmacniali wschodnią flankę NATO. Prezydent Andrzej Duda mówi często, że wschodnia flanka NATO musi być tak silna, by nikomu to się po prostu nie opłacało.

Jeśli chodzi o słowa, to Europa wydaje się bardzo silna, ale na Ukrainie mamy klasyczną wojnę na wyczerpanie potencjałów militarnych, gospodarczych i ludzkich. Po 24 lutego 2022 r. byłem przekonany, że Europa się wreszcie obudzi i przestawi gospodarkę na zbrojenia. Niestety, niewiele się wydarzyło, bo największa fabryka w UE produkuje dwa czołgi miesięcznie, a Rosjanie w tym samym czasie wypuszczają po 50-80 czołgów. Historia pokazuje, że gdy Rosja się rozpędzi, to nie wiadomo, gdzie się zatrzyma. Podobnie jest z amunicją, rakietami itd. Czy i kiedy Europa się obudzi?

Pełna treść tego artykułu w wersji drukowanej
lub w e-wydaniu.

Niedziela. Magazyn 1/2024

Dystrybucja

W parafiach

W wersji elektronicznej

Zamów e-wydanie