Felieton

Zwycięstwo. I co dalej?

Prof. Agnieszka Januszek-Sieradzka
Historyk, Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II

Zwycięstwo na polu walki, choć częstokroć rozstrzygało kwestie, których nie potrafiono lub nie chciano rozwiązać za pomocą innych politycznych narzędzi, nigdy nie było pełne, jeśli nie zostało wykorzystane także w wymiarze pozamilitarnym. Zwycięska walka – w zależności od epoki – z użyciem miecza, kopii czy działa, jeśli miała być prawdziwym sukcesem, sukcesem przesądzającym o czymś więcej niż fizyczne rozbicie wroga, obrona czy zdobycie ziem, zmiana, czasami chwilowa, układu sił, musiała okazać się także sukcesem propagandowym.

Dziś słowo „propaganda” ma jednoznacznie pejoratywny wydźwięk, wybrzmiewa w nim jakiś rodzaj kłamstwa i manipulacji. To wątpliwy wkład XX wieku w pojmowanie tego ważnego narzędzia społecznego oddziaływania, które ma swój źródłosłów w łacińskim terminie propagare, oznaczającym rozciąganie, rozszerzanie, krzewienie.

Samo zwycięstwo to za mało. Pełen sukces nie tylko oznaczał udowodnienie swej militarnej przewagi i odniesienie dzięki sile oręża konkretnych terytorialnych, ekonomicznych czy politycznych korzyści, ale także musiał wiązać się z jak najszerszym rozkrzewianiem wiedzy o wygranej, jej okolicznościach i ludziach, którzy za nią stali. Cóż bowiem ze zwycięstwa, niekoniecznie wszak militarnego, które nie zostaje przekute w sukces wizerunkowy, które nie rodzi powszechnie rozgłoszonej chwały zwycięzców.

Pełna treść tego artykułu w wersji drukowanej
lub w e-wydaniu.

Niedziela. Magazyn 6/2024

Dystrybucja

W parafiach

W wersji elektronicznej

Zamów e-wydanie