Pod hasłem „końca średniowiecza” i odrzucenia „średniowiecznych standardów” nowe kierownictwo Ministerstwa Edukacji „reformuje” polską szkołę. Kres tych „ciemnych wieków” w szkolnictwie zwiastują plany wyrugowania religii, ograniczenia podstawy programowej, uderzające w przedmioty ojczyste, zakaz prac domowych oznaczający rezygnację z dyscypliny, samodzielności, potrzeby i umiejętności poszukiwania wiedzy.
Wszystko to w mniemaniu owych rewolucjonistów oznacza zerwanie ze średniowieczem, czyli zacofaniem, ciemnotą, nieuctwem, obskurantyzmem i religijnym fanatyzmem. Trudno mylić się bardziej.
Uniwersytety narodziły się w średniowieczu. Określane aż do końca tej epoki łacińskim terminem studium generale – miejsce, gdzie uprawia się wszystkie nauki, wyrosły z odkrycia antycznego dziedzictwa, dynamicznego rozwoju miast i czynnika nie do przecenienia – głodu wiedzy. W uniwersytecie wyraziła się najgłębiej swoista cecha cywilizacji europejskiej – łączenie zmysłu przedsiębiorczości i innowacji z potrzebą zrzeszania się ludzi poza związkami rodzinnymi, poza węzłami zwierzchności i poza hierarchią tych węzłów. Pierwszy uniwersytet powstał w Bolonii w 1088 r., w XII wieku powstały uniwersytety w Paryżu i w Oxfordzie, w XIII wieku żywy ruch uniwersytecki objął Włochy, Francję, Anglię i państwa Półwyspu Iberyjskiego; w połowie następnego stulecia dotarł do Europy Środkowej, a później na tereny Niemiec i Skandynawii. Uniwersytety były takie jak epoka, która je zrodziła – uniwersalne, ponadnarodowe i powszechne: wszędzie uczono po łacinie, studenci mogli pobierać nauki w dowolnym miejscu, a uzyskane przez nich tytuły były wszędzie uznawane. Uniwersum.
Wiedza i nauka, choć z oczywistych przyczyn dostępne przede wszystkim dla mężczyzn, nie wykluczały wówczas kobiet i nie były dla nich zamknięte. Tak, tak, to zacofane i antykobiece, jak głoszą niektórzy, średniowiecze otwierało drzwi wiedzy także przed płcią piękną. A na czele edukacyjnej awangardy stały klasztory, już od czasów św. Scholastyki, czyli VI wieku (! ) głoszące i realizujące ideę edukacji kobiet. W XII wieku Trotula di Ruggiero, lekarka i uczona, pierwsza na świecie specjalistka z zakresu ginekologii, wykładała medycynę we włoskim Salerno. Średniowieczne zacofanie?
W połowie XIV stulecia, w rozkwicie długiej, liczącej dziesięć stuleci epoki wieków średnich, Polska, pod mądrymi rządami króla Kazimierza Wielkiego, z imponującymi skutkami nadrabiała rozwojowe zaległości wyniesione z trudnego okresu rozbicia dzielnicowego, przezwyciężanego niemal dwa stulecia. Szybko rozwijające się państwo odkrywało też swoje potrzeby duchowe, intelektualne i artystyczne. Kościół, który i w czasie rozbicia dzielnicowego stał się czynnikiem podtrzymującym więzi polityczne i społeczne podzielonego państwa, żywo włączył się w rozwój kraju, zapewniając mu wybitnych intelektualistów, wykształcone elit i rozwój szkolnictwa. To w kościelnych szkołach – parafialnych, kolegiackich, katedralnych i klasztornych – zdobywali wykształcenie mieszkańcy średniowiecznej Polski. Rósł głód wiedzy, państwo potrzebowało prawników, lekarzy, nauczycieli i urzędników, rodziła się potrzeba dalszej edukacji, dojrzewała myśl, by nauki na najwyższym poziomie można było uprawiać i pobierać także nad Wisłą.
W marcu 1364 r. arcybiskup gnieźnieński Jarosław ze Skotnik dokonał uroczystej konsekracji katedry na Wawelu, miejsca koronacji i pochówku polskich monarchów i szczególnego kultu patrona Polski – św. Stanisława. Niespełna dwa miesiące później król Kazimierz Wielki ogłosił akt fundacyjny Akademii Krakowskiej, pierwszego uniwersytetu w Polsce i jednego z pierwszych w Europie Środkowej, określając go przepięknie jako „nauk przemożnych perłę”. Gotycka katedra i średniowieczny uniwersytet – trudno o bardziej wymowne spotkanie symboli owej epoki. Niemal jednocześnie Kraków i Polska zyskały dwa miejsca – symbole, będące z jednej strony zwieńczeniem długotrwałych procesów, z drugiej – początkiem nowego.
Choć fundacja Kazimierzowska wkrótce po śmierci założyciela przeżyła głęboki kryzys, już na początku XV stulecia dzięku staraniom królowej Jadwigi Andegaweńskiej i króla Władysława II Jagiełły doszło do odnowienia krakowskiego uniwersytetu, który stał się atrakcyjnym ogniskiem nauki i humanizmu nie tylko dla mieszkańców Królestwa Polskiego, ale także dla młodzieży z całej Europy. Lista wybitnych krakowskich uczonych, zapisanych złotymi zgłoskami w dziejach europejskiej nauki, z której czerpiemy przecież do dziś, jest imponująca.
Trudno sobie wyobrazić bezmiar ignorancji, która każe z pozycji zupełnie nieuzasadnionej wyższości ogłaszać „koniec średniowiecza” w polskiej edukacji. Oznacza to przecież odrzucenie fundamentów naszej tożsamości i osiągnięć europejskiej cywilizacji. Bezmyślnie wyśmiewane średniowieczne standardy to rzetelna wiedza i jej głód, zasady logiki, niełatwa, ale owocna nauka, benedyktyńska praca, która nie ucieka przed wysiłkiem i systematycznością. Do każdej epoki można odnieść znaną, wypowiedzianą przed czterystu laty, maksymę kanclerza Jana Zamoyskiego: „Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”. Aż strach pomyśleć, co może oznaczać dla Polski, dla polskiej szkoły, edukacji i wychowania młodych Polaków tak radośnie głoszony „koniec średniowiecza”.