Mimo że jego pontyfikat trwał dość krótko, zaledwie pięć lat, to odmienił oblicze Rzymu pogrążonego w przestępczości i rozpuście.
Kiedy kard. Felice Peretti wstępował na tron Piotrowy, przyjmując imię Sykstus V, Wieczne Miasto było zaledwie cieniem swej dawnej świetności. Po zniszczeniach dokonanych przed 58 laty przez luterańskich lancknechtów w czasie Sacco di Roma nadal podnosiło się ze zgliszczy – wielu mieszkańcom ówczesnej Europy Rzym w tym czasie bardziej przypominał siedlisko zbirów i towarzyszących im prostytutek, kryjących się w ruinach antycznych budowli, niż stolicę Państwa Kościelnego. O skali przestępczości w Rzymie wiele mówi opinia, krążąca w niemal całej Europie – mawiano, że na jednego uczciwego Rzymianina przypada co najmniej jeden bandyta. W stwierdzeniu tym nie było wiele przesady, wszak z racji braku bezpieczeństwa Rzym nie należał w tym czasie do chętnie wybieranych destynacji. Złą sławę Wiecznego Miasta miał zmienić dopiero pontyfikat Sykstusa V – zastosowane przez niego środki wielu przypominały te, których nie powstydziłby się Drakon, słynny ateński prawodawca z VII wieku przed Chr.
Wieśniak inkwizytorem WenecjI
Felice Peretti, przyszły „żelazny papież”, urodził się kilka lat przed wydarzeniami Sacco di Roma w rodzinie biednego rolnika z Grottammare, położonym nad Morzem Adriatyckim. Pewnie skończyłby, pracując od świtu do zmierzchu w sadzie pomarańczowym (kwiat pomarańczy jest symbolem Grottammare), albo jako rybak, gdyby nie pomoc okazana mu przez jego wuja Salvatore Ricciego, franciszkanina – dzięki niemu Felice rozpoczął edukację, a wkrótce też wstąpił do zakonu. Syn prostego chłopa z Grottammare okazał się nad wyraz inteligentnym i ambitnym studentem, a naukę na uniwersytetach w Bolonii i Ferrarze zwieńczył doktoratem z teologii, uzyskanym w 1548 r. Przechodził przez kolejne szczeble kariery kościelnej, od kaznodziei do głównego inkwizytora Wenecji, a w 1570 r. za swoje zasługi otrzymał kapelusz kardynalski. Po przeniesieniu się z Wenecji do Rzymu doznał pewnego szoku kulturowego – na własne oczy przekonał się, jak zdegenerowany i pogrążony w przestępczości był Rzym. Widział, jak kolejni papieże nie są w stanie poradzić sobie z trawiącymi miasto rozkładem moralnym i przestępczością. Sytuacja taka trwała do kwietnia 1585 r., gdy z życiem pożegnał się Grzegorz XIII. Nikt nie przypuszczał, że śmierć papieża, który zasłynął reformą kalendarza, stanie się drogą do pontyfikatu Sykstusa V i otworzy nową epokę w dziejach Rzymu.
„Kaleka” na konklawe
Podczas konklawe w 1585 r. na następcę Grzegorza XIII wybrano jednogłośnie kard. Perettiego. Czym motywowana była taka zgodność głosowania kardynałów? Purpuraci chcieli papieża „przejściowego”, a takim wydawał się 64-letni Peretti, który na konklawe przybył o kulach, sprawiając dodatkowo wrażenie człowieka schorowanego. Po ogłoszeniu wyniku wyboru papież elekt miał odrzucić te, jak się okazało, li tylko rekwizyty, stanął przed kardynałami w pełni sił i od razu zapowiedział reformy. Kością niezgody stała się jedna z jego pierwszych reform. Papież dążył do ujednolicenia redakcji łacińskiego przekładu Biblii, by wszyscy wierni mogli korzystać z jej jednej kanonicznej formy. Idea słuszna, jednak wykonanie niezbyt fortunne, gdyż Sykstus pominął powołaną do tego celu specjalną komisję i osobiście zajął się wprowadzaniem poprawek. Dokonał drastycznej ingerencji w tekst oryginalny, usuwając nawet duże jego fragmenty. Po śmierci papieża wszystkie egzemplarze tzw. Wulgaty sykstyńskiej zostały wykupione przez kardynałów i zniszczone. Próba zreformowania Biblii nie przyniosła Sykstusowi chluby, niemniej jednak kolejne jego działania wpłynęły pozytywnie na oblicze Kościoła, m.in. nakazanie duchownym noszenia odpowiedniego stroju podczas wystąpień publicznych, reforma Kurii Rzymskiej (powołał 15 kongregacji kardynalskich, których zadaniem było samodzielne wykonywanie wszelkich zleconych przez papieża zadań), czy zmiany w Kolegium Kardynałów – wprowadził zasadę, zgodnie z którą w Kolegium Kardynalskim jednocześnie nie mogło zasiadać więcej niż siedemdziesięciu kardynałów.
Pogromca bandytów i prostytutek
Po uporządkowaniu spraw kościelnych Sykstus zadbał o ład w najniebezpieczniejszym mieście Europy, zgodnie z zasadą „zero tolerancji” wobec przestępców. Rozpoczęły się masowe aresztowania bandytów, wobec których zasądzano najwyższy wymiar kary. Nic nie mogło uchronić skazańca przed karą, nawet zakonny habit – Sykstus na surowe kary skazał setki mnichów, którzy nie trzymali się reguły zakonnej. Bezwzględnie śmiercią karano również osoby winne odrażających czynów, takich jak aborcja (papież oficjalnie stwierdził, że aborcja jest zbrodnią porównywalną do morderstwa), kazirodztwo czy pedofilia. Liczba przeprowadzanych egzekucji wprawiła w osłupienie nawet mieszkańców Rzymu, obytych przecież z przemocą – mawiali oni, że na Moście św. Anioła zawisło więcej głów, niż wystawiono melonów na miejskim targu. Surowość w przestrzeganiu prawa dotknęła nie tylko morderców, nawet za drobne przestępstwo można było trafić na galery. Bezwzględnemu rozprawieniu się z rzymską przestępczością Sykstus zawdzięcza swój przydomek „żelazny papież”, stolica papiestwa zaś – zmianę wizerunku. W ciągu dwóch lat Sykstus dokonał tego, czego innym nie udało się przez ponad pół wieku – Rzym z najbardziej niebezpiecznego miasta Europy stał się oazą spokoju. Nawet prostytutki, dość swobodnie działające w innych miastach, na ulicach Rymu musiały mieć się na baczności.
Papież i architekt
Po uporaniu się z przestępczością Sykstus w sposób planowy przystąpił do zmiany architektonicznego oblicza Rzymu. Wsparcie znalazł w tesyńskim architekcie Domenicu Fontanie, z którym współpracował jeszcze przed wyborem na papieża. Wspólnie zaprojektowali nowy układ komunikacyjny miasta, którego ulice do tej pory składały się z wąskich i krętych dróżek biegnących między drewnianą zabudową. Fontana wytyczył nowe, szerokie trakty zorientowane tak, by łączyły bazyliki Rzymu. W tym celu wyburzono starą zabudowę, nie oszczędzając przy tym antycznych budynków. Pozostałym budowlom, pamiętającym czasy pogańskie, starano się nadać chrześcijański charakter – tak było m.in. z monumentalnym obeliskiem z Cyrku Nerona, który ogromnym nakładem sił przeniesiono na plac przed Bazyliką św. Piotra. Po ustawieniu monumentu na środku placu papież miał powiedzieć: „Rzecz, która była pogańska, jest teraz symbolem chrześcijaństwa”. Wydarzenie to stało się podsumowaniem pontyfikatu Sykstusa V, najbardziej bezkompromisowego następcy św. Piotra.