Bóg i historia

Zdumiewający Jezus z Faustynowych objawień

Wincenty Łaszewski
Mariolog, pisarz i tłumacz. Międzynarodowy autorytet w temacie objawień

Chyba mamy dziś modę na co najmniej dwa religijne tematy. Są nimi objawienia i koniec świata. Być może wcale nie jest to jednak moda, ale… znak czasu.

Kto wie, czy to nie powszechna reakcja (reagujemy, jak potrafimy) na sygnały dawane nam przez Boga. W ramach tej „mody” od lat niegasnącą popularnością cieszy się też św. Faustyna i jej Jezusowe objawienia. Ich popularność jest chyba także formą próby odczytania przez nas współczesnych znaków z nieba. Jakich? Te objawienia przygotowują nas do… Paruzji. Wiele wskazuje na to, że obowiązuje nas tu pewna zasada starotestamentalna. Podobnie jak było w dziejach Izraela, gdzie przed pierwszym przyjściem Jezusa zaczęły się mnożyć zapowiedzi zbawienia, tak i przed Jego Paruzją będzie coraz więcej objawień i proroctw zapowiadających powtórne przyjście Pana. Wszystko wydaje się wskazywać na to, że wizje, których dostąpiła Faustyna, należą właśnie do paruzyjnego porządku. Więcej – historycznie są pierwszymi z nich. Skąd taki wniosek? Wcześniejsze objawienia nie poruszały tego tematu. Nawet równoległe objawienia, która miała Rozalia Celakówna, nie podejmują wątku Paruzji. Nie ma go w wizjach siostry Łucji, Marty Robin, Alexandriny da Costa, Marii Teresy Carloni. Czyżby Faustyna była pierwszą prorokinią czasów ostatecznych?

Odliczanie do punktu omega

Zaczęło się odliczanie. Co nie znaczy, że Paruzja czeka za zakrętem, że zdarzy się jeszcze w naszym lub kolejnym pokoleniu. Jak było w historii narodu żydowskiego, tak pewnie będzie w dziejach świata: narastanie zapowiedzi głoszących powrót Jezusa – i nasze przygotowanie do niego – może potrwać kilka wieków...

Właśnie z objawieniami udzielonymi św. Faustynie zaczęły się przygotowania do powrotu Jezusa. On sam mówi, że przekazuje Faustynie orędzie o Bożym Miłosierdziu jako „znak na czasy ostateczne” (Dz 848). Sam też zapowiada nastanie ostatniej epoki w historii – czasu Miłosierdzia, po którym „nadejdzie dzień sprawiedliwy” (tamże). Jezus zdaje się sugerować analogię między prorokami Starego Przymierza przygotowującymi Jego przyjście a Faustyną mającą rozpocząć przygotowania świata do Paruzji. Mówi: „W Starym Zakonie wysyłałem proroków do ludu swego z gromami. Dziś wysyłam ciebie do całej ludzkości z Moim miłosierdziem” (Dz 1588). A Maryja (Ona też objawia się Faustynie) mówi o tym wprost, rysując zdumiewającą paralelę między swoją własną misją i misją Faustyny: „Ja dałam Zbawiciela światu, a ty masz mówić światu o Jego wielkim miłosierdziu i przygotować świat na powtórne przyjście Jego” (Dz 635). Trudno o mocniejsze słowa.

Polska za en-pokoleń

Co ze spotkań Jezusa z Faustyną dowiadujemy się o ostatnich dniach ludzkości, poza tym, że jest to czas Miłosierdzia? Niewiele, akcent w objawieniach udzielonych Faustynie jest pojedynczy, nie ma tu żadnych rozproszeń. Nasza uwaga ma się skupić tylko na jednym – mamy uciekać się do Bożego Miłosierdzia. Jest jednak coś jeszcze, wypowiedziane jakby na marginesie. W kontekście swej Paruzji Jezus wypowiada słynne słowa o Polsce: „Z niej wyjdzie iskra, która przygotuje świat na ostateczne przyjście moje” (Dz 1732). To będzie wielki akt Boskiego Miłosierdzia, a Polska będzie jego narzędziem.

Chciałoby się westchnąć i rzec, że gdy patrzy sie na dzisiejszą Polskę, wydaje się to coraz mniej prawdopodobne. Ale czy na pewno mamy prawo do pesymizmu i uznania, że skoro jesteśmy „narodem bez przyszłości” (Jan Paweł II), Bóg zabierze nam tę misję i przekaże ją innym? Może do wypełnienia tego zadania mamy wciąż kilka wieków. Może z naszym narodem jest podobnie jak z narodem portugalskim, o którym Maryja mówiła w Fatimie, że w nim „będzie zawsze zachowany dogmat wiary”, fakty i kierunek historii zaś zdają się dziś temu całkowicie zaprzeczać. Zdumiewające, ale istnieje kilka fatimskich analogii między naszymi narodami i… może tak jak w Portugalii wiara przetrwa w małym „jądrze” narodu, tak w podobny sposób Polska pozostanie „zawsze wierna”, by za kilka, może kilkanaście pokoleń być zdolna wykrzesać iskrę... To brzmi jak wielka obietnica. Tym bardziej wiarygodna, że to, co ma „dokończyć” Polska, zostało też w niej „zaczęte”. Jezus wybrał na pierwszą prorokinię swej Paruzji zakonnicę z tego właśnie narodu.

Przekaz na marginesach Dzienniczka

To właśnie Kowalska (jej nazwisko jest synonimem tego, co w naszym narodzie jest najbardziej powszechne, więc może to i znak, że to zwykli „Kowalscy” wskrzeszą iskrę) otrzymuje zadanie mówienia o Bożym Miłosierdziu. Dodajmy, że treść tego orędzia wcale nie zawiera się tylko w przekazach, w których Zbawiciel wprost poleca: „Powiedz ludziom, że...”. Jezus nie musi wydawać takiego polecenia; wystarczy, że Faustyna pisze Dzienniczek. W nim umieszcza przekazy, które na pierwszy rzut oka nie wydają się skierowane do nas. Ale to błąd! Paruzyjny przekaz może być obecny i w tym, co uważamy za marginalną i prywatną rozmowę wizjonerki z Jezusem. Zwykle skupiamy się na słowach mówiących wprost o Miłosierdziu Boga i przy nich się zatrzymujemy. Tyle że... nie wolno nam zapomnieć, że Faustyna widziała Jezusa w wielu mistycznych iluminatorach. Może nawet to najsłynniejsze miejsce nie będzie nigdy dobrze zrozumiane, jeśli nie spojrzymy na Boży świat przez pozostałe okna otwarte na niebo... Nie miejsce tu na ich opisanie. Wybierzmy jedno, według kryterium, którym posługuje się sam Bóg. Czyli… najpiękniejsze. Poddajmy je krótkie analizie.

Odrzucona oferta

Pewnego dnia Faustyna dostaje od Jezusa ofertę, która mogła zmienić całą historię. A ona ją odrzuciła… To objawienie – opowieść. Jest rok 1936. Faustyna właśnie zostaje przeniesiona z Wilna do Walendowa, na chwilę do pobliskich Derb, a potem do Krakowa. Wtedy wizjonerce, już poważnie chorej, ukazuje się Jezus. Faustyna dodaje – „w wielkiej chwale”. Bo Zbawiciel celowo ukazuje się jej jako Władca i Pan Wszechmogący, by zwrócić się do niej z propozycją: „Córko moja, jeżeli chcesz, stworzę w tej chwili nowy świat piękniejszy od tego, a resztę dni w nim przeżyjesz”.

Czy Faustyna wie, że to jest próba? Z pewnością nie. Nie dba o to, bo od dawna ma gotową odpowiedź: „Nie chcę żadnych światów – woła – ja pragnę Ciebie, Jezu (…). Dziwi mnie bardzo, Jezu mój, że dajesz mi takie pytanie, bo i cóż mi po tych światach (…) wszystko, co jest poza Tobą, niczym jest dla mnie”. Słuchając tej opowieści, zapytajmy, co by się wydarzyło, gdyby „córka” powiedziała: „Chcę, stwórz…”. Odpowiedź będzie szokująca – nie wydarzyłoby się nic. Bo nie da się stworzyć piękniejszego świata! Bóg nie może powołać do istnienia piękniejszego świata niż ten, który stworzył jako najpiękniejszy. To chyba oczywiste. Przynajmniej dla Faustyny.

Faustyna nas zdumiewa. Ona – wbrew tzw. „faktom” – uważa, że świat, który Bóg stworzył, jest najpiękniejszy i nie da się stworzyć lepszego. To świat czekający na Paruzję. Ona wie, że Bóg, który jest Miłością Wszechmocną, stworzył najdoskonalszy świat, czyli taki, który jest dla każdego z nas najlepszym środowiskiem do zbawienia. Który – posłużymy się przykładem z bożonarodzeniowej Mszy św. dla dzieci – cały jest usłany prezentami prosto z nieba. Bóg nie mógł dać ich więcej... Są wszędzie, jak w przypowieści o siewcy, który rzuca ziarno, gdzie tylko spojrzeć... Ten świat jest boskonajdoskonalszy. Taki, w którym człowiek może nosić tęsknotę znaną Faustynie: niczego nie potrzebuje, niczego nie chce – poza Jezusem!

Niewykorzystywany potencjał

To objawienie przygotowujące do Paruzji zaprasza nas do skorzystania z tego, co „jest” wśród stworzenia, czym nasyciła go Boska czułość. Mamy odkryć w świecie wszechobecność nadprzyrodzoności i jak Faustyna stanąć blisko Paruzji – nie czasowo, ale w wymiarze ducha. Co ważne, w tym objawieniu paradoksalnie najważniejszą osobą okazuje się nie Jezus, ale Faustyna – przysłowiowa „Kowalska”. I nagle wpatrujemy się nie w wieczność, ale w doczesność… I nie czekamy na działanie Boga; rozumiemy już, że to Bóg czeka na nasze działanie. Żyjemy w najlepszym z możliwych światów, bo pokrytym najgrubszą warstwą nadprzyrodzoności. Inne otrzymane przez Faustynę objawienia wyjaśnią nam, że wchodzimy w jej obszar przez Kościół i jego sakramenty. Przygotowanie do Paruzji dokonuje się przez przygotowanie Kościoła. Przyłóżmy do objawień, jakie miała Faustyna, pytanie: jaki ma być Kościół?, a zdumieni zobaczymy, że na naszych oczach ukazuje się wspólnota chrześcijan gotowa na przyjęcie powracającego Jezusa.

Słowo adwokata św. Faustyny

Jeśli ktoś się dziwi, że godzina Paruzji jest uzależniona od świętości Kościoła, niech posłucha słów największego „adwokata Faustyny” – Jana Pawła II, który jeszcze jako kardynał tłumaczył św. Pawłowi VI na prowadzonych w Watykanie rekolekcjach, że „przyjście ponowne [Chrystusa] musi być przygotowane przez Ducha Świętego już nie w łonie Dziewicy, ale w całym Ciele Mistycznym”.

O tym opowiadają objawienia, które św. Faustyna spisała w swoim Dzienniczku. Warto czytać go w tym właśnie kluczu, bo wówczas Jezus przestaje spotykać się tylko samą z s. Kowalską. Objawienia stają się zaproszeniem skierowanym do nas.

Niedziela. Magazyn 4/2024

Dystrybucja

W parafiach

W wersji elektronicznej

Zamów e-wydanie

Archiwum