Edytorial

W sytuacji zagrożenia

Ks. Paweł Rozpiątkowski
Redaktor Naczelny

Mam jeszcze w pamięci wypowiedzi poważnych ludzi sprzed dwóch lat, a dokładnie sprzed 22 lutego 2022 r., którzy uspokajali nas, że w najbliższej dekadzie albo dwóch nie grozi Europie wojna. Wydawało się, że mówią całkiem serio, że nie ma w tym ani odrobiny ściemniania.

Także dzięki takim opiniom 21 lutego 2022 r. położyliśmy się spać spokojnie, korzystając z czasu – wtedy to sformułowanie nie było jeszcze rozpowszechnione – dywidendy pokoju. Niewielu wierzyło, a jeszcze mniej wiedziało, że Rosja, a właściwie Władimir Putin zdecyduje się wydać rozkaz i rozpocząć wojnę, czyli mówiąc wprost – barbarzyńskie zabijanie. A jednak taki rozkaz padł. Dziś już wiemy, że Rosja jest do tego zdolna, i zapowiedzi, iż na Ukrainie się nie skończy, są już brane na serio, choć oczywiście mamy nadal nadzieję, że tak się nie stanie. Liczymy na to, że Rosję, Rosjan coś powstrzyma i historia się nie powtórzy. To prawda, historia nie musi się powtórzyć, ale powtórzyć się może i tak się stanie, jeśli z tego, co było, nie będziemy wyciągali lekcji, beztrosko zapominając o nauce płynącej z historii albo nie chcąc celowo o niej pamiętać, by nie burzyć w sobie świętego spokoju.

Gdy ta wojna wybuchła, to najpierw wszystkie mądre głowy uspokajały, że będzie trwała krótko. Może rok, może dwa, bo kiedy Rosja połamie sobie trochę zębów albo zaspokoi swój imperialny apetyt, to odpuści. Dziś już narracja jest inna. Mówi się o wojnie długiej, a apetyt Rosji w miarę jedzenia zdaje się rosnąć, bo widzi, że kąsek jest coraz bardziej smakowity i może nawet łatwiejszy. To po prostu Rosji służy. Kiedy przyjrzymy się, choćby tylko pobieżnie, historii opisywanej w tym numerze Magazynu, łatwo o wniosek, że dzisiejsza sytuacja jest w sporych fragmentach zwierciadlanym odbiciem tego, co było kilkaset lat temu.

Winę za przeszłe wydarzenia i dramaty z naszej historii ponosi przede wszystkim polska elita. To na niej, i wtedy, i dziś ciąży największa odpowiedzialność. Spoczywa ona na tych, którzy w odmiennej – to prawda – rzeczywistości politycznej sprawują władzę lub do niej aspirują. Niestety, widzimy, że w sytuacji realnego i śmiertelnego – to nie przesada – zagrożenia górę, tak jak drzewiej, biorą partykularyzmy, a wszystko to i wtedy, i dziś dzieje się kosztem ojczyzny.

Dziś już nie wystarczą przestrogi, że „historia ich oceni” albo że „historia im nie wybaczy”. To za mało w sytuacji, gdy na szali leży życie ludzi o czym w przypadku wojny na Ukrainie już mało kto poza papieżem mówi, a obecne relacje z jej przebiegu przemieniły się w zupełnie oderwane od życia narracje rodem z gier komputerowych.

Ojczyzna to ludzie. Polska to Polacy. Polska to my. Panie i Panowie z elit, prosimy – przestańcie nami grać!

Niedziela. Magazyn 1/2024

Dystrybucja

W parafiach

W wersji elektronicznej

Zamów e-wydanie