Do 1937 r. na całym terytorium ZSRR pojęcie Boga jako instrument ucisku mas pracujących miało zostać unicestwione.
Międzynarodowy ruch komunistyczny od początku swego istnienia traktował religię pogardliwie. Jego najwięksi przywódcy: Karol Marks i Fryderyk Engels byli przekonanymi ateistami. Podobnie Włodzimierz Iljicz Lenin, który religii wyrzekł się w wieku 15 lat w ramach buntu po śmierci ojca. Później jego obrzydzenie wobec wszelkich form religijności rosło. Jako znany już działacz rewolucyjny pisał do Maksyma Gorkiego w 1913 r.: „Każda idea religijna, każda idea o każdym bozi, nawet każdy flirt z bozią jest niewymowną ohydą”.
Stajnia zamiast kościoła
Nic zatem dziwnego, że po zwycięstwie rewolucji bolszewickiej w Rosji w 1917 r. rozpoczęto planową walkę z wiarą w Boga. Głównym celem ataku stała się początkowo Rosyjska Cerkiew Prawosławna, która władze komunistyczne ogłosiła Antychrystem. Patriarcha Tichon w listopadzie 1918 r. w liście do Lenina napisał: „Krew naszych braci bestialsko pomordowanych z twego rozkazu płynie rzekami i woła o pomstę do nieba. Obiecałeś wolność, ale jej nie dałeś, wykorzystując swą władzę dla prześladowania bliźnich i unicestwiania niewinnych”.
Chodziło jednak o unicestwienie wszystkich związków religijnych, nie tylko prawosławia. Szereg dekretów wprowadzonych w latach 1917-22 skutecznie ograniczał ich działalność. Państwo radzieckie przejęło wszystkie majątki i budynki kościelne razem z ich wyposażeniem, zezwoliło jedynie na odpłatne ich wydzierżawianie. Zabroniono wszelkiej pozapaństwowej działalności oświatowej i charytatywnej. Powszechną praktyką były „inicjatywy oddolne” – listy kierowane do władz z prośbą o zamknięcie świątyń. Podpisy wymuszano przez nachodzenie ludzi w domach i zastraszanie ich. W opuszczonych cerkwiach i kościołach organizowano stajnie, magazyny, wiejskie kluby, muzea ateizmu lub, najczęściej, wysadzano je w powietrze. Duchownych, którzy nie zostali aresztowani lub nie uciekli za granicę, konstytucja radziecka z 1918 r. pozbawiła praw obywatelskich ze względu na uznanie ich za wrogów nowego ustroju. Oznaczało to pozbawienie ich nie tylko praw wyborczych, ale także prawa do kartek żywnościowych, opieki lekarskiej, mieszkań komunalnych.
Lenin wykorzystał nawet wielki głód panujący w ZSRR w latach 1921-22. Pod pretekstem pomocy głodującym zarządził konfiskatę wszelkich kosztowności w świątyniach. Tymczasem w tajnej instrukcji nakazywał aresztowania, przeprowadzanie procesów pokazowych i rozstrzelanie przedstawicieli „reakcyjnej burżuazji i reakcyjnego duchowieństwa”. Proces ten objął miliony ludzi, zarówno księży, jak i świeckich. Więziono ich, zsyłano na Syberię do łagrów lub rozstrzeliwano.
Istniejąca jeszcze w Rosji grupa duchownych katolickich na czele z abp. Janem Cieplakiem sprzeciwiła się prześladowaniom. W rezultacie wytoczono im pokazowy proces w Moskwie. Oskarżonych lżono i atakowano, prasa przedstawiała ich jako „podłych zdrajców”, zmawiających się z wrogami władzy ludowej. Arcybiskup Cieplak został skazany na śmierć za „podżeganie do buntu przez zabobony”. Miał szczęście, bo po roku wymieniono go za kilku polskich komunistów, wśród których znajdował się Bolesław Bierut.
Bezbożnik Wojujący
W 1925 r. do walki z religią włączył się Związek Wojujących Bezbożników, kierowany przez Jemieliana Jarosławskiego. Organizacja ta, od początku ściśle współpracująca z NKWD, miała objąć wszystkie środowiska: inteligencję, robotników, mieszkańców wsi, a szczególnie dzieci i młodzież. Wydawała wiele antyreligijnych książek i czasopism, na czele z najbardziej znanym – Bezbożnikiem. Po polsku publikowano pismo Bezbożnik Wojujący: organ Sekcji Antykatolickiej przy Centralnej Radzie Związku Bezbożników Wojujących. Redaktorem naczelnym był Bolesław Przybyszewski – syn Stanisława, znanego polskiego pisarza skandalisty.
Pismo szeroko informowało o sukcesach polskich bezbożników w terenie. Chwalono młodzież, która manifestacyjnie pracowała w dni świąteczne, a potępiano tolerowanie praktyk religijnych, jak np. w Demiance na Ukrainie: „Istnieje jeszcze we wsi kółko różańcowe, pod przewodnictwem niejakiej Wołyńskiej, która zbiera wokół siebie mało świadome kobiety i mroczy im głowę. Świadczy to o tym, że we wsi zupełnie się nie prowadzi żadnej polityczno-oświatowej antyreligijnej pracy”. Jako przykład wskazywano polski ośrodek szkolno-przedszkolny na przedmieściach Leningradu: „Toż przecież tu jeszcze rok, dwa temu panem był ksiądz, lub też bogoojczyźniacko nastrojony nauczyciel, panowały tu przesądy religijne, nieskazitelną pozostawała wiara w kościół i krzyż. A teraz – już nie słychać tych ciężkich, dławiących i duszących pieśń wolną dzwonów, nie wznosi się szpecący znak krzyża, nie zobaczysz czarnych trupich szat i sutann”.
Związek Wojujących Bezbożników w dniach świąt religijnych organizował tzw. karnawały antyreligijne. Paradowano wtedy z pochodniami, śpiewano antyreligijne piosenki, opluwano i palono krzyże oraz inne symbole religijne. Młodzieży zalecano pozdrowienie: „Boga nie ma” wraz z odpowiedzią: „i nie będzie”. Zamiast chrześcijańskiego chrztu wprowadzono ceremonię, w czasie której rodzice składali uroczyste przyrzeczenie, że będą wychowywać potomstwo w duchu ateizmu i komunizmu. Na pamiątkę dziecko dostawało obrazek „dzieciątka Lenin”, a na koniec wszyscy śpiewali Międzynarodówkę. Dobrze widziane były także zaangażowane imiona. Dla chłopców np. Marks, Marlen (Marks + Lenin), a dla dziewczynek Engelina (od Engelsa), Pariżkomuna (od komuny paryskiej) czy Sierpina (od sierpa).
W środowiskach komsomolskich praktykowano „czerwone wesela” organizowane w zakładach pracy jednego z przyszłych małżonków. Podczas obrzędu młodzi stawali najczęściej pod obrazem Lenina i ślubowali wierność sobie, ale przede wszystkim zasadom komunizmu.
Pięciolatka ateistyczna
Przejęcie przez Józefa Stalina całkowitej władzy w ZSRR spowodowało nasilenie prześladowania religii. Sam Stalin, niedoszły absolwent seminarium duchownego w Tyflisie, uważał, że „religia jest jadem dla naszych dzieci”, a „od rewolucji światowej dzieli nas tylko Chrystus”.
Z jego inicjatywy w 1932 r. ogłoszono „ateistyczną pięciolatkę”, na wzór przemysłowych. Do 1938 r. wszystkie domy modlitwy i miejsca kultu religijnego miały zostać zburzone, a już w 1937 r. nikt nie miał używać słowa „Bóg”. Plan wprowadzano za pomocą terroru – setki biskupów, tysiące duchownych zostało rozstrzelanych lub zesłanych do obozów. W 1938 r. z 54 tys. cerkwi pozostało 12 tys., w tym tylko 500 czynnych. Szacuje się, że w latach 20. i 30. XX wieku zamordowano 80 tys. duchownych wszystkich wyznań. Kościół katolicki został zlikwidowany całkowicie – w 1941 r. na terenie ZSRR nie było już ani jednego księdza.
Życie religijne przeniosło się do katakumb. Ludzie dalej się modlili, w tajemnicy nawet przed sąsiadami, najczęściej na cmentarzach, które były miejscami poświęconymi, z krzyżami. Publicznie nikt nie śmiał przeżegnać się. Starannie chowano obrazy, różańce, książeczki do nabożeństwa, bo po domach chodziły komisje, które je zabierały. Pomimo braku duchownych były osoby, które chrzciły dzieci i błogosławiły małżonków. W nocy i przy zasłoniętych szczelnie oknach zbierano się na wspólne odmawianie Różańca.
Walkę z religią w Związku Radzieckim zawieszono w czasie II wojny światowej, później było różnie, ale nie powrócono już do najostrzejszych prześladowań. Religii nie udało się w Rosji całkowicie zniszczyć, ale etykę i moralność i tak trzeba będzie odbudowywać przez dziesięciolecia.