Historii – szczególnie jeśli jest „nasza”, czyli najbliższa można się wstydzić albo być z niej dumnym.
Niektórzy z kolei, patrząc na „naszą” historię, mogą ją podziwiać albo nią gardzić. Krótko mówiąc – chcielibyśmy ze swojej historii być dumni i chcielibyśmy, żeby inni ją podziwiali. Wcale nie po to, by karmić tym swoje ego i pozwalać rosnąć pysze, ale po to, by nie dać się oderwać od korzeni i być wiernym zobowiązaniom dziedzictwa. Naród, który jest dumny ze swojej historii, mocno świadomy przeważających blasków i potrafiący wyciągać wnioski z mniej chlubnych epizodów, twardo stoi na nogach i nie pozwala się tak łatwo przepchnąć czy w ogóle przewrócić. To jeden z warunków tego, by być poważanym i szanowanym.
„Naród, który nie szanuje swej przeszłości, nie zasługuje na szacunek teraźniejszości i nie ma prawa do przyszłości” – mówił marszałek Józef Piłsudski. „Naród, który nie zna swojej przeszłości, umiera i nie buduje przyszłości” – przypominał św. Jan Paweł II. Te dwa zdania wielkich Polaków, choć nie identyczne, są jednak komplementarne, bo żeby coś szanować, trzeba najpierw to poznać.
Tę prawdę warto przypominać w czasie, którego jeszcze kilkanaście miesięcy temu nawet się nie spodziewaliśmy. Chodzi, oczywiście, o tzw. wojny w kawałkach. Ta wojna jest inna niż poprzednie konflikty, bo toczy się na wielu polach. Dotyczy walki nie tylko o terytoria i zasoby, ale też w równej mierze, o tożsamość i wartości. Tożsamość zaś jest osadzona w historii. Przewagę zdobędzie ten, czyja narracja historyczna zwycięży, zostanie uznana przez opinię publiczną za prawdziwą. Stanie się – jak pisze prof. Grzegorz Górski – oficjalną historią.
Narody, szczególnie te największe, wkładają wiele wysiłków, inwestują gigantyczne środki materialne i polityczne, aby czy to wybielić winy (patrz: Niemcy), czy wyolbrzymić zasługi (patrz: Rosja), aby przekonać innych do swojej własnej wizji historii czy wprost ją narzucić, a niekiedy uszczypnąć rywala lub zohydzić przeciwnika. Tak się składa, że od pewnego czasu pod ostrzałem jest nasza historia, nasza pamięć. Próbują ją zniekształcać wrogie państwa, takie jak Rosja, i ponadnarodowe środowiska, którym przeszkadza m.in. konserwatyzm naszego narodu.
Jeszcze niedawno nawet nie próbowaliśmy się przed tym atakiem bronić, przede wszystkim dlatego, że nie mieliśmy świadomości, jakie to jest groźne. Nasz Magazyn, którego drugi numer oddajemy w Państwa ręce, ma też być taką małą cegiełką służącą obronie i zarazem konserwowaniu tożsamości Polaka i chrześcijanina, bo jak mawiał wielki prymas Stefan Wyszyński, odważny obrońca Kościoła i narodu – 70. rocznicę jego internowania wspominamy w tym numerze – „albo Polska będzie katolicka albo jej nie będzie wcale”. Święta prawda.