Święte pisanie

Święci patroni Polski

Marian Florek
Redaktor

Historia świętych odkrywa prawdę, że doskonałość chrześcijańska nie zamyka się w samym człowieku, ale oddziałuje na otaczającą go rzeczywistość. Zmienia osoby stykające się ze świętością i potrafi dokonywać zmian na skalę światową. Dzisiaj powiedzielibyśmy, że ma wpływ na geopolitykę.

Na przełomowym dla historii Polski Zjeździe Gnieźnieńskim w 1000 r. opatrznościowo splotły się losy trzech wybitnych postaci Europy: Wojciecha, Bolesława Chrobrego i Ottona III. Ale nim do tego wielkiego wydarzenia doszło, musiała zaistnieć sieć wzajemnych relacji.

Ku królestwu

Wojciech przychodzi na świat ok. 956 r. w czeskich Libicach. Decyzją rodziców zostaje posłany do służby zakonnej. Od 972 do 981 r. studiuje w magdeburskiej szkole katedralnej. Być może wówczas (ok. 973 r.) spotyka się z przyszłym królem Polski 6-letnim Bolesławem Chrobrym, który w tym mieście przebywa jako zakładnik na dworze cesarzy niemieckich. Wiele lat później, bo w 996 r., będąc w Rzymie, Wojciech poznaje następcę pierwszych Ottonów – 16-letniego Ottona III, który w Wiecznym Mieście koronuje się na cesarza. Bolesław Chrobry również ma okazję spotykać się z młodziutkim władcą z okazji wspólnych zbrojnych wypraw przeciwko pogańskim Wieletom, które od 990 r. organizuje się dość regularnie. Być może dochodzi wówczas do rozmów o przyszłości kraju Polan.

Perypetie

Po studiach Wojciech zostaje biskupem Pragi, jednak miejscowe duchowieństwo i możnowładztwo, którym wypomina liczne grzechy, nie jest nim zachwycone. Wyjeżdża zatem ze stolicy i osiada w benedyktyńskim klasztorze na rzymskim Awentynie. Tam nie zaznaje dłuższego spokoju, bo na wezwanie zwierzchników ponownie musi objąć praskie biskupstwo i ponownie z niego rezygnować. Tym razem – z powodu m.in. kategorycznego sprzeciwu wobec handlu niewolnikami.

Nie pomagało to, że ród Sławnikowiców, z którego wywodził się Wojciech, rywalizował o władzę z rodem Przemyślidów. Po wyjeździe Wojciecha z Pragi Bolesław II Pobożny z rodziny Przemyślidów, korzystając z okazji, rozwiązuje definitywnie rodowy konflikt poprzez zbrojne zdobycie Libic. Ofiarami morderczej akcji księcia Czech staje się cała najbliższa rodzina Wojciecha. Dla ocalałego Sławnikowica powrót do Czech okazuje się niemożliwy. Po tych dramatycznych wydarzeniach Otton III podaje mu pomocną dłoń i posyła go do kraju Polan, by nawracał sąsiadujące z krajem Bolesława Chrobrego plemię Prusów. Już w Gdańsku udaje się Wojciechowi ochrzcić gromadę pogan. Następnie, oddaliwszy eskortę wojów, sam z bratem Radzimem oraz Boguszą Benedyktem rusza dalej. W okolicach obecnego Elbląga zostaje zabity 23 kwietnia 997 r. Książę Bolesław natychmiast wykupuje ciało zamordowanego i grzebie je w Gnieźnie w kościele Matki Bożej. W 999 r. Wojciech zostaje kanonizowany. Od tego momentu kraj Polan ma swoje relikwie świętego męczennika, i to nie byle jakiego, ale znanego w Europie Zachodniej przyjaciela cesarza i człowieka podziwianego przez papieża. Fakt ten ma dalekosiężne skutki geopolityczne. Cesarz Otton III i papież Sylwester II mieli przecież w planach restytucję rzymskiego imperium, które miało wyjść poza starożytne granice i otworzyć się na tereny Słowian. Polska miała odegrać w tym planie kluczową rolę, a postać św. Wojciecha mogła tylko w tym pomóc.

Tryumf

W Gnieźnie w 1000 r. odbył się synod, na którym obecny był cesarz Otton III. Celem tego spotkania było oddanie czci św. Wojciechowi i pozyskanie księcia polskiego do tworzenia cesarstwa, na które miały się złożyć: Galia, Italia, Germania i Słowiańszczyzna. Dokonano na nim również nowego podziału Kościoła. Misyjne biskupstwo w Poznaniu zamieniono na arcybiskupstwo w Gnieźnie, któremu podporządkowano całą strukturę kościelną na terenie kraju, uniezależniając ją od niemieckich roszczeń i poddając bezpośrednio Rzymowi. Niestety, protektor polskiego władcy wkrótce zmarł i piękny sen o wskrzeszeniu cesarstwa rzymskiego się nie ziścił. Ale dzięki św. Wojciechowi Chrobry zyskał mocny impuls do budowy silnego organizmu polskiej państwowości niezależnej od cesarstwa. Namacalnym efektem była koronacja Bolesława Chrobrego na króla Polski w 1025 r. Od tego momentu nasza ojczyzna oficjalnie i trwale zaistniała w historii jako suwerenny byt.

Upadek

Mija kilkadziesiąt lat i dorobek Chrobrego zostaje zakwestionowany. Zamordowanie biskupa krakowskiego Stanisława przez praprawnuka Chrobrego króla Bolesława II Śmiałego, zwanego Szczodrym, w 1097 r. sprawia, że Polska na okres 200 lat przestaje być królestwem. Następuje zmiana w międzynarodowym usytuowaniu państwa. Polska ponownie zostaje uzależniona od cesarstwa. Królestwo Polsce przywraca na trwałe dopiero Władysław Łokietek w 1320 r. Fakt ten poprzedza kanonizacja bp. Stanisława, która ma miejsce w Asyżu 8 września 1253 r.

Kult świętego odegrał w XIII i XIV wieku ważną rolę historyczną – jako czynnik kształtowania się myśli o zjednoczeniu Polski. Wierzono, że tak jak się scaliło poćwiartowane ciało św. Stanisława, tak zjednoczy się podzielone na księstwa dzielnicowe Królestwo Polskie. Paradoksalnie zatem w przezwyciężeniu tragicznego dziedzictwa króla Bolesława II Śmiałego pomógł kult jego adwersarza – św. Stanisława ze Szczepanowa, który aż do XVIII wieku stał się niekwestionowanym orędownikiem Korony Polskiej.

Kim był?

Stanisław urodził się w Szczepanowie w 1030 r. Być może pobierał nauki w szkole katedralnej w Leodium lub Paryżu. W 1072 r. został biskupem krakowskim. Jego wielką zasługą była restytucja metropolii gnieźnieńskiej, która w połowie XII wieku padła ofiarą neopogańskiego powstania ludowego i najazdu okrutnego księcia Brzetysława. Dzięki wskrzeszeniu metropolii gnieźnieńskiej ustały pretensje metropolii magdeburskiej do zwierzchnictwa nad diecezjami polskimi. Biskup Stanisław zadbał również o koronację Bolesława Śmiałego w 1076 r.

Co się zatem wydarzyło, że tak dobrze prosperujące państwo nagle stoczyło się w przepaść? Na nie do końca jasne powody konfliktu na szczytach władzy rzuca światło kronikarz Gall Anonim, który delikatnie sprzyja Bolesławowi Śmiałemu. Można to wytłumaczyć tym, że XII-wieczny dziejopis był na utrzymaniu Bolesława Krzywoustego, bratanka Bolesława Śmiałego. Ale jest jeszcze jedna kronika – Wincentego Kadłubka, biskupa krakowskiego z XIII wieku. Jego relacja nie jest już tak przychylna Szczodremu, który bardzo aktywnie działał na arenie międzynarodowej. Mówiąc konkretnie, ciągle brał udział w zbrojnych wyprawach. Wszystkie kończyły się zwycięstwami. Niestety, podczas licznych nieobecności władcy w kraju szerzyły się rozbój i wiarołomstwo żon. Po ostatniej wyprawie na Ruś wojowie chcieli zatem jak najrychlej wrócić do domów. Kiedy Bolesław nie kwapił się z powrotem, rycerze na własną rękę opuszczali Kijów. Po powrocie do Polski Bolesław nie pohamował swojego gwałtownego charakteru i zaczął się okrutnie mścić na nieposłusznych wasalach. Temu przesadnemu działaniu przeciwstawił się bp Stanisław. Król zlekceważył hierarchę. Wtedy ten obłożył go klątwą, czyli wyłączył ze społeczności Kościoła, a przez to zwolnił od posłuszeństwa poddanych. Mimo rozkazu króla, by zabić krnąbrnego duszpasterza, nikt nie odważył się podnieść ręki na tak szanowaną osobę. Dlatego król uczynił to sam. 11 kwietnia 1079 r. Bolesław udał się na Skałkę i w czasie Mszy św. zabił biskupa krakowskiego. Następnie rozkazał poćwiartować jego ciało, które ze czcią pochowano w kościele św. Michała na Skałce. Na wiadomość o tak ohydnym mordzie w czasie sprawowania Eucharystii cały naród stanął przeciwko królowi. Opuszczony przez wszystkich musiał udać się na banicję. Bolesław Śmiały zmarł na Węgrzech w 1081 r.

Factum biskupa

Sprawa św. Stanisława zaprząta głowy uczonych od wielu lat. A praktycznie już od czasów Galla Anonima. Rozpatruje się konflikt króla i biskupa w różnych aspektach. Profesor Andrzej Nowak w swych monumentalnych Dziejach Polski sugeruje, że na męczeńskiej śmierci św. Stanisława zostały ufundowane zręby przyszłej Rzeczypospolitej Polskiej. Do tego momentu kraj Polan był własnością Piasta. Teraz biskupie: nie pozwalam, wypowiedziane w imieniu społeczności rycerskiej i możnowładczej, być może zaczęło torować drogę do innego myślenia o państwie, które okazywało się nie tylko własnością władcy, nawet tego bardzo utalentowanego i podziwianego przez wszystkich, ale też własnością tych, którzy chcieli także współuczestniczyć w kreowaniu swojej przyszłości.

Napięcie między władzą reprezentowaną przez Bolesława Śmiałego a wolnością uosobioną w geście sprzeciwu bp. Stanisława jest stale obecne w naszej historii. Tomasz z Akwinu w dziele De regno przestrzegał przed pychą, która może dotknąć każdego władcę upojonego wszechmocą. XX wiek dał aż nadto przykładów tyranii rządów. XXI wiek także nie jest od tych zagrożeń wolny. Dlatego, aby nie popełniać błędów wyborczych, oceniajmy każdą władzę przez pryzmat praw Bożych, tak jak nasi święci patroni Polski, dla których kryterium Chrystusa było jedyną prawdą.

Niedziela. Magazyn 4/2024

Dystrybucja

W parafiach

W wersji elektronicznej

Zamów e-wydanie

Archiwum