Tak zasadnicze przełomy w życiu człowieka zdarzają się rzadko. Maurice Caillet urodził się 24 września 1933 r. w akwitańskim Talence w rodzinie ateistycznej, w której panowała żywa niechęć do Kościoła katolickiego i wiary w Boga w ogóle.
Rodzice uważali, że wszystkie problemy związane z życiem i śmiercią potrafi wyjaśnić nauka. Syna nawet nie ochrzcili. Od dzieciństwa Maurice uważał więc także, że człowiek to istota materialna – efekt po darwinowsku rozumianej ewolucji. Po szkole średniej podjął studia medyczne, po czym specjalizował się w chirurgii ginekologicznej w Rennes. Był gorliwym aktywistą „planowania rodziny” i pionierem w dziedzinie antykoncepcji i aborcji w czasie, gdy była ona jeszcze niedozwolona prawem. W 1956 r. ożenił się i pod presją rodziców żony zgodził się nawet na ślub kościelny, ale małżeństwo się rozpadło w 1968 r. Caillet zawarł związek cywilny ze swoją pielęgniarką, rozwódką Claude.
Kariera w masonerii
W maju 1968 r. jeden z przyjaciół zaproponował mu wstąpienie do masonerii. Został przyjęty do elitarnej loży w Rennes za sprawą wielkiego mistrza Wielkiego Wschodu Francji Paula Anxionnaz. Podczas inicjacji musiał przejść cztery próby i złożyć przysięgę, że nikomu nie wyjawi tajemnic loży pod groźbą śmierci. Wielki Wschód Francji jest organizacją szczególnie wrogą Kościołowi katolickiemu. Po roku Caillet przeszedł na wyższy stopień wtajemniczenia. Wstąpił też do partii socjalistycznej, którą kierował wówczas François Mitterand. W 1974 r. Caillet został wybrany na czcigodnego mistrza loży w Rennes, co otworzyło mu drogę do kariery zawodowej: rok później został dyrektorem kliniki. Poza pracą zawodową kierował teraz spotkaniami loży i sam przeprowadzał inicjacje, m.in. pytał przy tym kandydatów, czy gotowi są odrzucić dogmaty Kościoła katolickiego. Otrzymywał też masońskie „monografie”, w których opisywano dwunastostopniową naukę okultyzmu, spirytyzmu, panteizmu i reinkarnacji. Ćwiczył się także w psychologicznych metodach wchodzenia w kontakt z duchami i badania „aury” ludzkiego ciała. W 1982 r. Urząd Perfekcyjny Wielkiego Wschodu Francji zaprosił Cailleta do przyjęcia osiemnastego stopnia masońskiego w zakonie różokrzyżowców. Lekarz przeszedł też wtedy do pracy w systemie ubezpieczeń zdrowotnych i objął stanowisko przewodniczącego zespołów orzekających w Rennes.
Ujrzał i uwierzył
Niemal u szczytu kariery, w wieku 50 lat Caillet przeżył jednak dramatyczny zwrot. Na początku 1983 r. Claude poważnie zachorowała i nic nie wskazywało na to, że wyzdrowieje. W lutym 1984 r. Caillet pojechał z nią na odpoczynek w Pireneje. W drodze powrotnej przyszło mu na myśl, by zatrzymać się w Lourdes. Choć nie wierzył w objawienia Matki Bożej, to był przekonany, że działa tu jakieś pozytywne promieniowanie. Kiedy Claude umieszczono w kolejce do kąpieli przy cudownym źródle, Maurice poszedł do kościoła, w którym akurat odprawiano Mszę św. Nigdy nie brał w niej udziału i uważał ją za obrzęd zabobonny, ale zaczął się wsłuchiwać w słowa celebransa. Gdy usłyszał: „Proście, a otrzymacie, szukajcie, a znajdziecie, pukajcie, a otworzą wam”, doznał osłupienia, gdyż były to słowa z inicjacji masońskiej, ale oryginalnie wypowiedziane przez Jezusa. Ponadto usłyszał jakiś wewnętrzny głos, który podpowiadał mu, że mógłby poprosić o uzdrowienie Claude, gdyby coś w zamian ofiarował. Patrząc na Hostię wznoszoną do góry przez kapłana, w jednej chwili rozpoznał w niej Zbawiciela. Doświadczył niezwykłej światłości i pewności. W ułamku sekundy postanowił ofiarować siebie.
Katechumen
Budowany przez całe życie system intelektualny oparty na odrzuceniu Boga nagle się załamał. Caillet, który przez cały czas był gotów oskarżać chrześcijaństwo o utrzymywanie ludzi w ciemnocie, lękach i kompleksach grzechu, o odbieranie im wolności i radości życia, doświadczył nagle radości wiary w Chrystusa. Poszedł do zakrystii i poprosił o chrzest. Ksiądz przestraszył się, mając przed sobą wysokiej rangi masona, i odesłał go na rozmowę z arcybiskupem Rennes, który miał go skierować na dłuższe przygotowanie do chrztu. Po wyjściu z kościoła spotkał Claude, której zdrowie na razie się nie poprawiło. W drodze powrotnej do domu zadawał Claude, w której resztki wiary jeszcze tkwiły, liczne pytania dotyczące Chrystusa i Kościoła. Claude zrozumiała, że pobyt w Lourdes był dla niego jakimś wstrząsem.
Caillet stał się niecierpliwy w zdobywaniu wiedzy o Jezusie. Zrozumiał, że jako mason, okultysta oraz lekarz, który ma na swoim sumieniu wiele aborcji, propagował cywilizację śmierci w imię źle pojętej wolności. Zrozumiał, że wszechświat i ludzkie życie są dziełem Boga, a nie przypadku. Za pośrednictwem kolegi dotarł w Rennes do proboszcza parafii prawosławnej, który dał mu do przestudiowania katechizm, Ewangelie i niektóre pisma Ojców Kościoła. Caillet pochłonął je z entuzjazmem, odnajdując w nich Boże miłosierdzie. Postanowił opowiedzieć swoją historię na spotkaniu loży. Jej członkowie zaniemówili z wrażenia, ale wystąpienie miało też dalsze skutki: Caillet osobiście doświadczył ataków złych mocy. W nocy budziły go szydercze śmiechy i widoki demonów, które znikały, gdy wzywał na pomoc Matki Bożej w modlitwie Zdrowaś Maryjo. W Wielką Sobotę 1985 r. Caillet przyjął chrzest w kościele prawosławnym, sakrament pokuty i bierzmowania. Claude wyzdrowiała, co tylko wzmocniło wiarę lekarza.
Masoneria nie wybacza
Nawrócenie Cailleta miało swoją cenę. Zaczął być szykanowany w pracy, a gdy zamierzał poskarżyć się władzom, odwiedził go „brat” z loży i zagroził śmiercią, gdyby Caillet złożył pozew do sądu. Na kolejnym spotkaniu loży wygłosił konferencję o Chrystusie, ale spotkała się ona z oburzeniem i szyderstwami „braci”. Caillet zrozumiał ostatecznie, z jaką wrogością odnosi się masoneria do Kościoła i wiary w Chrystusa, oraz że nie można być jednocześnie katolikiem i masonem. Wystąpił więc z loży i z zakonu różokrzyżowców. Podczas letnich wakacji 1985 r. Cailletowie pojechali do benedyktyńskiego opactwa Sainte-Anne w bretońskim Kergonan, gdzie jeden z ojców polecił im modlitwę za prześladowców i o wybaczenie im. Wskazał też im, że żyją w związku niesakramentalnym. W prawosławnej parafii w Rennes nie byłoby problemu ze ślubem, ale woleli złożyć prośbę do sądu katolickiego o unieważnienie ich wcześniejszych małżeństw. Para konwertytów zetknęła się wkrótce z o. Emilien Tardiffem z paryskiej katedry Saint-Louis oraz z jego spotkaniami modlitewnymi, w czasie których uzdrowienia doznała także teściowa Cailleta. Coraz bardziej zaangażowani w życie katolickie Cailletowie otrzymali wkrótce wiadomość, że pierwsze małżeństwo Claude zostało unieważnione oraz że o małżeństwie Cailleta wypowiedzieć się musi papież. W listopadzie 1988 r. Jan Paweł II podpisał dyspensę, co pozwoliło obojgu wziąć ślub w Kościele katolickim.
Po nawróceniu dr Caillet odstąpił wraz z żoną od wykonywania niemoralnych zabiegów oraz praktyk bioenergoterapeutycznych, do swojej praktyki medycznej włączyli zachętę do pojednania z Bogiem. Wielokrotnie zabierali publicznie głos w obronie prawa do życia i ostrzegali przed działaniami masonerii. Do swojej śmierci w Auray 6 listopada 2021 r. dr Caillet był wzorem lekarza katolickiego.