Historia idei

Skąd się wzięły synody?

Ks. dr Mariusz Bakalarz
Prezes Instytutu NIEDZIELA, doktor prawa kanonicznego, Redaktor naczelny portalu niedziela.pl

Trwający właśnie synod o synodalności sprawił, że samo słowo „synod” stało się jednym z najpopularniejszych w kościelnej debacie. Stawia się zarazem pytanie: czy synod to jakaś nowinka, czy raczej powrót do tradycji pierwszych wieków?

Zasadne jest pytanie, czy synody to oryginalny „wynalazek” chrześcijaństwa, czy – jak wiele obecnych i dziś w Kościele elementów – zostały zapożyczone i zaadaptowane. Są koncepcje, że kolegialne działanie biskupów i same synody są odzwierciedleniem żydowskiego Sanhedrynu lub rzymskiego Senatu, który wprost czerpał ze zdobyczy ateńskiej demokracji. Owszem, pierwsze wspólnoty wywodzą się albo spośród żydów, dla których pewne kolegialne formy sprawowania władzy były zakorzenione zarówno w kulturze, jak i w instytucjach Starego Testamentu, albo spośród pogan mieszkających na terytorium imperium rzymskiego, zatem przywykłych do demokratycznych form władzy. Mimo wszystko, jak potwierdza to nawet Międzynarodowa Komisja Teologiczna, synodalność pochodzi nie tyle z takich właśnie kolegialnych instytucji państwowych czy religijnych, ile wprost z ustanowienia przez Jezusa Chrystusa grona Dwunastu. Na wzór Apostołów, którzy na czele z Piotrem sprawowali wspólnie opiekę nad Kościołem, biskupi – będący przecież ich następcami – gromadzili się na synodach, by podejmować decyzje, ustalać doktrynę i dyscyplinę. Szczególnym wzorcem jest opisany w 15. rozdziale Dziejów Apostolskich tzw. sobór jerozolimski. Zwłaszcza chrześcijański Wschód bardzo mocno odnosi się do tego wydarzenia, podkreślając wagę wspólnotowego działania wszystkich biskupów, czym także zaznacza krytykę dla pozycji i władzy papieża w Kościele katolickim.

Pierwsze synody

Co ciekawe, pierwsze synody, z których mamy relacje, to dopiero druga połowa II wieku, a rozkwit i szczególna intensywność odbywania synodów to IV wiek. Czy zatem dopiero ponad 100 lat po pierwszym synodzie – soborze jerozolimskim zaczęto zwoływać takie zgromadzenia? Niekoniecznie. Wydaje się, że synody odbywały się i stanowiły pewną podstawową formę działania Kościoła. Żyjący na przełomie II i III wieku Tertulian uważa je za zjawisko zupełnie normalne, a na nich „ważniejsze sprawy rozważa się wspólnie”, zaś żyjący pół wieku później Firmilian z Kapadocji potwierdza w korespondencji ze św. Cyprianem, że „corocznie jako starsi i przełożeni się zbieramy, aby zarządzić, co naszej trosce jest powierzone”. Choć świadectwa starożytne bez wątpienia odnotowują wiadomości o synodach, to jednak nikt nie odpowiada na pytanie: skąd się wywodzą i jaka jest ich geneza? Zdaje się, że widocznie była to dla wszystkich rzecz zupełnie oczywista.

Jak Apostołowie

Pierwsze synody miały charakter wybitnie lokalny. Gromadzili się na nich biskupi jakiegoś regionu. Należy zauważyć, że w pierwszych wiekach, zwłaszcza na Wschodzie, każda większa gmina chrześcijańska miała swego zwierzchnika, czyli biskupa. Ówczesne diecezje były zatem niewielkie, a zarazem były bardzo liczne. Z czasem uformowała się lokalna hierarchia, w której pierwszeństwo i związane z nim honory i uprawnienia zyskiwał biskup najważniejszego miasta, którego nazywano metropolitą. To on miał prawo i obowiązek zwoływania synodów jako pierwszy spośród równych (gr. protos, łac. primus). Wkrótce uformowała się także struktura patriarchatów, czyli głównych ośrodków danego regionu świata, takich jak Rzym, Aleksandria, Antiochia, a później także Konstantynopol i Jerozolima, na czele których stawali biskupi tych stolic. Biskupi prowincji lub patriarchatu gromadzili się zatem na wzór Apostołów z Piotrem, by rozeznawać w Duchu Świętym potrzeby Kościoła.

O czym decydowano na synodach?

Pierwsze synody musiały się mierzyć przede wszystkim z herezjami, czyli błędnymi naukami. Nie było to łatwe, bo doktryna jeszcze nie była skrystalizowana, a spisane już Ewangelie i listy apostolskie nie dawały pełnego wykładu nauki Kościoła. Nadto Kościół nie posiadał jeszcze dostatecznych struktur i centralnych instytucji. Biskupi musieli się zatem spotykać, by ustosunkować się do kontrowersyjnych nauk i zdecydować, czy są zgodne z depozytem wiary Kościoła, czy raczej są niepoprawne. Synody musiały się także zmierzyć z tematami bardzo trudnymi, takimi jak ważność chrztu udzielanego przez tych, których uznano za heretyków, oraz z tym, czy tzw. lapsi (upadli), czyli chrześcijanie, którzy w czasie prześladowań zaparli się wiary, mogą być na powrót przyjęci do Kościoła. Generalnie synody zbierały się dla ustalenia spraw dyscyplinarnych albo doktrynalnych. Kwestie dyscyplinarne polegały zwykle na sprawowaniu sądu i wymierzaniu kar lub ujednolicaniu praktyki w diecezjach prowincji. Sprawy doktrynalne były znacznie trudniejsze – wymagały ostrożności i zarazem zdecydowanego działania, by trucizna błędnej nauki nie rozlała się po Kościele. Aspekty dyscyplinarne można zebrać zasadniczo w pewne szczególne grupy. Pierwszą stanowią kwestie fundamentalne i dotyczące całego Kościoła, jak choćby data świętowania Wielkanocy czy wspomniana ważność chrztu udzielanego przez heretyków. Drugą grupę stanowią sprawy lokalne, ale ważne dla pewnej istotnej części Kościoła. Tu można wymienić sprawy takie jak wybór biskupa, określenie przynależności kościelnej jakiegoś obszaru czy depozycję ważniejszych hierarchów. Trzecią grupę mogą stanowić przepisy dotyczące praw i obowiązków duchowieństwa, zakonników (mnichów) i świeckich. Co charakterystyczne, synody nie ustanawiały przepisów liturgicznych. Tutaj przyjmowano daleko idącą autonomię i niezależność poszczególnych Kościołów.

W co wierzy Kościół?

Takie pytanie trzeba było sobie zadać, gdy pojawiły się nauki, które dotykały fundamentalnych prawd wiary. Prawd, które dotychczas nie zostały ostatecznie i precyzyjnie sformułowane. Doniosłość spraw zmuszała, aby wypowiedział się o nich cały Kościół. Tak zapoczątkowano zwoływanie synodów powszechnych, zwanych ekumenicznymi, które w języku polskim określa się jako sobory. Pierwszy sobór powszechny dla całego i wówczas jeszcze niepodzielonego Kościoła zwołano w 325 r. do Nicei, by zgromadzeni tam biskupi ustosunkowali się do nauki Ariusza. Także kolejne sobory zbierały się dla ustalenia prawowiernej nauki. W ogniu herezji i kontrowersji wykuwała się chrześcijańska ortodoksja, zatem ojcowie synodalni (soborowi) musieli wypowiadać się na temat tego, czy dana nauka jest zgodna, czy też sprzeczna z powierzonym im depozytem wiary i nauczaniem Apostołów, zwłaszcza w sprawach tak delikatnych i niesprecyzowanych Objawieniem, jak aspekty trynitarne i chrystologiczne. I tak dwa pierwsze sobory powszechne zmierzyły się z naturą Trójcy Świętej – sobór nicejski ze stosunkiem Ojca do Syna, a sobór konstantynopolitański I (381) z nauką o Duchu Świętym, zaś cztery kolejne: efeski (431), chalcedoński (451), konstantynopolitański II (553) i konstantynopolitański III (680) zajęły się osobą Jezusa Chrystusa. Przez pozytywne deklaracje, wyznania wiary i formuły dogmatyczne (gr. horos), ale i drogą negatywną, przez anatematyzmy, czyli klątwy na wierzących lub głoszących inaczej, precyzuje się nauczanie Kościoła, które należy odtąd uważać za właściwe i prawowierne.

Im częściej, tym lepiej

Z czasem synody zaczęły też ustalać przepisy dotyczące… synodów. Okazuje się bowiem, że odbywały się one, ale bez szczególnego uregulowania prawnego, poniekąd intuicyjnie i naturalnie. Już w połowie IV wieku ustalono, że synody biskupów prowincji mają się odbywać dwa razy w roku. Z czasem regulacje te zmieniano w zależności od okoliczności i epoki, jednakże surowo karano zaniedbywania zwoływania synodów i nieuczestniczenie w nich. Pojawia się wówczas także instytucja synodu diecezjalnego, na którym spotyka się biskup z duchowieństwem swej diecezji. Trzeba jednak zaznaczyć, że podczas synodu dla metropolii, prowincji czy całego patriarchatu prawodawcami są wszyscy – i tylko – biskupi, zaś w czasie synodu diecezjalnego – tylko sam biskup. Zawsze jednak zachowywano władzę patriarchów i ich hierarchię, choćby w tym, że od uchwał synodów można było się odwołać do właściwego zwierzchnika. Nie były to zatem „parlamenty”, choć decyzje podejmowano drogą głosowania. Częstotliwość synodów na różnych szczeblach dowodzi, że były one traktowane jako właściwy i skuteczny sposób zarządzania Kościołem.

Nowe czy jednak nie?

Synodalność i synody nie są niczym nowym. W Kościołach wschodnich synody sprawują władzę w Kościele, choć głową Kościoła jest patriarcha. Umocnienie się władzy papieskiej na Zachodzie i jej centralizacja w Stolicy Świętej, a także idee koncyliarystyczne, akcentujące znaczenie kolegium biskupów i postulujące episkopalny ustrój Kościoła, sprawiły, że synodalność właściwie rozumiana zeszła na dalszy plan, a nawet patrzono na synody z podejrzliwością. Poza coraz rzadziej już zwoływanymi soborami powszechnymi działalność synodalna zanikała. Bez wątpienia synody były dla Kościoła pierwszego tysiąclecia naturalnym sposobem jego działania.

Niedziela. Magazyn 3/2023

Dystrybucja

W parafiach

W wersji elektronicznej

Zamów e-wydanie

Archiwum