Bóg i historia

Ratunek przyjdzie spóźniony

Wincenty Łaszewski
Mariolog, pisarz i tłumacz. Międzynarodowy autorytet w temacie objawień

W ludziach mieszka niepokój... Boją się, że nadchodzi czas wypełnienia się mrocznej tajemnicy fatimskiej, że dobro jest w odwrocie, a to, że za chwilę świat stanie się domeną szatana, nie jest wcale czczą teorią.

Jest takie objawienie, które uderza w nasz pesymizm, aczkolwiek przewrotnie. Przypomina, że ostatnie słowo należy do Boga, ale Stwórca nie będzie się z jego wypowiedzeniem spieszył. W ekwadorskim Quito Maryja ogłasza, że gdy wydawać się będzie, iż zło zwyciężyło, a diabeł stał się władcą świata, wtedy Ona „zrzuci z tronu nadętego pychą i przeklętego na wieki szatana, miażdżąc go pod stopą i strącając go do piekielnych przepaści”.

INTERWENCJA Z WYSOKA

Przesłanie tego objawienia można ująć w prosty ciąg logiczny: gdyby Kościół przestał istnieć, to z tą samą chwilą przestałby istnieć świat; skoro jednak zbawcza historia ma jeszcze trwać, musi nastąpić Boska interwencja, która zmieni historię.

W ostatniej chwili sam Bóg nas uratuje. Taki wydaje się schemat ocalenia. Tylko – pytamy – dlaczego stanie się to dopiero w chwili ostatniej? Dlaczego Bóg pozwoli, by najpierw wszystko runęło?

„Schemat Quito” wiele wyjaśnia. Ocalenie przyjdzie w zupełnie ostatniej chwili, bo Bóg do końca i mimo wszystko pozostanie wierny swoim planom zbawienia. A przyjdzie tak późno, bo człowiek zarzucił z Nim współpracę, a chrześcijaństwo przestało być „religią współdziałania człowieka z Bogiem” (Jan Paweł II). Ekwadorskie objawienia przypominają, że pełna współpraca owocuje pojawieniem się wśród nas królestwa Bożego, zaś jej brak oznacza nadejście księstwa ciemności.

W Quito Maryja zapewnia, że może poprowadzić nas zupełnie inną drogą, na której nie spotkamy szatana, a historia nie będzie nas napawać lękiem. Każe nazywać się Matką Pomyślnego Zdarzenia, a ukazując się z Dzieciątkiem Jezus, tłumaczy, że trzyma Syna w ramionach, by powstrzymywać Go przed ukaraniem świata.

WYBRANKA

Zacznijmy od początku. Bohaterka naszej historii to koncepcjonistka (zakon ku czci Niepokalanego Poczęcia) Marianna Berriochoa. Przychodzi na świat w Hiszpanii i z niej wyrusza w podróż do Nowego Świata, by stać się współzałożycielką konwentu w stolicy Ekwadoru. Ten klasztor będzie miejscem objawień i stanie się soczewką, w której można obejrzeć daleką przyszłość – naszą współczesność.

PODRÓŻ

W 1577 r. Marianna, która otrzymuje od Boga polecenie założenia klasztoru w Ekwadorze, wsiada na statek płynący na drugą stronę Atlantyku. Gdy żaglowiec wypływa na otwarte morze, żywioły uderzają weń z nieopisaną furią. Statek zaczyna nabierać wody... a Marianna ma wizję nawiązującą do Księgi Apokalipsy: „Ujrzałam węża większego od morza...potem ujrzałam Panią niezrównanej piękności, odzianą w słońce i ukoronowaną gwiazdami, z Dzieciątkiem w ramionach. Na piersi tej Pani ujrzałam monstrancję z Najświętszym Sakramentem. W ręku trzymała długi złoty krzyż zakończony ostrzem włóczni. Uniosła go nad Najświętszy Sakrament, włożyła w dłoń Dziecięcia, po czym uderzyła w głowę węża z taką siłą, że przecięła ją na pół”.

W tej samej chwili burza ustaje...

TRZY MIECZE

Mija 5 lat. W powołanym do życia klasztorze Marianna adoruje Jezusa w Najświętszym Sakramencie, gdy otwierają się drzwiczki tabernakulum i pojawia się w nich umęczony Zbawiciel. Obok stoi Matka Najświętsza, a z Jej oczu płyną łzy przypominające perły. Mniszka dowiaduje się, że na wiek XX przewidziana jest kara Boża. Nad głową Jezusa pojawiają się trzy miecze, a na nich trzy napisy: „Ukarzę herezję, bluźnierstwo, nieczystość”. Matka Najświętsza zadaje pytanie: „Córko moja, czy ofiarujesz się za ludzi tamtej epoki?”. Gdy Marianna mówi „tak”, miecze odsuwają się od konającego Chrystusa i wbijają się w serce zakonnicy, która pada bez przytomności na ziemię.

NOWY TYTUŁ

W lutym 1594 r. Marianna widzi Maryję z Dzieciątkiem Jezus na ramieniu i pastorałem w dłoni, która ogłasza: „Jestem Matką Pomyślnego Zdarzenia, Królową nieba i ziemi. Przyszłam z nieba, aby pocieszyć twe udręczone serce”.

Pięć lat później Matka Boża prosi o wyrzeźbienie figury przedstawiającej Ją z Dzieciątkiem na ręku. Ma ona być znakiem, że dopóki Jej Syn spoczywa w Jej ramionach, kara pozostaje „zamrożona”. Tłumaczy: „Na moje prawe ramię posadź Boskie Dzieciątko: najpierw po to, aby ludzie zrozumieli, jak wielką mam moc łagodzenia Boskiej Sprawiedliwości; po drugie, by widzieli, że pokazuję im i ofiarowuję mego Najświętszego Syna jako wzór doskonałości. Winni przyjść do mnie, ponieważ zaprowadzę ich do Jezusa”.

ZNAK HEREZJI

Mijają lata, nadchodzi rok 1634, gdy Matka Najświętsza ogłasza, że za kilkanaście pokoleń znikną na świecie wiara i moralność. „Pierwszym znakiem będzie to, że zaczną się szerzyć rozmaite herezje. Kiedy zapanują, bezcenne światło wiary zgaśnie w duszach na skutek niemal zupełnego zepsucia obyczajów (...). Tylko mała liczba dusz zachowa skarb wiary i będzie praktykować cnoty. Czeka je okrutne, niewypowiedziane i długie męczeństwo. (...) Będzie to czas próby wiary i ufności sprawiedliwych, wszystko bowiem zdawać się będzie stracone...”.

SZATAN SPADA Z TRONU

Pesymistyczna wizja nie jest ostatnia, Maryja nawiązuje bowiem do zapowiedzi z Księgi Rodzaju i ogłasza: „Gdy wydawać się będzie, że zło już zwyciężyło, będzie to znak nadejścia mojej godziny, kiedy ja, w sposób cudowny, zrzucę z tronu nadętego pychą i przeklętego na wieki szatana, miażdżąc go pod mą stopą i strącając go do piekielnych przepaści”.

KLASZTOR UPADŁY

Wspomnijmy jeszcze o jednym. W 1605 r. wewnątrz klasztoru w Quito – wiernego regule i zawierzonego Maryi – ma miejsce bunt. Nawet tam zło próbuje założyć swe przyczółki. Jedna z tubylczych sióstr, niezadowolona z surowych wymagań przełożonej, podburza inne zakonnice, składa fałszywy donos do biskupa i w rezultacie Marianna zostaje wtrącona do klasztornego karceru. Niebawem trafia tam kolejnych dwadzieścia pięć mniszek, które sprzeciwiły się złagodzeniu reguły. Zakonny areszt staje się prawdziwym klasztorem, miejscem modlitwy i zachowania wszystkich przepisów zakonu. To właśnie wówczas w konwencie pojawia się nowa przełożona.

Matka Najświętsza chce zasiąść na krześle opatki i rządzić klasztorem.

MOST PRZERZUCONY WE WSPÓŁCZESNOŚĆ

Czy widzimy już „schemat Quito”? Składają się nań prorocze słowa i prorocze wydarzenia. W nich jak w soczewce oglądamy losy współczesnego świata. „Schemat” zdaje się czymś stałym i obowiązuje tak w dziejach ludzkości, jak i w życiu jednostek. Dotyka Mariannę na zatapianym przez Lewiatana statku. Dotyka klasztor Koncepcjonistek, w którym władzę przejmuje opętana. Dotyka też losy całego świata... Zapewnia, że zawsze jest szansa na „wiele specjalnych i skutecznych łask, na tyle potężnych, by dusze były w stanie wyrwać się z ciemnej otchłani, w którą spadają”.

Schemat jest prosty: Szatan zaczyna triumfować, zagarnia dla siebie wszystko, ale gdy pewny swego się ujawnia, przegrywa... Jak w objawieniu Cudownego Medalika, w którym wąż, wciąż noszący kamuflaż, już pewny swego, wychodzi z ukrycia, a wtedy Maryja miażdży go swoją stopą...

DWA TRIUMFY

Mamy tu – jak w Liście do Tesaloniczan – zapowiedź dwóch triumfów. Pierwszy jest diabelski: wielki, ale fałszywy i zakończony klęską. Drugi jest Boży: niezwykły i ostateczny, choć jakby opóźniony w czasie do ostatniej granicy możliwości...

Czy zapowiedzi te nie przypominają obietnicy z Fatimy, że po latach panowania zła „w końcu Niepokalane Serce zatriumfuje”? Czy „schemat Quito” nie jest regułą wpisaną w istotę chrześcijaństwa? Już na jego początku pojawia się, zdawałoby się, wielkie i ostateczne zwycięstwo szatana: krzyż na Golgocie. Lucyfer świętuje zwycięstwo w piątkowy wieczór i przez całą sobotę. Rankiem następnego dnia jednak jego chwała okazuje się – jak mówi psalmista – „trawą, która usycha”. Pan zmartwychwstaje!

Zwróćmy uwagę na jeden z elementów omawianego schematu: nie ma tu „współpracy” ludzi, Bóg sam realizuje swój plan. W Jego kręgu pozostaje jedynie Maryja.

OWOCE OFIARY

Tryumf zła ma swój kres. Boża interwencja przetnie wszystko jak ostrze włóczni. Mówimy, że nie przyjdzie ona ze świata, w którym nawet takie miejsca, jak wierny i oddany Bogu klasztor w Quito, przejdą pod władzę szatana, ale jednak klęskę zła w jakimś sensie spowodują też ludzie. Będzie ona owocem współpracy świętych z poprzednich czterech stuleci – ich ofiar i modlitw.

Pierwszą z nich jest Marianna, która w 1611 r. słyszy: „Przez wszystkie wieki potrzebuję odważnych dusz, aby ocalić mój Kościół i pogubiony świat”. Wiemy już o mieczach wbitych w jej serce, przypominamy sobie jej pobyt w zakonnym karcerze, napomknijmy też o 5 latach jej przebywania w piekle, by nie trafiła tam opętana przez zło „La Capitana” – liderka klasztornego buntu.

PODDANIE SIĘ MARYI

„Matka Pomyślnego Zdarzenia”... Skąd ten tytuł? Maryja przypomina, że może sprawić, by wydarzenia wypełniające ludzkie życie biegły po myśli Boga. „Pomyślne zdarzenie” jest głównym przesłaniem tych objawień. Można bowiem karmić się pesymizmem i bezradnie oczekiwać klęski, można też wzbudzić w sobie optymizm wiary, podjąć współpracę z Bogiem i sprawić, że wydarzenia, które nadchodzą, okażą się „pomyślnymi zdarzeniami”.

Maryja zapewnia: „Szatan, który będzie próbował zniweczyć dzieło Boże, nie zwycięży, Ja jestem Królową Zwycięstw i Matką Pomyślnego Zdarzenia. Pod tym wezwaniem chcę być znana”.

Orędzie z Quito to zaproszenie do ufności – zdawałoby się, wbrew faktom. Przynosi ono też zapewnienie: podjęcie apelu Maryi może sprawić, że wszystko, co się przytrafi nam i światu, będzie – jednak – po Bożej myśli.

Niedziela. Magazyn 6/2024

Dystrybucja

W parafiach

W wersji elektronicznej

Zamów e-wydanie

Archiwum