Mówiono o nim, że był jak Księżyc wśród gwiazd. Prowadził niedościgły ascetycznie tryb życia. Jego szczególna zażyłość z Bogiem przejawiała się już za życia, ale najszerzej ujawniła się po śmierci. Dziś jest jednym z najbardziej znanych świętych w Kościele katolickim.
Choć od śmierci św. Szarbela mija w tym roku już 125 lat, popularność maronickiego mnicha w kapturze nie tylko nie słabnie, ale staje się coraz większa. Do grobu św. Szarbela, którego twarz znana jest z jedynego zdjęcia, na którym w niewytłumaczalny sposób został uwieczniony, przybywa rocznie ok.4 mln pątników. Dlaczego ten żyjący w pustelni eremita po swojej śmierci przyciąga tak ogromne tłumy? Skąd bierze się fenomen jego kultu?
Aby odpowiedzieć na te pytania, trzeba choć pokrótce spojrzeć na jego zdumiewające dzisiejszy świat życie.
Asceta i pustelnik
Yousef Makhlouf urodził się 8 maja 1828 r. w Beqaakafra w Libanie, w ubogiej katolickiej rodzinie maronickiej. W 1851 r. wstąpił do klasztoru Najświętszej Maryi Panny w Maifuq. Tam przyjął imię Szarbel – od męczennika antiocheńskiego ze 107 r. Po święceniach kapłańskich przez 16 lat żył w klasztorze w Annaya. Już wtedy ujawniały się jego nadprzyrodzone dary. 15 lutego 1875 r. za zgodą przełożonego wycofał się z życia wspólnotowego i udał się do przylegającego do klasztoru eremu świętych Piotra i Pawła.
Szarbel prowadził bardzo surowy tryb życia. Współcześni mu eremici mówili, że był jak Księżyc wśród gwiazd. Zdecydowanie wybijał się spośród nich. Jako eremita spożywał jeden posiłek dziennie – ok. godz. 15.00. Była to prosta zupa z jarzyn – nigdy nie jadł mięsa ani owoców. Choć uprawiał winnicę, ani razu nie skosztował nawet winogron. Unikał pieniędzy, nie przyjmował ofiar, a gdy był już do tego zmuszony, od razu oddawał je przełożonym.
Wigilia u Jezusa
Zawsze ubierał ten sam habit – w lecie i podczas surowej zimy. Pod ubranie zakładał włosiennicę. Spał na podłodze, a za poduszkę służyła mu drewniana deska. W celi miał jedną lampę oliwną, dzban na wodę, drewniany, kamienne krzesło i taboret, który pełnił funkcję stołu. Sen o. Szarbela trwał 3 godz., nieustannie pracował i modlił się, polecając Bogu szczególnie dusze czyśćcowe. Był wielkim czcicielem Matki Bożej, oddanym modlitwie różańcowej. Oprócz Biblii miał Żywot św. Antoniego Pustelnika i teksty Efrema Syryjczyka oraz O naśladowaniu Chrystusa Tomasza a Kempis.
16 grudnia 1898 r. w czasie celebrowania Mszy św. w swojej pustelni, gdy podnosił do ust kielich z krwią Chrystusa, o. Szarbel doznał udaru. Po ośmiu dniach spokojnej agonii odszedł do Boga – w Wigilię Bożego Narodzenia.
Oddane całkowicie Bogu życie maronity i niezwykłe zjawiska mające miejsce po jego śmierci – do dzisiaj to prawie 30 tys. cudów, z czego blisko 3 tys. dotyczy nawet osób nieochrzczonych – sprawiają, że jest on jednym z najpopularniejszych świętych. Czy jednak aura tajemniczości i niewytłumaczalnych z medycznego punktu widzenia uzdrowień to istota fenomenu św. Szarbela?
Boże narzędzie
Maroun Mazawi jest rodowitym Libańczykiem. Od ponad 20 lat mieszka w Polsce i z wielką pasją mówi o pięknie swojej ojczyzny oraz o św. Szarbelu. Zetknął się z nim już jako dziecko, słysząc opowieści od swoich rodziców.
– W Libanie, jeśli rodzice chcą przekazać swoim dzieciom wiarę i zbliżyć je do Boga, mówią im o naszych świętych, a szczególnie o św. Szarbelu. Jest on – jak Matka Boża – drogą, która prowadzi do Jezusa. Święty Szarbel swoją wolę podporządkował woli Boga. Tego w dzisiejszym świecie brakuje człowiekowi, który skupia się przede wszystkim na sobie – mówi Maroun, który dzieli się swoją fascynacją św. Szarbelem, oprowadzając jako przewodnik polskich pielgrzymów przybywających do Libanu.
Maroun zauważa, że niestety często zdarza się w Polsce, iż św. Szarbel stawiany jest przed Bogiem.
– To niewłaściwa postawa. Wielu ludzi skupia się jedynie na cudach i znakach, zapominając, że św. Szarbel jest jedynie narzędziem w rękach Boga. Uczy nas przede wszystkim pokory i bezgranicznego zaufania Bogu, wpisując się w późniejsze słowa św. Faustyny: „Jezu, ufam Tobie” – podkreśla Libańczyk.
Tylko miłość
Dlaczego 4 mln osób co roku przybywają do grobu św. Szarbela?
– Ludzie dzisiaj są bardzo słabi, mało wierni Bogu, mają swoje problemy i choroby. Przyjeżdżają do św. Szarbela, bo mimo to wierzą, że zostaną uzdrowieni. Ale największą łaską jest zawsze łaska wiary, za którą później idą uzdrowienia – zaznacza Maroun i dodaje, że cuda niejako „zwabiają” ludzi do głębokiego, radykalnego opowiedzenia się za Bożą Miłością.
Do tego wzywa również dzisiaj św. Szarbel. Niezwykle aktualne pozostaje jego przesłanie. To wezwanie do modlitwy, pokuty i miłości bliźniego. Otrzymuje je co pewien czas Raymond Nader. Na jego ramieniu w niewytłumaczalny sposób pojawia się wówczas znak odciśniętej ludzkiej dłoni. „Każdy człowiek, który jest poza miłością, jest poza Bogiem, poza światem i poza życiem. Miłość jest jedynym skarbem, jaki możecie gromadzić na tym świecie i zabrać ze sobą na tamten świat. (…) Zabierzcie ze sobą tylko miłość, a ktokolwiek przychodzi przed Boga bez miłości, gorzko będzie tego żałował. To będzie godzina jego prawdziwej śmierci, a nie ta chwila, w której opuścił ziemię”. Słowa te są lekarstwem i ocaleniem na współczesne czasy.
Nie cudowne znaki i uzdrowienia są istotą fenomenu św. Szarbela. U progu XX wieku streszczał on swoim życiem to, co było tradycją Kościoła Wschodniego i Zachodniego. W sposób najbardziej radykalny poświęcił wszystko, aby tym żyć. Jego wskazania do powrotu do najbardziej podstawowych filarów wiary: sakramentu pokuty, Eucharystii, lektury Pisma Świętego i pobożności maryjnej są fundamentami otwierającymi ludzkie serca na działanie Boga, który jest Miłością. A ta może dokonywać rzeczy, które w zdumienie i zachwyt wprawią dzisiejszy świat.