Puls historii

Prawdziwe polskie bogactwo

Grzegorz Gadacz
Publicysta

W Polsce jest właściwie wszystko. Wysokie i niskie góry, morza i jeziora, wielkie piękne miasta i spokojne wioski, pola i lasy. Ale prawdziwym bogactwem naszego kraju jest coś innego.

Historycy od wieków toczą zażarte spory o to, kiedy tak naprawdę powstało jednolite państwo rządzone przez Piastów, kiedy zaczęło być nazywane Polską, a jego mieszkańcy – Polakami. Jedni twierdzili, że nazwa wzięła się od pola – otwartej przestrzeni znajdującej się na danym terytorium, inni, że od mitycznego Pola – praprzodka naszych rodaków. Najbardziej chyba oryginalną historię wymyślił żyjący w XVI wieku Bartłomiej Paprocki: „Za Mieczysława I książęcia polskiego, gdy Polacy wiarę świętą przyjmowali i wielkiemi do chrztu św. kupami przystępowali, tedy kapłani z Czechów się wywokowani, kupy od kup nie odróżniając, pytali się: Czy jesteście polani, to jest już ochrzczeni? Tedy ci, co byli ochrzczeni odpowiadali: Jesteśmy polani, stąd Polani, czyli Poloni poszło Polakom w chwalebnym imieniu”.

Gdy brakuje ludzi

Faktem jest, że ukształtowane przez kolejnych Piastów i ustalone w konfliktach z sąsiadami granice stały się ramami, w których przez dwieście lat rozwinęła się świadomość wspólnoty ponaddzielnicowej. Rozwinęła się ona tak silnie, że następne półtora wieku rozbicia nie zdołało jej zatrzeć. Gall Anonim już na początku XII wieku opiewał chwałę polskiej „ojczyzny”, dzielność i umiłowanie wolności Polaków oraz niegodziwość ich sąsiadów. Rusini byli, według niego, tępi i nieokrzesani, Pomorzanie i Prusowie dzicy, Czesi tchórzliwi i zdradzieccy. Cudzoziemiec Gall sam tego nie wymyślił – oddawał on nastroje ludzi utożsamiających się silnie z własnym narodem, z którymi się kontaktował i dla których pisał Kronikę polską.

Było tych ludzi jednak stanowczo za mało. Może było to efektem trudnych warunków przeżycia w kraju w całości pokrytym borami, gdzie mieszkańcy musieli wyrąbywać sobie polany, żeby mieć gdzie uprawiać ziemię, a może dlatego, że pierwsi nasi władcy w czasach kryzysów finansowych po prostu sprzedawali swoich rodaków w niewolę. Według szacunków, za czasów Mieszka I i Bolesława Chrobrego Polska liczyła sobie ok. 1 mln ludzi, gdy tymczasem na terenie Niemiec żyło ich ok. 5-6 mln, a we Francji 9 mln.

Pełna treść tego artykułu w wersji drukowanej
lub w e-wydaniu.

Niedziela. Magazyn 5/2024

Dystrybucja

W parafiach

W wersji elektronicznej

Zamów e-wydanie