Historia papiestwa

Papież, który nie bał się świata

Józefina Korpyś
Redaktor

Gdy wybierano Jana XXIII, mówiono, że będzie „papieżem przejściowym”, zdołał jednak zmienić Kościół, choć sam tych zmian nie doczekał.

Drżę i lękam się” (Tremens factus sum ego et timeo) – tymi słowami kard. Angelo Giuseppe Roncalli skwitował przekazane mu wyniki głosowania kardynałów na konklawe z 1958 r. Nie przewidywał takiego obrotu spraw. Choć miał wielkie osiągnięcia na polu duszpasterskim i dyplomatycznym, to jego osoba nie była szerzej znana w świecie – ot, jeden z wielu kardynałów. Jego osobowość, cechująca się łagodnością i pokorą, również nie faworyzowała go w wyścigu do przejęcia sterów łodzi Kościoła Chrystusowego w czasach dynamicznej transformacji świata. Patrzono więc na niego jako na „neutralny”, w pewnym sensie „bezpieczny wybór”, a prasa na całym świecie określiła go mianem „papieża przejściowego” z racji wieku – w momencie wyboru liczył sobie 77 lat. „Nawet sami mieszkańcy prowincji Bergamo (rodzinne strony Roncallego – przyp. I.K.) – jak wspominał ks. Loris Capovilla, osobisty sekretarz Jana XXIII – choć darzyli go sympatią i cenili, nie dostrzegali w nim znamion człowieka będącego w stanie sprostać wyzwaniom urzędu następcy św. Piotra (...). Wszyscy się mylili”.

Od biedaka do kardynała

Zaskakujący był nie tylko jego pontyfikat. Aby to zrozumieć, przenieśmy się do 1881 r., do północnych Włoch, gdzie w małej miejscowości Sotto il Monte przyszedł na świat Angelo, przyszły papież. Jego rodzice byli biednymi rolnikami z trudem starającymi się wyżywić liczne, bo 13-osobowe potomstwo. Angelo, choć był zdolnym i inteligentnym chłopcem, nie miał więc co liczyć na dobrą edukację, która w tamtych czasach dla ludzi z niższych warstw społecznych, bez zaplecza finansowego, była praktycznie nieosiągalna. Bystry chłopak zwrócił jednak na siebie uwagę miejscowego proboszcza, czym odmienił swoją przyszłość. Za sprawą jego protekcji Angelo mógł uczyć się w gimnazjum. Dalsza jego przygoda z edukacją potoczyła się, dzięki jego intelektualnym talentom, na zasadzie kuli śnieżnej: ukończył szkołę średnią w Bergamo, następnie studia w seminarium, a w 1904 r. został wyświęcony na kapłana. Młody ks. Roncalli, z tytułem doktora w kieszeni, który wkrótce po święceniach zdobył, otrzymał pierwszą w swoim życiu ważną funkcję w Kościele – sekretarza biskupa Bergamo. Następnie Roncalli piął się po szczeblach kariery w kościelnej dyplomacji, będąc oficjałem w Bułgarii, delegatem apostolskim w Turcji i Grecji. W 1944 r. Roncalli otrzymał niezwykle ważne stanowisko nuncjusza we Francji, a w 1953 r. został kardynałem i patriarchą Wenecji, co wydawało się zwieńczeniem jego kościelnej kariery. Śmierć Piusa XII otworzyła przed nim – i jak się później okazało, przed Kościołem – nową furtkę, o czym wówczas ten syn prostego rolnika z Lombardii jeszcze nie wiedział.

Papież inny niż pozostali

Po przejęciu sterów łodzi Piotrowej Jan XXIII nie od razu przystąpił do zmiany oblicza Kościoła. Zaczął od drobnych gestów, które odczytywane w szerszym kontekście zapowiadały otwarcie się na świat. Ten papież cechujący się wiejską skromnością, wkraczając na papieski dwór, czuł się przytłoczony skostniałymi, pompatycznych formami funkcjonowania, charakterystycznymi dla średniowiecznej monarchii, i z wielu z tych formuł i rytuałów zrezygnował. Ujął tym serca wiernych – swoją postawą pełną pokory, serdeczności, radości i dobroci, którą wyniósł z ubogiego domu rodzinnego. Powtarzał: „Wyrosłem w ubóstwie i w skromnych warunkach w Sotto il Monte i zawsze starałem się nie oddalać od nich”.

Kamienie milowe pontyfikatu

Cele, które Jan XXIII postawił przed swoim pontyfikatem, okazały się kamieniami milowymi Kościoła wkraczającego w nową epokę. Papież zdawał sobie sprawę z wyzwań współczesności, stojących przed najstarszą instytucją świata, starał się więc aktualizować obecność Kościoła w świecie. Pierwszym z tych celów było zwołanie synodu dla Rzymu, by nadać nowe impulsy duszpasterstwu i życiu wiernych Wiecznego Miasta. Drugim kamieniem milowym było stworzenie nowego kodeksu prawa kościelnego – rozpoczęty za jego pontyfikatu proces uaktualniania prawa kościelnego zakończył się w 1983 r., już za czasów Jana Pawła II. Trzecim kamieniem milowym pontyfikatu Jana XXIII było zwołanie II powszechnego Soboru Watykańskiego. Gdy papież zwoływał sobór, zapewne nie zdawał sobie jeszcze sprawy z doniosłości tego wydarzenia.

Po pierwsze: „aggiornamento”

Gdy jeszcze nie zdążył opaść kurz w Kaplicy Sykstyńskiej po konklawe z 1958 r., papież Jan XXIII już zapowiadał inicjatywę zwołania soboru (o czym 25 stycznia 1959 r. powiadomił rzymskich kardynałów), argumentując, że Kościół musi dostosować się do wymogów epoki. Przygotowania do soboru postępowały sprawnie, jednak już one ujawniły dramatyczne spory, które później towarzyszyły pracom biskupów w czasie soboru. 11 października 1962 r. rozpoczęły się obrady soboru. Przeprowadzono cztery sesje soborowe. Pierwszej przewodniczył Jan XXIII, a pozostałym – jego następca papież Paweł VI. Ojcowie soborowi zajęli się reinterpretacją niektórych dogmatów, zmianami w organizacji kościelnej, liturgii i prawie kanonicznym. Dzisiaj, z perspektywy czasu, może nam umykać przełomowy charakter soborowych postanowień zainicjowanych przez Jana XXIII, ponieważ to, co wówczas było nowością, obecnie postrzegane jest jako oczywistość. Nowatorskie znaczenie Soboru Watykańskiego II możemy odczytać choćby w wypowiedziach osobistości tamtych czasów, takich m.in. jak Karl Rahner, wybitny niemiecki teolog, który ocenił sobór jako wydarzenie rozpoczynające nową epokę w dziejach Kościoła. Jan XXIII jednak nie doczekał jego końca, zmarł 3 czerwca 1963 r. w wyniku ciężkiej choroby.

Niedziela. Magazyn 6/2024

Dystrybucja

W parafiach

W wersji elektronicznej

Zamów e-wydanie

Archiwum