– Każdy z nas potrzebuje braterstwa, jedności i pokoju – przekonuje w rozmowie z Magazynem Adam Bujak.
Maria Fortuna-Sudor: W jakich okolicznościach trafił Pan do Arcybractwa Męki Pańskiej?
Adam Bujak: Wszystko zaczęło się dawno temu w krakowskim Muzeum Etnograficznym, gdzie jako młody człowiek poznałem wybitnego naukowca, który opowiedział mi o arcybractwie. Zaintrygowany wybrałem się na nabożeństwo i spotkałem brata starszego – Stanisława Kabaję, który był zwozicielem trupów do prosektorium. Niesamowita postać! To on, gdy już mnie lepiej poznał, zaproponował, abym przystąpił do bractwa. Przez te wszystkie lata poznawałem niezwykłą historię, rozmawiając z wieloma ludźmi, którzy pamiętali jeszcze czasy sprzed wojny… Kolejne przeszkody, napotykane przez wieki przez braci, nie tylko nie zniechęciły ich do kontynuowania tej formy aktywności w Kościele, ale wręcz umacniały w przekonaniu, że warto dbać o ciągłość tego religijnego stowarzyszenia świeckich.
Kim w dawnych czasach byli należący do arcybractwa?
To m.in. polscy królowie: Zygmunt III, Władysław IV, Jan Kazimierz, Jan III Sobieski i wielu wspaniałych krakowian – biskupi, magnaci, kupcy, mieszczanie. Dawniej to była potężna organizacja. Jej przywilejem było wielkoczwartkowe prawo do wykupywania z więzienia dłużników oraz ratowanie co roku jednego skazańca od śmierci. W tym celu kondukt arcybractwa szedł z kościoła Franciszkanów ulicą Bracką do celi śmierci w ratuszu. Tam wykupywali dłużników i skazańca, którego następnie prowadzono do kościoła Mariackiego, do kaplicy Skazańców. To było coś wyjątkowego: bracia co roku ratowali człowieka, dawali mu szansę zmiany swego zachowania, poprawy życia.
A jak liczne jest dzisiaj arcybractwo, kim są należący do niego?
Aktualnie arcybractwo skupia ok. 20 braci. W naszej wspólnocie jest np. prawnik, artysta, właściciel sklepu, pracownik naukowy… To właściwie przekrój środowisk Krakowa. Ale po wejściu do bazyliki stajemy się braćmi. Wszystkie dyplomy, tytuły, zasługi, bogactwa zostawiamy na zewnątrz kościoła.
Do czego zobowiązuje bycie w arcybractwie?
Staramy się być dobrymi ojcami, mężami, ale też sąsiadami, pracownikami… Mamy żyć z ludźmi, mieć Ewangelię w sobie i nieść ją do innych. A to nie jest łatwe w dzisiejszych czasach. Nieraz samemu trzeba się przełamać, żeby – jak przystało na katolika – świadczyć swym życiem o Chrystusie. W ciągu roku spotykamy się w każdy pierwszy piątek miesiąca i wspólnie się modlimy, ale też dyskutujemy i wzajemnie się umacniamy. Dla nas w centralnym miejscu jest Chrystus, Jego cierpienie. Poprzez to cierpienie widzimy otaczający nas świat, który zwłaszcza teraz wymaga troski, bo jest pełen nienawiści, pogardy, wojen… Te tragedie, które się dzieją na Ukrainie i w innych częściach świata, te mordy dokonywane na wyznawcach Chrystusa... Albo upowszechniane dziś niszczące człowieka ideologie czy mordowanie dzieci w łonie matek i skazywanie na śmierć ludzi chorych i starych... Dewastacja kultury, historii... Widzimy, do czego może doprowadzić nienawiść i pogarda. Mając to na uwadze, skupiamy się na męce Chrystusa.
A jaką rolę spełniają stroje, w których występujecie w czasie nabożeństwa Piętnastu Stopni Męki Pańskiej?
Obowiązujący nas strój – kapy brackie i czarne kaptury zapewniają członkom anonimowość (od kilku lat bracia mają nowe, jednolite stroje, zainspirowane rysunkami Jana Matejki – przyp. red.). W czasie nabożeństwa nie jest istotne, kim jest ów ukryty pod kapturem człowiek, bo liczy się przede wszystkim bycie człowiekiem dla drugiego człowieka. Gromadząc się wokół Chrystusa, Jego mocą stajemy się dla drugich braćmi. Każdy z nas potrzebuje braterstwa, jedności i pokoju.
Jak jesteście odbierani?
Nie zwracamy na to uwagi. W pewnym sensie jesteśmy ukryci. Chociaż wychodzimy do ludzi, którzy patrzą na nas z podziwem, z zainteresowaniem. Dla nich to jest coś niesamowitego, jakby kawałek średniowiecza przeniesiony nagle w XXI wiek.
Przypominacie człowiekowi o śmierci…
Ten wiek jest pełen zdziczenia, różnego rodzaju zwichnięć, właściwie degradacji człowieka, jego duszy i ciała. W czasie naszych wielkopostnych nabożeństw panuje niesamowita cisza, a ludzie klęcząc, bardzo długo się modlą. To jest także czas refleksji nad sensem życia. Gdy jest wyczytywana kolejna stacja, śpiewamy: „Memento homo Mori. Pamiętaj, człowiecze, na śmierć, a za grzechy pokutuj”. Przypominamy więc, że każdego z nas czeka śmierć, bez względu na to, czy jest bogatym człowiekiem, czy piękną modelką…
Po co nam ta prawda?
We współczesnym świecie panuje kult młodości. Starość została zepchnięta na margines. Chorzy umierają w szpitalach, hospicjach. O śmierci się nie mówi. A my pragniemy zmotywować do refleksji na temat sensu życia. Nam zależy, aby się każdy nawrócił i żył zgodnie z Ewangelią, aby zszedł z drogi lekceważenia tego wszystkiego, co zawiera się w pięknym zawołaniu: „Bóg, Honor, Ojczyzna”. Chcemy, aby usłyszał słowa powtarzane w czasie nabożeństwa: „Memento homo Mori...”. Po takim dobrze, w pełni przeżytym nabożeństwie wielkopostnym może przyjść refleksja, żeby się nawrócić, pójść do spowiedzi. I oby tak się stało!
(zwane też Arcybractwem Dobrej Śmierci) istnieje od 1595 r. Przetrwało czasy zaborów i PRL. Należących do arcybractwa najłatwiej spotkać w kolejne piątki Wielkiego Postu w bazylice św. Franciszka w Krakowie. Jak przed wiekami bracia odprawiają tam wówczas nabożeństwo Piętnastu Stopni Męki Pańskiej, które polega na rozważaniu scen związanych z męką Chrystusa. Niektórzy rozpoczynają modlitwę już od 9 rano, kiedy zaczyna się adoracja Najświętszego Sakramentu. O 16.30 uczestniczą w E ucharystii, a o 17. rozpoczyna się tzw. procesja jerozolimska, w której bracia przybywają do kaplicy Męki Pańskiej. Procesja ubranych w charakterystyczne stroje braci oraz ich atrybuty i powtarzana modlitwa przyciągają uwagę zebranych.
W drodze przed ołtarz bracia śpiewają łacińsko-polski refren: „Memento homo Mori. Pamiętaj, człowiecze, na śmierć, a za grzechy pokutuj”. Brat, który jest najdłużej we wspólnocie, niesie krzyż. Dwaj najstarsi wiekiem bracia, nazywani kalwarystami, niosą umieszczone na wysokich laskach czaszki – kobiecą i męską, a pozostali – laski, na których znajdują się znaki męki Jezusa. W czasie nabożeństwa, gdy śpiewane są psalmy pokutne, bracia leżą krzyżem. Następnie w procesji kierują się do głównego ołtarza bazyliki, gdzie są odprawiane Gorzkie żale. Po nich i po kazaniu pasyjnym wierni otrzymują do ucałowania relikwie Krzyża Świętego. Procesja jerozolimska, w której z reguły uczestniczy bardzo dużo osób, kończy nabożeństwo