Errare humanum est, czyli: mylić się jest rzeczą ludzką, jak mawiali starożytni. Nie trzeba nikogo przekonywać do prawdziwości tego stwierdzenia, bo niejednokrotnie brutalnie tego doświadczamy. Jak zatem pogodzić z tą oczywistą prawdą dogmat o nieomylności papieskiej?
By zrozumieć potrzebę i sens dogmatu o nieomylności papieskiej, trzeba pokrótce ukazać kontekst epoki oraz historyczne tło zdarzeń. Druga połowa XIX wieku jest areną ogromnych przeobrażeń społecznych, politycznych i kulturowych.
Papiestwo w kryzysie
Na obszarze dzisiejszych Niemiec już od XI wieku mocno zaznacza się idea episkopalizmu, wedle której władza papieża jest dalece ograniczona, poszczególni biskupi są samodzielnymi zwierzchnikami swych Kościołów, władzę w całym Kościele sprawują biskupi zebrani na soborze, zaś władza św. Piotra była wyłącznie jego osobistym przywilejem. Echo tych poglądów, zakorzenionych w mentalności kościelnej za Odrą, dziś pobrzmiewa w tzw. drodze synodalnej. Równolegle we Francji pojawia się idea zwana gallikanizmem. Pogląd ten zrodził się z ambicji władców państw powstałych po rozpadzie Imperium Rzymskiego, którzy rościli sobie uprawnienia do wpływu na działalność Kościoła, jaki miał cesarz rzymski. Idea ta odżyła mocno na przełomie XVII i XVIII wieku, gdy władcy Francji oraz część duchowieństwa (m.in. znany skądinąd kard. Richelieu) zamierzali stworzyć w istocie Kościół państwowy, który władzę papieża uznawałby w niewielkim, wręcz symbolicznym zakresie. Trudnym momentem w historii Kościoła była także tzw. schizma zachodnia, kiedy było dwóch, a w pewnym momencie nawet trzech papieży, każdy z własnymi kardynałami i przekonaniem, że jest tym właściwym biskupem Rzymu. Okoliczność ta mocno skompromitowała papiestwo, zaś jedność Kościoła została ocalona przez sobór, czyli kolegialne działanie biskupów. Dało to impuls do rozwinięcia się idei koncyliaryzmu (od łacińskiego concilium, czyli sobór), akcentującej władzę Kolegium Biskupów w Kościele, ograniczając tym samym władzę papieży. Koncyliaryzm miał różne wersje, mniej lub bardziej radykalne. Pogląd ten rozwinęły nowe prądy religijne tamtych czasów, jak np. jansenizm, którego twórcą był żyjący w latach 1585 – 1638 Cornelius Otto Jansen (Jansenius), biskup Ypres w Belgii, czy febronianizm, którego założenia nakreślił trewirski biskup Johann Nikolaus von Hontheim (1701-90), publikując je w 1763 r. pod pseudonimem Justyn Febroniusz. W XVIII wieku, pod wpływem oświecenia oraz wspomnianych idei koncyliarystycznych, powstały także swoiste systemy polityczno-kościelne w nurcie etatyzmu, czyli idei zwierzchności państwa nad wszelkimi przejawami życia społecznego, kulturalnego, gospodarczego, a także religijnego, które podporządkowane są bezwzględnie władzy świeckiej. Szczególnymi przypadkami takich nurtów były hiszpański regalizm oraz austro-węgierski józefinizm.
Głos „zza gór”
Rewolucja francuska znacznie osłabiła samodzielność biskupów, nie tylko bezpośrednio w gallikańskim Kościele we Francji, która była areną rewolucji, ale poprzez promieniowanie idei rewolucyjnych także w niemieckim Kościele książęco-biskupim. Kluczowym skutkiem było tam zagarnięcie Kościoła przez władzę świecką. Ta sama władza świecka, która dotychczas była dla biskupów gwarancją wolności i niezależności oraz przestrzenią samostanowienia w szerokiej autonomii wobec Rzymu, stała się zniewoleniem. Paradoksalnie sytuacja ta wzmocniła papiestwo, które stało się jedyną instancją dla całego Kościoła zachodniego, a nadto dawało wolność od roszczeń władz świeckich. W objętej rewolucją Francji oraz w zapalonej rewolucyjnym nastrojem zachodniej Europie, za pontyfikatu Grzegorza XVI (1831-46) rodzi się ruch zwany ultramontanizmem. Ultra montes znaczy dosłownie: za górami i choć kontekstualnie wskazywało na państwa zaalepjskie w stosunku do Rzymu, to jednak wkrótce upowszechniło się w całej Europie, niezależnie od geograficznego położenia i języka. Początkowo jednak termin ten był pogardliwą nazwą, jaką posługiwali się gallikanie na oznaczenie tych wszystkich, którzy nadmiernie wywyższali władzę papieską i wszystkich rozwiązań oczekiwali „zza gór”, „spoza Alp”, czyli z Rzymu. Ludzie XIX wieku wśród zawieruch rewolucji i kontrrewolucji, rebelii demokratycznych i działań reakcyjnych władz kierowali w stronę papieża pytania o to, gdzie jest prawda polityczna i moralna. Pośród walki starych i nowych idei w samym Kościele pytali, gdzie jest prawda wiary. Była to nie tylko tęsknota za dawnymi czasami, ale potrzeba jasnej definicji: Roma locuta, causa finita. Ultramontanizm nie został nigdy oficjalnie potępiony przez Rzym, nigdy też papież nie zdystansował się od tego nurtu. Przyjmuje się, że idee ultramontanistyczne miały jednak znaczny wpływ na dalsze decyzje, które zaowocowały postanowieniami Soboru Watykańskiego I. Okoliczności historyczne, polityczne i społeczne osłabiły państwa narodowe. Wojny i przewroty epoki Wiosny Ludów zburzyły wielowiekowy porządek monarchii europejskich, który to porządek miał przemożny wpływ na ustrój Kościoła. W niektórych państwach ochrona i protekcja władców oraz pozycja hierarchów runęła wraz z tronami królów i upadkiem dynastii, w innych natomiast stała się ciężarem i krępowała po przewrotach. Idee koncyliarne w ich episkopalnym, gallikańskim, febroniańskim i etatystycznym wydaniu przeżywały kryzys, który umocnił pozycję papiestwa.
Sobór Watykański I
Pomysł zwołania soboru w celu wydobycia Kościoła z kryzysu wywołanego zarysowanymi wcześniej okolicznościami epoki przedstawiono Piusowi IX już w 1849 r., jednak ten go nie podjął. W 1854 r. rozpoczął, co prawda, tajne konsultacje z kardynałami na temat przyszłego soboru, jednak dopiero w czerwcu 1867 r. publicznie ogłosił, że zwoła sobór na dzień 8 grudnia 1869 r., co rzeczywiście uczynił bullą Aeterni Patris z 29 czerwca 1968 r., podpisaną przez niego oraz trzydziestu kardynałów. Warto zaznaczyć, że Sobór Watykański I był pierwszym soborem w historii Kościoła zwołanym bez uprzednich rokowań z głowami państw, a wzięło w nim udział 792 ojców soborowych na ogólną liczbę ok. 1050 mających prawo w nim uczestniczyć. Oba fakty są istotne. Po pierwsze, brak uzgodnień z ówczesnymi władcami podkreśla suwerenność papieża, który nie tylko nie uznaje tego za potrzebne, ale wręcz podkreśla swą zwierzchność nad władzą świecką. Inną też okolicznością jest fakt, że w zawierusze epoki pozycja i znaczenie wielu władców uległy daleko idącej degradacji. Również udział 3 biskupów i hierarchów kościelnych w soborze dawał mu mocny mandat do reprezentowania całego Kościoła. Na czwartej, jak się też później okazało – ostatniej, soborowej sesji publicznej, 18 lipca 1870 r., drogą głosowania uchwalono konstytucję dogmatyczną o Kościele Chrystusowym Pastor aeternus, składającą się z czterech rozdziałów: o ustanowieniu prymatu w osobie św. Piotra, o jego ciągłości w biskupach Rzymu, o jego naturze oraz ten ostatni, o nieomylności biskupa Rzymu, którego definicje są niezmienialne bądź nieodwołalne „same z siebie, a nie na mocy zgody Kościoła”. To właśnie to sformułowanie było przyczyną poważnej kontrowersji i przyniosło także brzemienne skutki. Podczas pierwszego głosowania na kongregacji – 13 lipca 1870 r. na 601 głosujących wówczas ojców 88 było bezwzględnie przeciw, a 32 miało zastrzeżenia. Proponowano, by zamiast sformułowania „nie na mocy zgody Kościoła” zastosować łagodniejszą formułę: „wsparty świadectwem Kościołów”, nawiązując tym samym do tzw. soboru korespondencyjnego, którego owocem było ogłoszenie dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny. Jednakże komisja dogmatyczna złożona w całości z infallibilistów, czyli zwolenników nieomylności papieskiej, doprowadziła do poddania pod głosowanie konstytucji bez wprowadzenia tejże zmiany. Mniejszość sprzeciwiająca się temu sformułowaniu na znak protestu wobec zaproponowanego orzeczenia i takiego sposobu działania deputacji nie uczestniczyła już w uroczystym głosowaniu, które odbyło się 18 lipca 1870 r., zatem ostatecznie doszło do zatwierdzenia dogmatu głosami 535 ojców przy dwóch przeciwnych. Kluczowe zdanie orzeczenia dogmatycznego brzmi: „Nauczamy i definiujemy jako dogmat objawiony przez Boga, że gdy biskup Rzymu przemawia ex cathedra, to znaczy, gdy wykonując urząd pasterza i nauczyciela wszystkich chrześcijan, na mocy swego najwyższego apostolskiego autorytetu określa naukę dotyczącą wiary lub moralności obowiązującą cały Kościół, dzięki opiece Bożej obiecanej mu w [osobie] św. Piotra, wyróżnia się tą nieomylnością, w jaką boski Zbawiciel zechciał wyposażyć swój Kościół dla definiowania nauki wiary lub moralności. Dlatego takie definicje biskupa Rzymu – same z siebie, a nie na mocy zgody Kościoła – są niezmienialne”. Dodano także tzw. anatematyzm, czyli ostrzeżenie o groźbie wyłączenia ze wspólnoty Kościoła dla tych, którzy ośmieliliby się negować tę prawdę: „Gdyby zaś ktoś, nie daj Boże, odważył się sprzeciwiać tej naszej definicji – niech będzie wyklęty”.
Granice nieomylności
Jak żywa jest dyskusja o papieskiej nieomylności, świadczyć może fakt, że nawet u schyłku XX wieku trzeba wyjaśniać jej istotę. Tak uczynił chociażby św. Jan Paweł II podczas audiencji ogólnej 24 marca 1993 r., mówiąc, że „nieomylność przysługuje Biskupowi Rzymu nie jako osobie prywatnej, ale [tylko wtedy], gdy pełni on urząd pasterza i nauczyciela wszystkich chrześcijan. Ponadto cieszy się on nią nie na mocy władzy samej w sobie i przez siebie samego sprawowanej, ale «ze względu na swą najwyższą władzę apostolską»” oraz „z Bożą pomocą, obiecaną mu w św. Piotrze”. Bez wątpienia papież nie jest nieomylny zawsze, wszędzie i we wszystkim. Byłoby to sprzeczne choćby z przywołaną na wstępie prawdą o tym, że omylność jest rzeczą wręcz naturalną. Nieomylna jest tylko taka wypowiedź papieża, która dotyczy kwestii doktrynalnych i formułowana jest w łączności z Kolegium Biskupów. Autorzy ujmują warunki nieomylności papieskiej w kilku okolicznościach, które muszą wystąpić łącznie: po pierwsze podmiotem nieomylności jest każdorazowy papież, a nie Stolica Apostolska jako instytucja, a papież występuje jako najwyższy pasterz i nauczyciel wszystkich wiernych, czyli ex cathedra, a tym samym świadomie angażuje całą pełnię swojej najwyższej władzy nauczycielskiej, natomiast ogłoszona definitywnie prawda zobowiązuje bezwzględnie wszystkich wiernych (przy tym wola definicji dogmatycznej musi być przez papieża formalnie wyrażona), a zakres nieomylności papieża jest taki sam, jak nieomylność całego episkopatu w dziedzinie wiary i moralności.
Stare i nowe
Wskutek oporu wobec ogłoszenia tego dogmatu na niewygasłych do końca ideach koncyliarystycznych wiosną 1871 r., na bazie działającego już od 1724 r. w Holandii Kościoła starokatolickiego, powstał międzynarodowy ruch schizmatyckich Kościołów starokatolickich z centrum w Utrechcie. Znaczny wpływ na to miał Ignacy Döllinger, kapłan, profesor historii Kościoła i prawa kanonicznego Uniwersytetu Monachijskiego, negujący orzeczenie o nieomylności papieskiej jako nieuzasadnione teologicznie, historycznie i prawnie. Mimo że starokatolicyzm jest najnowszym odłamem chrześcijaństwa, to jednak określa się go jako „stary”, gdyż – jak to wyjaśnił sam Döllinger – na soborze powstał „nowy Kościół”, więc jego przeciwnicy wracają do korzeni, czyli do „starego” katolicyzmu. Co ciekawe, sam Döllinger nie przystąpił do tego „starego”, choć nowego Kościoła, ponieważ nie wierzył w trwałość jego idei.