Historie jasnogórskie

Jedyny ślub królewski na Jasnej Górze

Ireneusz Korpyś
Historyk, publicysta

Małżeństwa polskich królów zawierano w Warszawie lub Krakowie. Tylko jeden raz w dziejach zerwano z tą tradycją – dlaczego?

Po abdykacji Jana Kazimierza skończyły się 81-letnie rządy dynastii Wazów, a szlachta stanęła przed koniecznością wyboru nowego króla jeszcze za życia poprzednika, co stanowiło naruszenie zasady usankcjonowanej tradycją. Jednakże Rzeczpospolita, wyniszczona wieloletnimi wojnami i znajdująca się w niekorzystnej sytuacji międzynarodowej, nie mogła długo pozostawać w stanie bezkrólewia. W tej sytuacji szlachta wykazała się odpowiedzialnością, doprowadzając do szybkiego zawiązania się sejmu elekcyjnego. Po kilku tygodniach bezowocnych obrad, w czasie których magnaci ze stronnictw profrancuskiego i habsburskiego starali się przeforsować swojego kandydata, szlachta zagrała im na nosie, wybierając Michała Korybuta Wiśniowieckiego, syna słynnego Jaremy. Wybór Wiśniowieckiego był całkowitym zaskoczeniem, również dla samego zainteresowanego. Przeciw nowemu królowi zawiązała się magnacka opozycja. Żeby znaleźć dla niej przeciwwagę, Wiśniowiecki zaczął się rozglądać za stronnikami wśród europejskich potęg, a gwarancją sojuszu miał być ślub. Wybór padł na Eleonorę Marię Józefę Habsburg, arcyksiężniczkę austriacką, przyrodnią siostrę cesarza Leopolda I.

Szybko, tanio, bez rozgłosu

Eleonora Magdalena Gonzaga, cesarzowa wdowa i matka narzeczonej, nalegała, aby ślub odbył się skromnie i bez rozgłosu. Z tej racji wybrała przygraniczną Jasną Górę. Habsburgowie obawiali się ceremonii ślubnej w Warszawie, a tym bardziej w Krakowie, gdzie silne wpływy miała antyhabsburska opozycja. Wiśniowiecki, który lubował się w przepychu i ceremoniałach, na miejsce swojego ślubu wskazał Kraków, musiał się jednak ugiąć wobec żądań strony cesarskiej, tłumacząc się, że ślub w Częstochowie ma „zapobiec niepotrzebnym wydatkom”. Austriacy, spodziewając się sprzeciwu szlachty wobec swoich matrymonialnych zamiarów, postanowili postawić ją przed faktem – ślub miał więc zostać zawarty przed marcowymi obradami sejmu. Pośpiech ten dla wielu okazał się tragiczny w skutkach. Piotr des Noyers, szara eminencja na dworze dwóch ostatnich żon Wazów, wyróżniający się doskonałym zmysłem obserwacji, odnotował smutną statystykę: z powodu ekstremalnych lutowych mrozów i głodu w czasie podróży do Polski i pobytu na Jasnej Górze zmarło co najmniej dwadzieścia pięć osób z cesarskiego orszaku. Jedynym większym osiągnięciem Wiśniowieckiego w przygotowaniach do ślubu wydaje się pozyskanie arrasów Zygmunta Augusta do udekorowania nimi wnętrz jasnogórskiego klasztoru.

Czym chata bogata

Częstochowa, która mocno ucierpiała w czasie szwedzkiego potopu, nie była w stanie pomieścić dochodzącej do 10 tys. osób świty towarzyszącej narzeczonym. Wespazjan Kochowski zapisał: „Z powodu ciasnoty miejsca przyszło gościom wiele ucierpieć niewygód, również jak i samym ojcom jasnogórskim, którzy oddawszy przybyłym swoje cele, musieli pod strychem szukać dla siebie schronienia”. Większość gości została rozlokowana w okolicznych wsiach należących do zakonu. Prowiant sprowadzony z Warszawy, Krakowa i Piotrkowa miał wystarczyć siedmiu tysiącom osób na 8 dni. Nie wszyscy jednak znaleźli zakwaterowanie, a wielu cierpiało też niedostatek pożywienia.

Ślubny bojkot

W dniu wjazdu oblubienicy na Jasną Górę, 26 lutego 1670 r., panował siarczysty mróz – tak dojmujący, że chcący przywitać gości Augustyn Kordecki, słynny obrońca klasztoru z czasów potopu, zrezygnował z wygłoszenia mowy. Następnego dnia w kaplicy Matki Bożej przed Cudownym Obrazem odbyła się ceremonia zaślubin. Ślubnego błogosławieństwa udzielił nuncjusz papieski abp Galeazzo Marescotti, a nie prymas Polski Mikołaj Prażmowski, który z racji sprawowanej funkcji powinien udzielić ślubu królewskiej parze. Prażmowski, podobnie jak wielu innych dostojników, pozostając w opozycji do Wiśniowieckiego, zbojkotował jego ślub. Po ceremonii goście udali się na krótki odpoczynek przed bankietem weselnym – ten zaplanowano na godzinę czwartą.

Jedzenie, tańce i skandale

Wbrew zapewnieniom o skromności, bankiet weselny został wydany z iście królewskim przepychem. Arcybiskup Marescotti wspominał, że „zastawiono potrawy w takiej obfitości, iż trudno było powiedzieć, czy słudzy więcej strudzeni byli, niosąc je na stół, czy panowie i goście, patrząc na taki przepych”. Podano „300 bażantów, 5 tys. par kuropatw, 5 tys. par indyków, 3 tys. par cieląt, 400 wołów, 4 tys. baranów, więcej niż tyle jagniąt, 100 jeleni, 5 łosi, 2 tys. baranów i kilkadziesiąt dzików”. Do tego mnóstwo owoców, konfitur i marcepany oraz w jeszcze obfitszych ilościach rozmaite trunki. Głównym miejscem ucztowania uczyniono nowy refektarz klasztorny. Co mniej znaczni goście balowali w starym refektarzu i innych pomieszczeniach. Najważniejszą personą podczas tej uroczystości był nie Wiśniowiecki, lecz cesarzowa wdowa – to jej przypadło honorowe miejsce przy stole. Po jej prawej stronie siedział król, a po lewej królowa. Uwagę cesarskiego dworu wzbudziła żarłoczność Wiśniowieckiego. Zjadł i wypił więcej niż pozostali biesiadnicy. Nie zdołano uniknąć skandalu, jak wspomina Kochowski – wielu gości zagrzanych tęgim napojem wyszło „z granic przyzwoitości i względu dziewiczej skromności należytego”. Po bankiecie przyszła pora na tańce, które rozpoczęto polonezem, zwanym wówczas tańcem polskim. Bawiono się do trzeciej nad ranem.

Małżeństwo Michała i Eleonory było czysto politycznym przedsięwzięciem, ale okazało się nadspodziewanie udane. Zakończyła je nagła śmierć króla 10 listopada 1673 r.

Niedziela. Magazyn 3/2023

Dystrybucja

W parafiach

W wersji elektronicznej

Zamów e-wydanie

Archiwum