Wiele się mówi o prześladowaniach chrześcijan w pogańskim Rzymie, zapominając, że również w kolejnych epokach Kościół był tą instytucją, którą najczęściej gnębiono. Równolegle także rabowano jego dobra.
Kiedy się patrzy na mapę świata z podziałem geograficznym na wyznawane religie, wydaje się, że katolicyzm od zawsze rozwijał się dynamicznie i „zajął” gigantyczne obszary. Tylko nieliczni jednak zdają sobie sprawę z tego, jak wiele Kościół niegdyś utracił i o ile mógłby być dziś potężniejszy, gdyby do tego nie doszło.
Skok na kolebkę chrześcijaństwa
W pierwszych wiekach po Chrystusie Kościół rozwijał się głównie na terenach Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej. To tam jego wyznawcy po raz pierwszy w historii stali się dominującą grupą religijną. W miastach takich jak Aleksandria, Antiochia, Jerozolima i Kartagina budowano piękne świątynie, kwitło życie duchowe, powstawały nowe idee, jak np. ruch kontemplacyjny i pustelniczy. To stamtąd wywodziło się wielu katolickich świętych, Ojców Kościoła, wybitnych apologetów i polemistów, jak np. św. Augustyn z Hippony, Orygenes, Tertulian, Euzebiusz z Cezarei, św. Atanazy Wielki.
Wiele wskazywało na to, że religia Chrystusowa rozprzestrzeni się także na Babilonię i dalej na wschód. Początki były bardzo obiecujące. Nie trwało to jednak długo. Perscy królowie z dynastii Sasanidów, będący wyznawcami zaratusztrianizmu, rozpoczęli w IV wieku prześladowania chrześcijaństwa, skutecznie ograniczając pokojowy rozwój tej religii nad Tygrysem i Eufratem. Nie pomagały ciągnące się całymi latami mordercze wojny między Persami i Bizancjum, które osłabiły obie potęgi. Zyskała na tym trzecia – muzułmanie. Agresywni wyznawcy Allaha błyskawicznie podbili Ziemię Świętą, Egipt i Afrykę Północną. W późniejszym czasie w ich ręce wpadły też Syria i Azja Mniejsza, a także spora część Bałkanów i Półwyspu Iberyjskiego. Muzułmanie co do zasady nie niszczyli chrześcijaństwa ogniem i mieczem. Stosowali bardziej wyrafinowane metody. Kluczowe znaczenie miało wprowadzenie dla ludności niemuzułmańskiej specjalnego podatku, tzw. dżizji. Po jej opłaceniu chrześcijanin mógł bez przeszkód wyznawać swoją religię. Dżizja była jednak na tyle wysoka, że prowadziła do apostazji i konwersji na islam z powodów ekonomicznych. W czasach rządów co bardziej chciwych kalifów i sułtanów, którzy śrubowali stawki dżizji, dochodziło do kuriozalnych sytuacji, w których władze zabiegały o to, by chrześcijanie w ich domenach nie przechodzili na islam, gdyż uderzało to w płynność budżetu państwa. Niemniej nie w pełni zamierzone efekty działań administracyjnych doprowadziły do masowej konwersji na islam ludów zamieszkujących tereny od dzisiejszego Maroka po Egipt i od Palestyny po Albanię.
Symbolem tego, co Kościół utracił na Wschodzie, jest wspaniała bazylika Hagia Sophia w Konstantynopolu, zamieniona w meczet.
Islam wdarł się do Europy na zachodzie aż po Pireneje. Katolicy odbili utracone tam tereny w ramach rekonkwisty. Z drugiej strony, w wiekach XI-XV podejmowali wiele prób odzyskania Ziemi Świętej i Bałkanów, organizując krucjaty oraz zwykłe wyprawy wojenne. W jednej z takich wypraw zginął polski król Władysław Warneńczyk; w innej – słynny rycerz Zawisza Czarny.
Ciekawym przypadkiem jest wzmiankowana już Albania. Ten obecnie muzułmański kraj był w średniowieczu walecznym księstwem chrześcijańskim. Do dziś za bohatera narodowego uchodzi tam Skanderbeg, który skutecznie walczył z Turkami, opierając się naporowi islamu. Na tym tle co jakiś czas dochodzi do różnych kontrowersji w gronie radykalnych albańskich islamistów, chcących odciąć się od chrześcijańskiej przeszłości kraju.
Od Europy po Japonię
Drugim wielkim ciosem w zasięg oddziaływania Kościoła była rewolucja protestancka. W ciągu zaledwie kilkudziesięciu lat XVI wieku spod katolicyzmu „wyzwoliły się”, zwykle decyzją władzy politycznej, duże obszary Europy. Wiązało się to z masową grabieżą majątków kościelnych i klasztornych. Na tym jednak nie koniec, gdyż w następnych wiekach państwa protestanckie szkodziły katolikom tam, gdzie tylko mogły. Przykładowo – Anglicy i Holendrzy podburzali cesarzy chińskich oraz szogunów japońskich do rugowania katolickich misjonarzy, twierdząc, że są oni forpocztą hiszpańskiej i portugalskiej inwazji. W 1614 r. szogun Tokugawa Ieyasu całkowicie zakazał chrześcijaństwa w Japonii, rozkazał też wymordować księży oraz wiernych, którzy nie dokonają aktu apostazji. Podobne krwawe prześladowania miały miejsce w XIX wieku w Korei.
Amerykański przekręt
Trzeci wielki dramat miał miejsce w Ameryce Północnej, na terenach obecnych Stanów Zjednoczonych. Jak się okazuje, katolicy ewangelizowali tamtejsze ludy jeszcze przed tzw. reformacją! Pierwsi misjonarze pojawili się na terenie Florydy już w 1513 r. W następnych dziesięcioleciach pracowici zakonnicy hiszpańscy i francuscy (głównie franciszkanie i dominikanie, potem także jezuici) zakładali na terenie Teksasu, Luizjany i Kalifornii kompleksy religijno-gospodarcze, zwane misjami. Misje powstawały także bardziej na północy – w Georgii, a nawet w Maryland. Także Kanada, która znalazła się pod panowaniem francuskim, stała się w sporej mierze katolicka. Misjonarze, podobnie jak w Polsce za czasów pierwszych Piastów, pokojowo nawracali miejscową ludność indiańską, jednocześnie ucząc ją pisania i czytania oraz nowoczesnych metod gospodarowania. System, który sprawdził się w Ameryce Środkowej i Południowej, w Ameryce Północnej napotkał jednak na poważne trudności.
Pierwszą z nich była specyficzna kultura plemion indiańskich zamieszkujących dorzecze Rio Grande. Tamtejsze plemiona Pueblo były bardzo dzikie i nierzadko dopuszczały się niczym niesprowokowanych napadów, mordów i podpaleń misji. Wobec tego hiszpańscy gubernatorowie Nowego Meksyku musieli zapewniać misjonarzom ochronę wojskową, na co nie zawsze mieli środki finansowe. O trudnej sytuacji katolików na pograniczu ciekawie opowiada western pt. Strzelby dla San Sebastian z 1968 r.
Drugim powodem upadku misji była kasata zakonu jezuitów w 1773 r. oraz ogólny kryzys i załamanie się hiszpańskiego systemu kolonialnego na przełomie XVIII i XIX wieku.
Trzecią przyczyną była agresywna ekspansja zaciekle antykatolickich protestantów, wywodzących się z nurtów purytańskiego i kalwińskiego. W angielskiej kolonii Jamestown ustawodawstwo antykatolickie wprowadzono już w 1607 r. W 1646 r. Anglicy uchwalili w swoich amerykańskich koloniach nowe, bardzo surowe prawa przeciwko katolikom. Doszło do wypędzania zakonników oraz niszczenia misji, w tym także do napuszczania przeciwko nim miejscowych Indian. Ci spośród wyznawców katolicyzmu, którzy mimo wszystko pozostali w angielskich koloniach, byli mieszkańcami drugiej kategorii.
Pamiętaj o Alamo
Teoretycznie powstanie niepodległych Stanów Zjednoczonych ułatwiło życie katolikom, gdyż już 1. poprawka do tamtejszej konstytucji gwarantowała każdemu swobodę wyznania. W praktyce jednak katolicy wciąż byli dyskryminowani.
W połowie XIX wieku doszło do nowej fali ataków na katolików, co wiązało się z napływem protestanckich kolonistów do Teksasu. Słynna obrona Alamo w 1836 r., w której starli się protestanci i interweniujący w obronie integralności Meksyku gen. Antonio López de Santa Anna, miała miejsce w… zabudowaniach byłej misji katolickiej. W czasie wojny napastniczej USA przeciwko Meksykowi z lat 1846-48 doszło do wielu mordów na katolickich kapłanach, niszczenia kościołów i klasztorów. Protestanccy oficerowie do tego stopnia znęcali się nad miejscową ludnością i własnymi żołnierzami, że wybuchł otwarty bunt. Katoliccy rekruci zdezerterowali z armii USA i utworzyli Batalion św. Patryka, walczący po meksykańskiej stronie. Historię oddziału opowiada film pt. Ostatni bohater z 1999 r.
Po wojnie na ogromne tereny zagrabione przez USA napłynęły setki tysięcy nowych protestanckich osadników. Po niegdyś typowo katolickich wsiach i miastach pozostały tylko ich oryginalne nazwy, takie jak: San José, San Antonio, Santa Barbara, Santa Cruz czy San Francisco. Monumentalne ruiny katolickich misji, jako relikt dawnej potęgi Kościoła, urosły do rangi ikony w filmach przygodowych oraz westernach.