Boże miejsca

Dyskretnie Uśmiechnięta z Pszowa

Margita Kotas
Dzienikarz, podróżnik

Która płaszczem uśmiechu bronisz Śląsk przed złem całym, Królowo nad doliną Odry, Złoty kluczu do Morawskiej Bramy, Źródło otuchy pomiędzy Śnieżką a Karpat szczytami – módl się za nami – płyną wezwania do Tej, która w Pszowie obecna jest od ponad 300 lat.

Jan Nowak, 16-letni syn egzekutora z Dobrodzienia, przyszedł do Pszowa r. 1853 na pąć, nie mogąc mówić, ponieważ mu się w chorobie tyfusowej język ku podniebieniu skrzywił. W krótkim czasie mówił rzetelnie, a na pytanie: któż cię to uzdrowił? – odpowiadał: «Panienka Pszowska!». O tym przypadku wie cała gmina pszowska” – Kronika Pszowa, zebrana i napisana w 1939 r. przez Konstantego Kowola, zawiera świadectwa wielu uzdrowień.

Matko, której obraz przodkowie nasi przynieśli z Jasnej Góry...

Historia obecności słynącego łaskami wizerunku Matki Bożej w Pszowie rozpoczyna się w 1722 r., gdy Śląsk znajduje się poza granicami Rzeczypospolitej. Tutejsi parafianie, którzy pod wodzą wikarego ks. Józefa Niemczyka odbywają pieszą pielgrzymkę do Częstochowy, postanawiają zakupić dla swojego kościoła kopię cudownego obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej. Zgodnie z tradycją kopia zostaje poświęcona przez potarcie czy też nałożenie na oryginalny cudowny wizerunek. Z nieznanego dziś powodu w drodze do Pszowa zakupiony obraz ulega uszkodzeniu, dlatego obdarowany nim ówczesny proboszcz pszowski ks. Grzegorz Puncoszek najpierw zamyka go na pewien czas bezpiecznie w zakrystii, a następnie, jak można przeczytać w Kronice Pszowa, oddaje do renowacji i oprawy artyście malarzowi Fryderykowi Sedleczkiemu (Siedleckiemu) z pobliskiego Wodzisławia. I tu, w jego pracowni, wizerunek Matki Bożej Częstochowskiej ulega przemianie, artysta bowiem nie poprzestaje na zwykłej renowacji, ale nadaje Maryi cechy słowiańskiej urody i wypogadza Jej oblicze – pod jego pędzlem Matka Boża zyskuje jasną karnację i delikatny, dyskretny uśmiech. Tym samym odbiega od częstochowskiego oryginału i staje się miejscowa, pszowska.

Której uśmiech przenika te ziemie...

Tak odmieniony wizerunek w dniu Matki Bożej Szkaplerznej, uroczystość odpustową parafii w Wodzisławiu, 1723 r. zostaje poświęcony przez dziekana wodzisławskiego ks. Pawła Józefa Mizię i w procesji przyniesiony do kościoła w Pszowie, gdzie znajduje miejsce w bocznym ołtarzu ówczesnej świątyni Wszystkich Świętych. W procesji uczestniczą mieszkańcy Wodzisławia i Pszowa, dlatego na granicy tych dwóch miast, w Kokoszycach (dziś dzielnica Wodzisławia Śląskiego) złożone zostaje ślubowanie, że już zawsze wierni z Wodzisławia będą przychodzić do Pszowa na święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, natomiast wierni z Pszowa będą pielgrzymować do Wodzisławia na odpust Matki Bożej Szkaplerznej. Jak głosi jeden z przekazów, na pamiątkę tego ślubowania wybudowana zostaje w Kokoszycach w 1726 r. murowana kapliczka ku czci Matki Bożej Pszowskiej. Inny przekaz mówi, że kaplicę tę zbudowano w 1722 r. – i na tę wersję wskazuje data umieszczona na kaplicy – w miejscu, gdzie pątnicy niosący kopię jasnogórskiego wizerunku z Częstochowy do Pszowa zatrzymali się na krótki odpoczynek.

Której uśmiech leczy wszystkie serca rany...

Gdy tylko odmieniony obraz Matki Bożej trafia do pszowskiej świątyni, niemal od razu staje się przedmiotem kultu. Przez cztery lata obnoszony jest w procesjach jako feretron, ma bowiem dwustronny malunek – na jego odwrocie znajduje się przedstawienie św. Jadwigi Śląskiej, patronki historycznego Śląska. Wkrótce za przyczyną Matki Bożej Pszowskiej, którą z powodu dyskretnego uśmiechu wierni nazywają Panią Uśmiechniętą, dokonują się cuda. Pierwsze przypadki uzdrowień zostają zbadane w latach 1728-29 przez komisję biskupią z Cieszyna. Stają przed nią osoby, które doznały łask, a są to nie tylko parafianie pszowscy, ale za sprawą szerzącego się coraz bardziej kultu, również pątnicy z księstw Śląska: opawskiego, pszczyńskiego, raciborskiego, cieszyńskiego i opolskiego. Przybywają także wierni z Moraw Północnych. 4 lipca 1732 r. obraz zostaje po raz pierwszy udekorowany srebrną koroną wotywną z fundacji barona Welczka.

Mały i nadszarpnięty czasem kościółek nie może już pomieścić pielgrzymów. Zostaje więc rozebrany, a na jego miejscu w latach 1743-47 powstaje piękna świątynia projektu Georga Friedricha Gansa, konsekrowana w 1862 r. pod wezwaniem Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. Kościół ten, podniesiony w 1997 r. do rangi bazyliki mniejszej i ustanowiony sanktuarium Matki Bożej Uśmiechniętej, jest dziś wizytówką Pszowa. W nowym kościele cudowny obraz Pani Uśmiechniętej znajduje swoje miejsce w 1750 r. w głównym ołtarzu. Na obrazie przybywa cennych wotów, z których większość w 1809 r. skonfiskuje rząd pruski. Na przestrzeni lat przybywa też świadectw cudownych uzdrowień. „Pewna 60-letnia kobieta z Prószkowa pielgrzymowała do Pszowa roku 1834 na odpust na Narodzenie Najśw. Maryi Panny przez 14 dni na berłach (kulach – przyp. M.K.), ponieważ od wielu lat na nogi zarażoną była. Po przyjęciu św. Sakramentów uczuła po całym ciele darcie, a w nogach jakąś gibkość, próbowała tedy wolno stanąć, co się jej też poszczęściło, bo nie tylko stanąć, ale też i bez bereł postąpić zdołała. Natychmiast położyła berła za ołtarzem na filarek i dotąd tam jeszcze na pamiątkę leżą...”.

Orędowniczko powołań kapłańskich i zakonnych...

Za przyczyną Matki Bożej Pszowskiej dokonuje się także niejedno uzdrowienie duchowe i rodzi się wiele powołań zakonnych i kapłańskich. Przed cudownym obrazem Uśmiechniętej Pani zrodziło się także powołanie pochodzącego z Pszowa ks. prof. Jerzego Szymika, dogmatyka i poety, który nie ma wątpliwości, że Jej wstawiennictwo, modlitwa i klimat żywej wiary, który Maryja wytwarza wokół siebie w jego miasteczku, na tej ziemi miały wpływ na jego „tak”. – Jestem najgłębiej przekonany, że Matka Boża Uśmiechnięta miała wpływ na wybór przeze mnie kapłańskiej drogi. Tu się wszystko stało, działo i dzieje pod Jej płaszczem, a to, że dorastałem w promieniu Jej uśmiechu, miało ogromny wpływ na to, że zdobyłem się na odwagę, by wołającemu mnie Chrystusowi odpowiedzieć: „tak” – dzieli się ksiądz profesor, który jest autorem Litanii do Matki Bożej Pszowskiej, Pani Uśmiechniętej. – Litania do Matki Bożej Pszowskiej coraz głębiej zakorzenia się w modlitwie naszego sanktuarium i całego regionu. Od niej rozpoczyna się każdy tzw. wielki odpust w naszej parafii, w naszym sanktuarium – wyjaśnia ks. prof. Szymik i dodaje: – To jedna z wielkich moich radości. Jestem realistą i myślę, że wiele moich wierszy zostanie zapomnianych, ale to, co napisałem dla Matki Bożej, przetrwa na pewno.

Niedziela. Magazyn 3/2023

Dystrybucja

W parafiach

W wersji elektronicznej

Zamów e-wydanie

Archiwum