Niedługo przed swoją śmiercią w 992 r. Mieszko I wydał dokument, który wśród historyków zyskał nazwę Dagome iudex i miano najbardziej dyskusyjnego pisma w polskiej mediewistyce.
Na mocy wspomnianego dokumentu władca oddawał Państwo Gnieźnieńskie (Civitas Schinesghe) pod opiekę papieża. Dzięki temu świadectwu mamy pewność co do ówczesnego zasięgu terytorialnego jego władzy. Poza tym dokument owiany jest tajemnicą i nie wiadomo, z jakich przyczyn go sporządzono.
Kopia, nie oryginał
Oryginalny Dagome iudex został spisany w języku łacińskim ok. 991 r., najprawdopodobniej w kancelarii książęcej Mieszka I w Gnieźnie lub Poznaniu. Jego zachowana treść jest bardzo krótka. Oto ona: „Podobnie w innym tomie z czasów papieża Jana XV Dagome, pan, i Ote, pani i synowie ich Misico i Lambert (nie wiem, jakiego to plemienia ludzie, sądzę jednak, że to byli Sardyńczycy, ponieważ ci są rządzeni przez czterech „panów”) mieli nadać świętemu Piotrowi w całości jedno Civitas [państwo], które zwie się Schinesghe z wszystkimi swymi przynależnościami w tych granicach, jak się zaczyna od pierwszego boku wzdłuż morza [dalej] granicą Prus aż do miejsca, które nazywa się Ruś, a granicą Rusi [dalej] ciągnąc aż do Krakowa i od tego Krakowa aż do rzeki Odry, prosto do miejsca, które nazywa się Alemure, a od tej Alemury aż do ziemi Milczan i od granicy Milczan prosto do Odry i stąd idąc wzdłuż rzeki Odry aż do rzeczonego państwa Schinesghe”.
Z powyższej treści można wnioskować, że mamy tu do czynienia nie z oryginalnym dokumentem, ale z jego opisem bibliotecznym. W istocie zachowało się tylko powyższe streszczenie (tzw. regest), które w języku oryginalnym zaczyna się od słów Dagome iudex. Stąd też wzięła się dzisiejsza nazwa oryginału, który zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach i w bliżej nieznanym czasie. Regest opracował w latach 1083-87 mnich benedyktyński italskiego pochodzenia o imieniu Deusdedit. W ramach podjętych przez siebie prób usystematyzowania dokumentów związanych z funkcjonowaniem papiestwa sporządził wiele podobnych opisów powstałych wcześniej dokumentów. W ten sposób prawdopodobnie chciał zachować dla potomnych te spośród nich, które były już w kiepskim stanie lub które uznał za kluczowe oraz warte zapamiętania z punktu widzenia kościelnego. Nie jest jasne, czy przy tworzeniu swojego regestu Deusdedit korzystał z oryginału, czy też z kopii. Druga zagadka jest poważniejsza, gdyż dotyczy tego, czy mnich streścił całość dokumentu, czy też pominął jakieś istotne jego elementy.
Wydziedziczyć księcia Bolesława
Według historyków, genezy powstania oryginalnego dokumentu należy szukać w trzech czynnikach: sytuacji rodzinnej Mieszka I, sytuacji wewnętrznej oraz sytuacji międzynarodowej młodego piastowskiego państwa.
Gdy w 977 r. zmarła czeska księżniczka Dobrawa, z którą władca doczekał się syna Bolesława, zwanego później Chrobrym, ożenił się ponownie, tym razem z niemiecką margrabianką Odą. Ze związku tego urodziło się trzech synów, spośród których okres dziecięcy przeżyło dwóch – Mieszko i Lambert. Księżna bez wątpienia dążyła do przekazania władzy swoim dzieciom, z pominięciem prawowitego następcy tronu. Treść Dagome iudex prowadzi do przypuszczenia, że Bolesław mógł zostać wydziedziczony i dlatego w ogóle o nim nie wspomniano. W dokumencie pojawiają się tylko określenia Dagome, które historycy jednogłośnie utożsamiają z Mieszkiem I (możliwe, że na chrzcie przyjął imię Dagobert, po popularnym wówczas świętym), oraz Ote (Oda) z synami Misico (Mieszkiem) i Lambertem.
Według części badaczy, nie doszło do wydziedziczenia Bolesława, bowiem Mieszko mógł już wcześniej dokonać podziału państwa na kilka dzielnic, z czego jedną oddał we władanie pierworodnemu. Chodzi o lata 80. X wieku, kiedy to państwo Polan podbiło ziemię krakowską. Niektórzy z naukowców uważają, że obszar ten został przekazany we władanie Bolesławowi, by wdrożył się w arkana zarządzania organizmem państwowym. W takiej sytuacji jednak co najmniej dziwne byłoby nie tylko pominięcie w Dagome iudex Bolesława, ale także nakreślenie w nim granic całego państwa, bez wzmianki o jeszcze jednym synu, który zarządza jego częścią.
Treść dokumentu sugeruje, że jego celem mogła też być próba zapewnienia osobistego poparcia i protekcji papieskiej dla drugiej żony księcia – Ody w przypadku jej regencji nad małoletnimi synami. Jeśli tak było – jak wiemy z historii – na niewiele się to zdało. Po śmierci Mieszka I w 992 r. doszło do poważnych nieporozumień w łonie dynastii panującej. Szczegóły początków tego konfliktu nie są nam, niestety, znane. Wiemy natomiast, jak mniej więcej przebiegał i jak się zakończył. Obie strony zbudowały własne stronnictwa polityczne, przy czym regentkę wsparli dwaj możni – Przybywój i Odylen. Są to pierwsi znani z imienia Polacy spoza rodu panującego wzmiankowani w kronikach. Nawet mimo ich poparcia walkę o władzę wygrał Bolesław. Nie wiemy, czy doszło do otwartego starcia zbrojnego, czy też do starannie zaplanowanej intrygi i przewrotu pałacowego. W każdym razie Oda, Mieszko i Lambert zostali wypędzeni z kraju, a Przybywój i Odylen oślepieni. Pełnię władzy w kraju przejął Bolesław.
Syndrom oblężonej twierdzy
Dagome iudex mógł też powstać w związku z niepewną sytuacją międzynarodową młodego państwa piastowskiego i troską Mieszka I o jego przetrwanie. Po niedawnym zajęciu Śląska na południowym zachodzie kraj sąsiadował z cesarstwem i jego czeskimi lennikami. Na północy zagrażali mu pogańscy Wieleci i Prusowie, na południu – wciąż półdzicy Węgrzy, a na wschodzie – groźna Ruś Kijowska. Co więcej, państwo piastowskie zamieszkiwały różne wojownicze plemiona (np. Pomorzanie), które wyczekiwały dogodnej sposobności do oswobodzenia się z zależności od Gniezna. Kraj potrzebował co najmniej kilku spokojnych lat.
Mieszko miał dobre stosunki na dworze cesarskim i był przez cesarzową Teofano traktowany jako sojusznik. Wiedział jednak, że jej pozycja polityczna regentki nad małoletnim Ottonem III jest słaba i musi ona toczyć nieustanne potyczki ze swoimi możnymi, takimi jak Henryk Kłótnik. Gdyby tenże przejął władzę, sojusz mógłby upaść. Wówczas wojowniczy margrabiowie ze wschodu mogliby znów zaatakować Państwo Gnieźnieńskie, podobnie jak uczynił to w 972 r. słynny Hodon. Okazji do rewanżu za zabranie im Śląska i ziemi krakowskiej szukali też Czesi. W zaistniałych warunkach niezbędne było znalezienie sojuszników i protektorów, którzy pomogliby ostudzić agresywne zapędy przynajmniej części sąsiadów. Mieszko mógł wskazać na papieża i to jemu powierzyć swój kraj, jako głowie Kościoła, ale też ówczesnemu, bardzo ważnemu arbitrowi w sporach międzynarodowych. Co ciekawe, miałoby to zdecydowanie większy sens niż w przypadku protekcji osobistej nad drugą żoną i jej synami. Papież był wszak daleko i nie mógł ochronić tych osób przed bezpośrednim zagrożeniem. Mógł natomiast wpływać swym autorytetem na dwory cesarski, czeski i węgierski, by powściągały swoje apetyty terytorialne i wyprawy przeciwko – bądź co bądź – chrześcijańskiemu ludowi. Ponadto już od momentu swojego chrztu Mieszko zabiegał o utworzenie własnego biskupstwa. Udało się to, a powstała w Poznaniu stolica biskupia podlegała wyłącznie papieżowi. Mimo tego nieustanne roszczenia do zwierzchnictwa nad nią wysuwał arcybiskup Magdeburga. W celu ostatecznego zażegnania tej niekorzystnej okoliczności należało dążyć do utworzenia czysto polskiej metropolii, czyli własnego arcybiskupstwa.
Państwo na fundamencie Kościoła
W ten sposób dochodzimy do trzeciej możliwej przyczyny powstania dokumentu, czyli spraw związanych z Kościołem. O ile nie wiemy, jak szczera i głęboka była wiara Mieszka I, o tyle bez wątpienia oczywiste jest, że zależało mu na krzewieniu chrześcijaństwa wśród swojego ludu. Z punktu widzenia władcy nowa wiara miała nie tylko przybliżyć miejscowych do zbawienia, ale też zapewnić stabilność państwa.
Oprócz zapewnienia nieskrępowanego rozwoju chrystianizmu kluczowe było budowanie kościołów i klasztorów. Te ostatnie, jako zajmujące się m.in. edukacją, stanowiły niezbędny element rozwijania nowoczesnej administracji w oparciu o pismo oraz system miar i wag. Upowszechniały też w kraju nowinki techniczne w rzemiośle i rolnictwie.
Z powyższych dywagacji wynika, że zawierzenie Państwa Gnieźnieńskiego opiece papiestwa mogło mieć wymiar głównie polityczny i być zimną kalkulacją, opartą na bieżącej sytuacji i zagrożeniach wiszących nad młodym, dopiero zjednoczonym księstwem. Co więcej, sporządzenie dokumentu miało miejsce w sytuacji, gdy władca znajdował się u kresu swoich dni i miał poważne obawy o najbliższe lata. Czy jednak na pewno tylko o to mogło chodzić?
Ratuj, św. Piotrze!
Sens dokumentu mógł być zupełnie inny. Kluczowa na drodze do zrozumienia jego treści wydaje się reakcja Rzymu. Gdyby oferta Mieszka miała sens czysto polityczny lub też mieszany, polityczno-religijny, papież bez wątpienia zareagowałby na nią własnym pismem. Ustosunkowałby się do prośby władcy Polan specjalną bullą, która zachowałaby się do naszych czasów, jeśli nie w oryginale, to w kopiach i odpisach, względnie w streszczeniu, jak samo Dagome iudex. Tymczasem papieskie archiwa milczą na ten temat. Nic nie wiadomo ani o bulli, ani też o jakiejkolwiek innej formie odpowiedzi. Co więcej, uwaga Deusdedita dodana w regeście, że prawdopodobnie chodzi o władców Sardynii, nakazuje sądzić, że ani on, ani jego współpracownicy nic nie słyszeli o tego typu papieskich traktatach z państwem Mieszka. W rzeczywistości kościelni urzędnicy skojarzyli ten dokument z Polską dopiero na początku XIII wieku (sic!). Dokonał tego kard. Albinus, a za jego radą papież Honoriusz III włączył treść regestu Dagome iudex do swojego zbioru.
Trudno posądzić współczesnego Mieszkowi papieża Jana XV o zlekceważenie dokumentu, dlatego też warto przemyśleć inne rozwiązanie. Brak pisemnej odpowiedzi Rzymu rodzi hipotezę, że w oryginalnym tekście Dagome iudex – którego sens mógł niechcący wypaczyć Deusdedit – władcy Polan mogło chodzić o symboliczne oddanie swojego państwa w opiekę duchową głowy Kościoła.
Umierający władca był zbyt doświadczonym politykiem, by łudzić się, że Jan XV rozwiąże piastowskie problemy dynastyczne oraz powstrzyma wrogie najazdy sąsiednich państw, także katolickich, na jego domenę (dość wspomnieć, że inwazji Hodona nie zatrzymał chrzest z 966 r.). Papież jako władca świecki niewielkiego kraju w Italii istotnie nie był w stanie mu pomóc. Mieszko mógł jednak wierzyć, że skoro oparcie się na ludzkich siłach zawodzi, oczekiwany ratunek może przynieść zawierzenie istnienia państwa przywódcy duchowemu – następcy św. Piotra.
Czy kiedykolwiek poznamy ostateczną odpowiedź na pytanie o sens Dagome iudex? Jest to wątpliwe, ale nie wykluczone. Skoro do naszych czasów przetrwał opis tego dokumentu, mogła się też gdzieś zachować jego kopia, a nawet oryginał.