Największe upowszechnienie edukacji to czas przemian społecznych, gdy Europa była świadkiem rewolucji przemysłowej oraz masowej migracji ludności ze wsi do miast. Wiek XIX jest określany wiekiem szalejącego kapitalizmu, przemysłu, wyzysku, ale także wiekiem pedagogiki i wiekiem dziecka – mówi ks. prof. dr hab. Kazimierz Misiaszek.
Artur Stelmasiak: Jaka była sytuacja społeczna dziecka w czasach starożytnych, w czasach biblijnych?
KS. PROF. KAZIMIERZ MISIASZEK: W Starym Testamencie nie ma informacji o roli dziecka w społeczeństwie, ale niewątpliwie było ono zawsze traktowane jako dar Boży, o który należy dbać. W Ewangeliach natomiast dziecko od razu zyskuje szczególne miejsce. Podejście Jezusa do dziecka było nowatorskie, zupełnie inne niż wynikało to ze zwyczaju w tamtych czasach.
A jaki był zwyczaj?
Dzieci nie miały jakichś szczególnych praw, raczej były marginalizowane w życiu społecznym, religijnym, a nawet rodzinnym. Choć w bogatszych warstwach społecznych ważny był potomek, który dziedziczy po ojcu majątek i pozycję społeczną, to jednak nie oznaczało to, że jako dziecko miał jakieś szczególne prawa.
Na czym polega więc innowacyjność Ewangelii w tym aspekcie?
Pan Jezus podniósł godność dziecka na bardzo wysoki poziom, mówił bowiem, żeby pozwolono dzieciom iść za Nim i błogosławił im. Co więcej, Jezus wskazał, że każdy, kto chce być zbawiony, powinien być jak dziecko, i że do takich należy królestwo niebieskie. Jednocześnie nadał dzieciom szczególne prawa i ochronę, bo mówił, że za zgorszenie jednego z tych małych, którzy wierzą w Niego, czeka szczególna kara. Mówił także, że kto przyjmuje jedno z tych dzieci w Jego imię, przyjmuje samego Boga.
Czy można powiedzieć, że dziecko staje się wzorem religijnych postaw?
Pełna treść tego artykułu
w wersji drukowanej
lub w e-wydaniu.