Bóg i historia

Cuda eucharystyczne – prawda czy fałsz?

Grzegorz Fels
Teolog, pedagog, publicysta

Bardzo popularne w ostatnich latach zrobiły się różnorakie rankingi. Gdyby ktoś pokusił się o zrobienie rankingu cudów Jezusa, to jestem przekonany, że na pierwszym miejscu uplasowałby się cud Jego zmartwychwstania.

Jezus podczas swego ziemskiego życia dokonał wielu cudów, te zaś nie skończyły się wraz z Jego odejściem, lecz dzieją się nadal. Są one dla nas wyraźnymi śladami Jego istnienia. Śladami, które utwierdzają nas w wierze. Współczesne cuda nie ograniczają się „tylko” do niewytłumaczalnych medycznie uzdrowień. Czasem dotyczą tak niecodziennych zjawisk jak tzw. cuda eucharystyczne. Te zaś – mówiąc fachowym, teologicznym językiem – są fizycznymi manifestacjami teologicznego rdzenia naszej wiary.

W Wielkiej Karcie Cudów Eucharystycznych, przechowywanej w Musée du Hiéron w Paray-le-Monial, we francuskiej Burgundii (znajduje się tam założone w 1880 r. Muzeum Eucharystyczne) wymienione są 132 cuda eucharystyczne, jest ich jednak znacznie więcej. Licząc od 750 r. (czyli od cudu we włoskim Lanciano), w różnych miejscach na świecie odnotowano ich już ponad 160 – a mówię tu tylko o Kościele katolickim. Należy bowiem wspomnieć, że również w siostrzanym Kościele prawosławnym miały one niejednokrotnie miejsce (głównie w XV i XVI wieku).

Grzyby i bakterie vs cud

Kościół katolicki jest bardzo ostrożny w nadawaniu jakiemuś zjawisku miana „cudu religijnego”. Możemy bowiem czasem mieć do czynienia z celowym oszustwem lub przyczyna zjawiska okrzykniętego (w dobrej wierze) przez wiernych „cudem” może mieć inne, mniej „cudowne” wytłumaczenie. Dlatego określenie danego zjawiska mianem „cudu” poprzedzają dokładne badania empiryczne oraz teologiczne. Pomyłki bowiem nadal mogą mieć miejsce.

Niemożliwe? Wspomnę tu choćby maj 2014 r., kiedy to na kilku internetowych blogach można było natknąć się na zdjęcie krwawiącej hostii z kościoła św. Patryka w Rochelle w stanie Illinois. Powodem tego zabarwienia okazały się jednak bakterie. Niemal w tym samym czasie podobne zdarzenia miały miejsce w Minnesocie (kościół św. Pawła) czy w Dallas, gdzie to, co wydawało się widoczną na hostiach „krwią”, okazało się grzybem. Również w listopadzie 2015 r. w kościele św. Ksawerego w miejscowości Kearns (diecezja Salt Lake City) zaczęła „krwawić” hostia. Początkowo była ona nawet wystawiona, a diecezja powołała komisję, która stwierdziła jednak naturalne, a nie cudowne przyczyny owego „krwawienia”.

Dlatego w przypadku, gdy Kościół uznaje coś za prawdziwy cud eucharystyczny, nie może być na to innego rozsądnego wyjaśnienia, a dowody naukowe muszą potwierdzać, że badana krew lub ciało są ludzkie.

Zadajmy sobie zatem pytanie: czy są cuda eucharystyczne potwierdzone w badaniach naukowych? Ależ oczywiście, że są!

Cud z wątpliwości

We wspomnianym tu 750 r., w małym kościele poświęconym św. Longinowi i Domicjanowi, w Lanciano, miało miejsce jedno z tego rodzaju niezwykłych zdarzeń, które przez długie lata uważano za pierwsze. Świątynią tą opiekowali się wówczas mnisi z Zakonu Bazylianów. I właśnie jeden z nich (powątpiewający w rzeczywistą obecność Chrystusa w Eucharystii), celebrując Mszę św., doznał niezwykłego przeżycia. Zobaczył bowiem, że po słowach konsekracji biała hostia nagle stała się czerwonym kawałkiem ciała, a wino przemieniło się w krew. Po niedługim upływie czasu krew z cudu eucharystycznego zakrzepła, przybierając kształt pięciu grudek o nieregularnym kształcie.

Czy to tylko piękna, stara legenda? Nic podobnego. Wspomniane grudki krwi oraz wysuszone cząstki przemienionej Eucharystii zostały umieszczone w pięknym relikwiarzu i pozostają w Lanciano do dnia dzisiejszego. Zachowały się one przez tyle wieków, mimo tego, że nie było tam nawet śladu soli czy innych substancji konserwujących stosowanych w starożytności do balsamowania lub mumifikacji.

W listopadzie 1970 r., na prośbę abp. Pacifico Perantoniego, opiekujący się dziś tym miejscem franciszkanie poddali relikwie badaniom naukowym – wcześniej tego typu badań cudów eucharystycznych nie robiono. Przebadania przemienionej relikwii podjął się wybitny specjalista – prof. Odoardo Linoli, anatomopatolog, ordynator Zespołu Szpitali w Arezzo, który poprosił o pomoc w badaniach prof. Ruggero Bertellego ze Sieny.

Kiedy pobrane z grudek próbki przetestowano, okazało się, że zawierają one hemoglobinę oraz powstającą w wyniku jej utleniania hematynę. Badana zaś krew miała grupę AB.

Z kolei o badanym zdrewniałym materiale genetycznym prof. Linoli napisał: „Tkanka jest wyraźnie natury mezodermalnej i prezentuje połączenia o charakterze syncytium”. Jej wygląd zaś jest: „typowy dla mięśnia sercowego”. Naukowcy wykazali, że zarówno krew, jak i serce należały do człowieka. Na badanej relikwii można było dostrzec naczynia krwionośne, nerw błędny i ścianę śródbłonka.

Kiedy dziesięć lat później prof. Linoli ponowił badania nad przemienioną Eucharystią z Lanciano, potwierdził znane wcześniej informacje. Zauważył ponadto, że zachowany fragment serca przeszedł proces stężenia pośmiertnego, które pojawia się 1-3 godzin po śmierci i mija po kilku dobach.

Tajemnica Sokółki i LegnicY

Od 750 r. cuda eucharystyczne miały miejsce w wielu miejscach świata – licząc tylko od drugiej połowy XX wieku odnotowano je m.in. w: Finca Betania (Wenezuela, 1991 i 1998 r.), Buenos Aires (Argentyna, 1996 r.), Tixtla (Meksyk, 2006 r.), Guadalajara (Meksyk, 2013 r.), El Espinal (Honduras, 2022 r.). Tylko w naszym kraju odnotowano ok. ośmiu przypadków, przypomnę jednak tu tylko dwa najnowsze: w Sokółce i Legnicy. Wielu z Was, drodzy Czytelnicy, zapewne jeszcze dobrze te wydarzenia pamięta.

W niedzielę 12 października 2008 r. w parafii św. Antoniego w Sokółce – niewielkim miasteczku leżącym na Podlasiu, jednemu z księży upadł konsekrowany komunikant. Ten podniósł go i umieścił w vasculum. Po Mszy św. naczynie zostało umieszczone w sejfie w zakrystii, by komunikant rozpuścił się w wodzie, co z reguły następuje po kilku, kilkunastu dniach.

Tydzień później s. Julia, eucharystka, zajrzała do sejfu i poczuła delikatny zapach przaśnego chleba. Po otwarciu naczynia zobaczyła czystą wodę z komunikantem, na środku którego dostrzegła wypukłą plamkę o intensywnej czerwonej barwie. Owa plamka przypominała fragment tkanki.

Powiadomieni księża zawiadomili o tym fakcie kurię w Białymstoku. Arcybiskup Edward Ozorowski nakazał przełożyć hostię do specjalnego naczynia i schować w kaplicy na plebanii, w celu dalszej obserwacji.

Kiedy nic (poza wyschnięciem) się nie zmieniło, w połowie stycznia 2009 r. postanowiono to zjawisko naukowo przebadać. Próbkę zbadali naukowcy z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku – prof. Maria Sobaniec-Łotowska, pracująca w Zakładzie Patomorfologii Lekarskiej, i prof. Stanisław Sulkowski, pracujący w Zakładzie Patomorfologii Ogólnej. Kiedy przyszły wyniki, okazało się, że obie te ekspertyzy były ze sobą zgodne. Naukowcy stwierdzili, że fragmenty tworzące hostię były powiązane z włóknami tkanki ludzkiej tak mocno, że przenikały się wzajemnie – jakby chleb przemienił się nagle w ciało. Widoczna na hostii plama okazała się natomiast śladem krwi grupy AB Rh+. Stwierdzono również, że nie było w tym przypadku ingerencji osób postronnych.

Wydarzenie w Sokółce zostało uznane na szczeblu diecezjalnym, a przemieniona cząstka Ciała Pańskiego jest dziś wystawiona do adoracji w tamtejszym kościele. Akta sprawy zostały przekazane do Nuncjatury Apostolskiej w Warszawie. Jest też ona badana przez Stolicę Apostolską, a obszerna dokumentacja została złożona w Kongregacji Nauki Wiary.

Minęło zaledwie pięć lat od tych wydarzeń i podobny cud eucharystyczny powtórzył się w Legnicy. W święta Bożego Narodzenia 25 grudnia 2013 r., podczas udzielania Komunii św., jednemu z księży hostia upadła na posadzkę. Włożył ją więc do naczynia z wodą i umieścił w tabernakulum. Kiedy po dziesięciu dniach sprawdzono naczynie, okazało się, że hostia nie tylko nie uległa rozpuszczeniu, ale na ok. 1/5 jej powierzchni pojawiło się ciemnoczerwone przebarwienie. Natychmiast powiadomiono o tym fakcie ówczesnego biskupa legnickiego Stefana Cichego. Powołał on komisję teologiczną oraz naukową, w skład której weszli teolog liturgista, dwóch prawników kościelnych i lekarz kardiolog Barbara Engel, będąca ordynatorem Oddziału Kardiologicznego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Legnicy.

Komisja po wstępnym zbadaniu sprawy zleciła w styczniu 2014 r. specjalistyczne badanie próbek w Zakładzie Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. Badania histopatologiczne i mikrobiologiczne wykazały, że to nie kolonie grzybicze czy bakteryjne odpowiadają za przebarwienia hostii, a widoczne w badanej próbce włókna przypominają swym wyglądem tkanki mięśnia sercowego. Badania potwierdziły też, że nikt z zewnątrz nie ingerował w zachodzące tam procesy.

Dalsze badania zlecono Zakładowi Medycyny Sądowej Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie.

Szczecińscy naukowcy jednoznacznie stwierdzili, że mają do czynienia z fragmentami mięśnia sercowego. Znaleźli też materiał genetyczny DNA, co potwierdziło ludzkie pochodzenie tkanki.

Biskup legnicki Zbigniew Kiernikowski przekazał w styczniu 2016 r. sprawę do Kongregacji Nauki Wiary, która wydała oświadczenie, że jest to „wydarzenie o znamionach cudu eucharystycznego”.

Dziś relikwie Ciała Pańskiego wystawiane są na stałe w legnickiej świątyni św. Jacka. Odwiedziłem to miejsce 8 sierpnia 2024 r. i zaskoczyło mnie, że na wystawionej w relikwiarzu hostii wyraźnie widoczna plamka krwi jest ciągle jasnoczerwona – jakby „świeża”.

Niedziela. Magazyn 8/2025

Dystrybucja

W wersji drukowanej
15 zł

koszt przesyłki zwykłej: 7 zł
koszt przesyłki za pobraniem: 15 zł

W parafiach
Telefonicznie: 34 369 43 51
Mailowo: kolportaz@niedziela.pl

Prenumerata roczna: 60 zł (przesyłka gratis)

W wersji elektronicznej
12 zł

Zamów e-wydanie

Archiwum