Kościół i Naród

Co na to wszystko powiedziałby Konarski?

Sebastian Reńca
Historyk, pisarz

To, że szkolnictwo co jakiś czas wymaga reform, nie ulega wątpliwości. Zmieniają się czasy, a wraz z nimi następuje chociażby postęp technologiczny, więc i edukacja musi się zmieniać. W gruncie rzeczy jednak ostatecznie zawsze powinno chodzić o to samo. Reforma musi mieć dwa podstawowe cele: uczeń wychodzący ze szkoły ma być wszechstronnie wyedukowany i przygotowany do życia w dorosłości.

Dzisiejsza reforma edukacji bardziej naznaczona jest jednak ideologią niż powyższymi celami i merytoryką. Za to „ministra” edukacji zarządza mniej lektur (nie będzie już wybranych książek Mickiewicza, Żeromskiego, Mackiewicza czy Prusa), brak prac domowych, okrojoną historię etc. W sprawie obecnej reformy edukacji eksperci są podzieleni: jedni wytykają jej błędy i stygmatyzację ideologią, drudzy jej przyklaskują. Jak ta reforma odbije na jakości kształcenia? O tym będzie się można przekonać za kilkanaście lat, gdy dzisiejsi pierwszoklasiści będą wychodzić ze szkół średnich lub zawodowych.

Potrzebę reformy edukacji widział w wieku XVIII ks. Stanisław Konarski, który sam krytycznie podchodził do wykształcenia, jakie zdobył w młodości. Jak można przeczytać w Encyklopedii Orgelbranda, „działalność reformatorska Konarskiego w trzech uwydatniła się kierunkach: wychowawczym, politycznym i literackim”.

Umysłowe i polityczne odrodzenie

Polska od początku XVIII wieku chyliła się ku upadkowi, który nastąpił w kolejnych trzech rozbiorach w tym samym stuleciu. Konarski widział postępującą degrengoladę, próbował jej zapobiec, chociażby postulując i wprowadzając reformę edukacji.

Michał Bobrzyński, współtwórca krakowskiej szkoły historycznej, pisał w Dziejach Polski w zarysie: „Stanisław Konarski, pijar (1700-73), który pierwszy skuteczną walkę z monopolem wychowania jezuickiego rozpoczął. Wielki ten mąż natchnął zgromadzenie swoje nowym postępowym duchem, nauczycieli wychował, książki szkolne napisał i założył pierwsze szkoły pijarskie (w Warszawie, we Lwowie i Wilnie), które garnąc ku sobie zamożniejszą młodzież nowego udzielały jej ducha. Zapoznawszy się gruntownie w licznych podróżach z ówczesną oświatą francuską i literaturą, otworzył jej Konarski szeroki przystęp do Polski, a zastosowując ją do naszych pojęć i potrzeb, pragnął naród za jej pomocą umysłowo i politycznie odrodzić, wyrzucił ze szkoły panegiryki i makaronizm, wprowadził za to studia klasyczne, historię, nauki przyrodnicze, a przede wszystkim naukę ojczystego języka, podnosił godność osobistą i narodową w młodzieży i na upadek ojczyzny otwierał jej oczy”. Dzisiejsza polszczyzna nie „makaronizmów” jest pełna, a wtrętów anglojęzycznych – jakby nie było odpowiedników polskich. Pisać zaś umieją wszyscy, ale jak? Często bez zasad, może nie tyle ortograficznych, co gramatycznych i interpunkcyjnych.

Łacina vs. angielski

Krytycy edukacji z końca XVII i początku XVIII wieku zauważali, że „w epoce tej celem szkół nie było pielęgnowanie nauk, szerzenie światła w narodzie, sposobienie młodzieży do posług i urzędów krajowych, do godnego wykonywania spraw publicznych i prywatnych. (...) Zmuszano uczniów do pisania wierszy i mów, w których zaniedbywano język ojczysty, przetykając go często makaronizmami” (Franciszek Majchrowicz, Wielka reforma szkolna ks. Stanisława Konarskiego i Komisji Edukacji Narodowej). Edukacja wówczas była szablonowa, uczono niewiele i z reguły ograniczano się do łaciny. Wypisz, wymaluj dzisiejsze czasy, wystarczy łacinę zastąpić angielskim.

Kolegium nowości

W 1740 r. Konarski założył w Warszawie nową pijarską instytucję szkolną – Collegium Nobilium. W placówce tej, jak napisał Paweł Zając oblat w pracy Stanisław Konarski przed Świętym Oficjum (1769-1771), obowiązywał „zreformowany i nowoczesny program nauczania, na wzór zachodnioeuropejskich szkół rycerskich, był adresowany do rodzin magnackich oraz zamożnej szlachty”.

Już w kolejnym roku Konarski opublikował pierwsze podręczniki służące idei reformy szkolnictwa. Były to podręcznik poprawnej wymowy, „pojmowanej jako umiejętność konstruowania wypowiedzi publicznych, służących przekonaniu odbiorcy”, oraz nowoczesny podręcznik języka łacińskiego.

Podręczniki te zaczęły wyznaczać kierunki reform edukacyjnych również w programach szkół jezuickich.

Reformator chciał odejścia od tradycyjnego wykształcenia skupionego wokół klasycznej wiedzy i umiejętności retorycznych ku szkole ogólnokształcącej, stawiającej na umiejętności praktyczne, wiedzę przydatną w życiu. Reformator stawiał bardziej na samodzielne myślenie uczniów niż na naukę pamięciową, która i tak wciąż obowiązywała, ale nie w tak dużym stopniu. Reforma Konarskiego dotyczyła nie tylko uczniów i edukacji, ale również nauczycieli, którzy wciąż byli przyzwyczajeni do starych metod nauczania.

Jak jednak zauważa jego biograf, Konarskiemu w reformowaniu wychowania młodzieży „chodziło nie o eksperymenty i walki wewnętrzne, lecz o uratowanie tonącego narodu i o wytworzenie w tym celu takiej elity, za jaką szeroki ogół mógłby nadążyć” (Władysław Konopczyński, Stanisław Konarski).

Trafnie działalność edukacyjną Konarskiego podsumował wspomniany Paweł Zając oblat, który napisał w swej pracy o reformatorze: „Ksiądz Stanisław Konarski, pijar, należał do elity intelektualnej osiemnastowiecznego państwa polsko-litewskiego. Był prekursorem oświecenia w Polsce oraz wybitnym przedstawicielem oświeconego katolicyzmu. Najważniejszym dorobkiem jego życia stało się wdrożenie reformy szkolnictwa w kolegiach pijarskich, w których wykształciło się całe pokolenie szlacheckiej młodzieży, dobrze przygotowanej do podjęcia odpowiedzialnego życia politycznego i społecznego”.

Czy kiedyś takiej laurki doczeka się obecna „ministra” edukacji narodowej? Czy przyklasnąłby jej Konarski? Szczerze w to wątpię.

Niedziela. Magazyn 5/2024

Dystrybucja

W parafiach

W wersji elektronicznej

Zamów e-wydanie

Archiwum