Historia sztuki

Boży architekt na usługach Barcelony

Ireneusz Korpyś
Historyk, publicysta

Jeden z najbardziej genialnych architektów XX wieku, dla którego sztuka była formą ewangelizacji, umierał jak nędzarz. Dziś Kościół pragnie wynieść go na ołtarze.

Antonio Gaudi był wziętym architektem projektującym najsłynniejsze budowle w Barcelonie, a jego dzieła sprawiają wrażenie, jakby nie podlegały siłom grawitacji ani regułom znanej nam euklidesowej geometrii. Mimo uznania, którym się cieszył, żył bardziej niż skromnie, do tego stopnia, że gdy uległ nieszczęśliwemu wypadkowi w wieku 74 lat, żaden ze świadków nie rozpoznał w nim wielkiego artysty, choć był w Barcelonie postacią bardzo znaną. Sagrada Família jest największym jego dziełem, któremu bez reszty poświęcił ostatnie kilkanaście lat swojego życia, zamieszkując nawet na terenie budowy. Po jego śmierci znalazły tam spoczynek jego doczesne szczątki. Bazylika, będąca wizytówką Barcelony i spuścizną tego Bożego architekta, choć nadal pozostaje nieukończona, zachwyca fantazyjnością i reprezentuje „teologię ludu Katalonii”. Tak jak artyzm samej świątyni, tak samo postać jej budowniczego pozostają nie do końca przeniknione. Jedno natomiast nie ulega wątpliwości: Gaudi był kimś znacznie więcej niż artystą – wielu widzi w nim natchnionego świętego, którego dzieła powstawały na chwałę Stworzyciela.

Dziecko epoki

Przyszły architekt Sagrada Família przyszedł na świat w czasach, które dla jego małej ojczyzny – Katalonii były pod wieloma względami fortunne, ale i burzliwe. Przywiązani do swojej odrębności Katalończycy ze wszystkich sił starali się zmniejszyć wpływy Madrytu, czego pokłosiem było zaangażowanie w spór sukcesyjny, na który nakładały się dodatkowo niepokoje społeczne związane z dynamicznymi przemianami gospodarczymi. Apogeum tych wydarzeń nastąpiło w czasie II wojny karlistowskiej, która rozgorzała na kilka lat przed narodzinami Gaudiego, ale której echa mocno pobrzmiewały w czasach jego młodości – później zresztą sam Gaudi był gorącym zwolennikiem niepodległości Katalonii. W drugiej połowie XIX wieku Katalonia stała się pionierem tej części Europy w industrializacji, co zaowocowało rozwojem przemysłu włókienniczego, stoczniowego i budowlanego. Bogacące się miasta mogły więc inwestować w infrastrukturę, a popyt na wziętych architektów zaczął rosnąć. W tym też czasie zaczęła rosnąć sława Gaudiego, który choć był dzieckiem epoki – przemian i nastrojów, które wówczas panowały – to przejawiał coś niebywałego, coś, co wyróżniało go już przy pierwszym poznaniu, a co ukształtowało się jeszcze w jego dzieciństwie.

Uśmiech losu

Antonio Placid Guillem Gaudí i Cornet urodził się 25 czerwca 1852 r. w Reus (niektórzy biografowie podają jako miejsce jego narodzin wioskę Riodoms, położoną nieopodal Reus), miasteczku posadowionym między malowniczymi górami a mającym turystyczne walory Morzem Balearskim, niespełna 100 km od Barcelony. Był piątym dzieckiem Francesca Gaudiego i Serry i Antoni Cornet i Bertran – dwoje dzieci zmarło w dzieciństwie, dorosłości dożyli Antonio, Rosa i Francesco. Rodzina Gaudiego, zarówno ze strony ojca, jak i matki, szczyciła się długimi tradycjami rzemieślniczymi, w czym talent przejawiał też Antonio. Chłopak dzieciństwo spędził w wiejskim domu w Riodoms. Sielankowa wieś dla chorowitego malca (autoimmunologiczna choroba stawów przysparzała mu wiele cierpień aż do śmierci), który ze względu na swoje dolegliwości nie miał sposobności częstszego kontaktu z rówieśnikami, była niczym ziemia obiecana – ciekawy świata Antonio chętnie eksplorował okolicę, poznając przyrodę. Zafascynował się naturą i jej fantazyjnymi kształtami do tego stopnia, że gdy dorósł, przyrodę nazywał swoją „kochanką”. Z czasem młodzieńcza fascynacja stała się inspiracją dla jego twórczości. Projektowane przez niego dzieła, jak choćby Sagrada Família, przypominają żywe organizmy, plątaniny gałęzi i pnączy, które obserwował w okolicy Riodoms. W domowym zaciszu Antonio uczył się i rozwijał talent do rysowania, a nade wszystko chłonął matczyną pobożność. Antonia wprowadziła syna w modlitwę, katechezę i czytanie Pisma Świętego. Z czasem Gaudi wypracował ściśle rygorystyczny schemat życia, którego przestrzegał do ostatnich swoich dni, a zgodnie z którym można było nastawiać zegarki – przebiegał on według stałych punktów dnia: Msza św., poranne modlitwy, Anioł Pański, wieczorny spacer po spowiedzi.

Sielanka chłopca skończyła się, gdy osiągnął 10. rok życia – stał się na tyle „dorosły”, by móc pracować, co było normą na katalońskiej wsi. Swoją pierwszą pracę rozpoczął w fabryce bawełny El Vapor Nov. Zajęcie to było wymagające i absorbowało go we wszystkie dni, również w niedzielę. Antonio w przerwie czytał książki. Pewnego dnia dyrektor fabryki przyłapał go na tym procederze. Młody Gaudi pogrążony był w lekturze książki o geometrii i zaimponował przełożonemu. Z czasem dyrektor dostrzegł, że młodzieniec przejawia niebywały talent i inteligencję. Skontaktował się więc z rodzicami, by przekonać ich o potrzebie dalszej edukacji Antonia, nawet proponował sfinansowanie jego nauki aż do matury. Ostatecznie Francesc i Antonia zgodzili się i Antonio zaprzestał pracy w fabryce. Ten właśnie moment zaważył na przyszłości hiszpańskiego geniusza architektury.

Kariera rodzi się w cierpieniu

Szkoła ojców pijarów w Reus, gdzie trafił młody Gaudi, zapewniała mu nie tylko edukację, ale i tradycyjne wykształcenie religijne, co wpłynęło na rozwój duchowy Antonia. Był częstym gościem szkolnej kaplicy i chętnie zagłębiał się w lekturę książek religijnych proponowanych przez wychowawców. Skłonny do samotności i kontemplacji Gaudi nie brylował w towarzystwie, choć uchodził za osobę miłą i lubianą. Nieśmiałość, dyskrecja, a nade wszystko powściągliwość pozostały z nim do końca życia.

Edukację Gaudi kontynuował w Barcelonie. Gdy przybył do miasta, przypominało ono wielki plac budowy. Aby zdobyć pieniądze na studia, pracował jako rysownik w biurach kilku barcelońskich architektów, tworzył szkice dekoracyjne mebli, brał też udział w pracach architektonicznych, takich m.in. jak zaprojektowanie restauracji klasztoru w Poblet. Dzięki zdobytemu doświadczeniu, gdy w 1878 r. otrzymał dyplom architekta, kończąc szkołę Escola Tecnica Superior d'Arquitectura, mógł też liczyć na pierwsze poważne zawodowe zlecenie z magistratu – zaprojektowanie latarni ulicznych zdobiących plac Królewski w Barcelonie. Prawdziwy rozgłos przyniosło mu jednak zaprojektowanie gabloty z brązu, drewna i szkła, która została pokazana na Wystawie Światowej w Paryżu, prezentującej dorobek kulturalny, naukowy i techniczny krajów i narodów świata. Dzieło to urzekło barcelońskiego przemysłowca i arystokratę hrabiego Eusebiego Güella i Bacigalupiego, który wkrótce stał się mecenasem Gaudiego. Dla młodego architekta rozpoczął się okres prosperity. Dozorując place budowy, często nawet nie wysiadał z dorożki, przekazywał robotnikom polecenia wygodnie wsparty na wyściełanym skórą fotelu powozu. Wówczas też ostatecznie wykształcił się jego oryginalny styl, w którym wykorzystywał swoje obserwacje i studia nad naturą oraz regularnymi formami geometrii. W pierwszych latach prosperity życie Gaudiego nie przypominało późniejszego, radykalnie ascetycznego, którym zasłynął – z namiętnością palił cygara, jadał w restauracjach i nosił modne, starannie uszyte ubrania. Sukcesy zawodowe nie uśmierzyły jednak osobistych tragedii. Jeszcze przed uzyskaniem dyplomu zmarł jego starszy brat, dwa miesiące później odeszła ukochana matka, a śmierć jego starszej siostry Rosy w 1879 r. uczyniła z niego jedynaka. Nieśmiały architekt nie miał też szczęścia w miłości, zakochał się dwukrotnie, jednak bez wzajemności, co sprawiło, że do końca życia pozostał celibatariuszem. Podobnie jak wielu hiszpańskich mistyków Gaudi miłość zaczął traktować jako „żywy płomień”, duchową pielgrzymkę prowadzącą do Boga, polegającą na zaprzeczeniu własnemu ja i praktykach umartwiania się. Na zawsze odrzucił towarzystwo kobiet, stał się ascetykiem pogrążonym w pracy i modlitwie. Jego przemiana nie wynikała z miłosnych niepowodzeń, jak utrzymują jego krytycy, lecz z gruntownego przemyślenia swojego życia i relacji do Boga. Po 30. roku życia Gaudi zrozumiał, czego chce: poświęcił dotychczasowe przyjemności – dobre jedzenie, ubiór, zrezygnował z otaczania się pięknymi przedmiotami, wyrzekł się wszelkich wygód i unikał wystąpień publicznych, by wieść żywot kontemplacyjny. Niczym mnich narzucił sobie surowy reżim umartwiania się i modlitwy. Przemiana ta wiązała się z podjęciem przez niego największego zawodowego wyzwania, które przerodziło się też w jego duchową krucjatę. Była nią budowa najpiękniejszej świątyni Barcelony.

Talent na chwałę Boga

W 1881 r., po wielu latach mozolnego zbierania darowizn na budowę Sagrada Família, Związek Wielbicieli św. Józefa, założony przez ekscentrycznego księgarza José Maríę Bocabellę, mógł wreszcie przystąpić do prac związanych z budową świątyni, będącej zadośćuczynieniem za grzechy popełnione przez Katalończyków. Kierownictwo robót budowlanych powierzono Francisco de Paula del Villarowi y Lozano, który pełnił wówczas funkcję architekta diecezjalnego. Zaproponował on świątynię w bardzo popularnym wówczas stylu neogotyckim, co też zostało zaaprobowane przez Bocabellę. 19 marca 1882 r. położono kamień węgielny pod budowę świątyni, jednak konflikt między Bocabellą a głównym architektem wisiał w powietrzu. Jego apogeum nastąpiło w 1883 r. – po kolejnej kłótni Villar zrezygnował ze współpracy. Kontynuowanie pracy nad Sagrada Família powierzono 31-letniemu wówczas Gaudiemu. Przez pierwszy rok realizował on budowę według planów swojego poprzednika, po czym radykalnie przekształcił projekt zgodnie ze swoim oryginalnym stylem. Zresztą projekt ten wielokrotnie był przez Gaudiego poprawiany i zmieniany. Zapytany kiedyś o źródła inspiracji Gaudi odpowiedział: „Gdzie znalazłem prototypy swoich budowli? Każde drzewo dźwiga gałęzie, one z kolei mniejsze gałązki oraz liście. A każdy pojedynczy element rozwija się wspaniale harmonijnie, od momentu, gdy stworzył go Bóg artysta”. Zgodnie z tą ideą zaprojektował on kościół Sagrada Família jako jeden żywy organizm, który wciąż się rozwija. Gaudi przeformatował fasadę świątyni, dekorując ją fantastycznymi rzeźbami.

Początkowo Gaudi dzielił obowiązki architekta Sagrada Família z innymi projektami. Był zaangażowany w kilka ważnych prac realizowanych m.in. na zlecenie swojego mecenasa Güella. Wówczas powstały: Park Güell, Pałac Güell, Dom Mili, Dom Vicensa, Dom Batlló czy krypta w Colonia Güell. Dzieła te obecnie znajdują się na Liście światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO. Wraz z kolejnymi etapami prac nad Sagrada Família Gaudi zmieniał się, dojrzewał duchowo. Krok po kroku zaczął całe swoje życie prywatne i zawodowe podporządkowywać pracy nad świątynią. Począwszy od 1914 r. rezygnował z kolejnych zleceń, oddając się bez reszty pracom nad budową świątyni. Kilka lat później już niemal nie opuszczał placu budowy. Projekt absorbował go do tego stopnia, że przestał dbać o wygląd i zdrowie, dlatego też gdy 7 czerwca 1926 r. uległ wypadkowi, został uznany za bezdomnego. Nie otrzymał natychmiastowej pomocy. Zmarł trzy dni później wskutek doznanych obrażeń. Dalsze prace nad świątynią przebiegały zgodnie z wytycznymi Gaudiego (chociaż w czasie wojny domowej plany budowy i szkice pozostawione przez Gaudiego spłonęły), jednak wskutek chronicznego braku środków finansowych budowa Sagrada Família wciąż jest nieukończona.

Gaudi inspiruje nie tylko swoją twórczością, ale i duchową postawą, dlatego od lat nie ustają wysiłki na rzecz jego beatyfikacji. 2 lutego 2000 r. Kongregacja Spraw Kanonizacyjnych udzieliła oficjalnego zezwolenia archidiecezji barcelońskiej na rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego tego Bożego architekta.

Niedziela. Magazyn 8/2025

Dystrybucja

W wersji drukowanej
15 zł

koszt przesyłki zwykłej: 7 zł
koszt przesyłki za pobraniem: 15 zł

W parafiach
Telefonicznie: 34 369 43 51
Mailowo: kolportaz@niedziela.pl

Prenumerata roczna: 60 zł (przesyłka gratis)

W wersji elektronicznej
12 zł

Zamów e-wydanie

Archiwum