Prostowanie historii

Antykatolicki terror w Hiszpanii

Prof. Grzegorz Kucharczyk
Historyk, Instytut Historii im. Tadeusza Manteuffla PAN

Gilbert K. Chesterton zauważył, że „nikt nigdy nie widział rewolucji. Motłoch wlewający się do pałaców, krew spływająca rynsztokami, gilotyna wyższa niż tron, więzienie w gruzach, lud pod bronią – te rzeczy nie są rewolucją, ale jej skutkiem. Nie można ujrzeć wiatru, można tylko zobaczyć, że wiatr wieje. Tak też nie można zobaczyć rewolucji, można tylko zobaczyć, że do niej doszło”.

Reguła opisana przez angielskiego pisarza ma zastosowanie również do Hiszpanii w pierwszej połowie XX wieku. Erupcja antykatolickiej nienawiści w czasie wojny domowej w latach 1936-39 była skutkiem głębszych, znacznie dłużej trwających procesów aniżeli tylko przejęcie władzy w tym kraju przez lewicowy Front Ludowy (koalicję lewicowych liberałów, socjalistów, anarchistów i komunistów) po wyborach parlamentarnych w lutym 1936 r. Grunt pod tę eksplozję nienawiści do Kościoła był przygotowywany długo. Należy w tym kontekście wymienić szerzenie się w tym kraju na przełomie XIX i XX wieku prądów liberalnych, mających do swojej dyspozycji wysokonakładową prasę oraz sieć komunikacji (i wpływów) w postaci lóż wolnomularskich.

Hiszpańscy liberałowie, podobnie jak ich „siostrzane” ugrupowanie w innych krajach zachodniej Europy, szermowali hasłem „rozdziału Kościoła od państwa”. Na początku XX wieku tę ideologię wojującego laicyzmu proweniencji liberalnej przejęły dynamicznie rozwijające się w większych ośrodkach przemysłowych Hiszpanii (pod tym względem prym wiodła Katalonia) ugrupowania socjalistyczne i anarchiczne. Ideologia ta żywiła się antykatolicką propagandą, przedstawiającą Kościół jako siedlisko nietolerancji, wyzysku i wszelkiego rodzaju przemocy.

Tak zasiane ziarno nienawiści przyniosło straszliwy owoc w postaci przemocy wobec Kościoła. W Barcelonie w 1909 r. w wyniku antykatolickich zamieszek (tzw. tragiczny tydzień od 26 lipca do 2 sierpnia) zniszczono ponad sześćdziesiąt kościołów i klasztorów. Zginęło sto pięćdziesiąt osób. Nieprzypadkowo te akty agresji były poprzedzone antykościelnym ustawodawstwem liberalnego rządu hiszpańskiego, który w 1908 r. – wszystko w imię liberalnej zasady: „wolny Kościół w wolnym państwie” – poddał katolickie zakony restrykcyjnej procedurze rejestracyjnej, od zakończenia której władze uzależniały wydanie zgody na dalsze funkcjonowanie konkretnych domów zakonnych.

Republika, czyli przemoc

Obalenie monarchii i proklamowanie w 1931 r. hiszpańskiej republiki tylko przyspieszyły te procesy. Ugrupowania liberalne, które przejęły władzę, wzorowały się na laickim ustawodawstwie III Republiki Francuskiej i podobnie jak francuscy laicyzatorzy zaczęły swoje rządy od wypędzenia z Hiszpanii jezuitów (żelazny punkt wszystkich antykatolickich „wojen kulturowych”) oraz wyjęły edukację publiczną spod jakiegokolwiek wpływu Kościoła. Zlaicyzowano nawet cmentarze. Wprowadzono instytucję rozwodów. Uchwalona pod koniec 1931 r. konstytucja Republiki Hiszpańskiej zatwierdzała wszystkie te antykatolickie posunięcia, wprowadzając (również na wzór francuski) zasadę „rozdziału Kościoła od państwa”, a w rzeczywistości – rozdziału społeczeństwa hiszpańskiego od katolicyzmu.

Po 1931 r. na porządku dziennym były fizyczne napaści na duchowieństwo oraz świeckich wiernych zaangażowanych w ruchy katolickie. Ta przemoc nasiliła się, gdy w 1934 r. wybory parlamentarne wygrały ugrupowania centroprawicowe, zapowiadające odejście od polityki agresywnego laicyzmu. W lewicowej prasie pisano, że młodej republice zagraża „klerofaszyzm”, który należy zwalczać wszelkimi możliwymi środkami. Jesienią 1934 r. w czasie zamieszek wznieconych przez komunistów w Asturii (północna Hiszpania) zginęło trzydziestu czterech księży i zakonników.

Rozlew krwi jeszcze przed Franco

Wybory parlamentarne w lutym 1936 r. lewicowa koalicja skupiona we Froncie Ludowym wygrała nieznacznie, zdobywając niewiele ponad 34% głosów wobec 32% głosów, które padły na centroprawicę. Od początku lewicowi deputowani w prasie i z trybuny parlamentarnej wzywali do przemocy fizycznej wobec przeciwników politycznych i Kościoła. Francisco Largo Caballero – przywódca hiszpańskich socjalistów – w czasie kampanii wyborczej w styczniu 1936 r. zapowiadał, że w Hiszpanii nadchodzi „socjalizm marksistowski, socjalizm rewolucyjny”.

Tylko między lutym a czerwcem 1936 r. doszło w tym kraju do 251 ataków na kościoły. Sto sześćdziesiąt z nich zostało całkowicie zniszczonych. Należy podkreślić, że te akty przemocy (a także terror wymierzony w przeciwników politycznych Frontu Ludowego) miały miejsce, zanim doszło do antyrepublikańskiego wystąpienia wojsk dowodzonych przez gen. Francisca Franco.

W czasie całej hiszpańskiej wojny domowej w latach 1936-39 na obszarach kontrolowanych przez siły wierne rządowi Frontu Ludowego zginęło niemal 7 tys. osób duchownych – księży, zakonników, zakonnic, kleryków. Uderza bestialstwo, które towarzyszyło ich uśmiercaniu. Na porządku dziennym było wydłubywanie oczu, obcinanie genitaliów, uszu, języka. Dochodziło do regularnego księżobójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Nie okazywano litości nawet tym, którzy zmarli całe wieki przed nastaniem w Hiszpanii republiki. W wielu kościołach wywlekano z grobów ciała księży i zakonnic i dla „zabawy” umieszczano je oparte o ściany bezczeszczonych świątyń, a oprawcy z lubością fotografowali się przy tych „zdobyczach”.

Ku sowieckiej Hiszpanii

Zważywszy na fakt, że rząd Frontu Ludowego cieszył się poparciem stalinowskiego Związku Sowieckiego, niespecjalnie dziwią te barbarzyńskie akty przemocy. Nie zaskakują również słowa, które w marcu 1937 r. wypowiedział Joé Díaz, sekretarz generalny hiszpańskiej partii komunistycznej: „W prowincjach, nad którymi panujemy, Kościół już nie istnieje. Hiszpania wyprzedziła bardzo dzieło Sowietów, ponieważ Kościół w Hiszpanii dzisiaj został unicestwiony”.

Ten scenariusz byłby bliski realizacji, gdyby wspierane przez sowieckich „doradców” wojska Frontu Ludowego wygrały wojnę domową. Jak pisał minister oświaty w rządzie republiki J. Hernández (komunista) do działającego w Sowietach Związku Wojujących Bezbożników: „Wasza walka z religią jest także naszą walką. Mamy obowiązek uczynić z Hiszpanii ziemię wojujących ateistów. Walka będzie trudna, ponieważ w całym państwie są wielkie masy reakcjonistów, którzy sprzeciwiają się przyjęciu sowieckiej kultury”.

Zwycięstwo męczenników

Za wielki obowiązek Kościoła powszechnego św. Jan Paweł II uważał spisywanie martyrologium XX wieku, tego – jak pisał – „nowego wieku męczenników”. W czasie swojego pontyfikatu dokonał wielu masowych beatyfikacji męczenników, którzy w XX wieku zginęli w Hiszpanii za wiarę. Niemal bez wyjątku były to ofiary republikańskiego terroru z lat 1936-39. W ślady polskiego papieża poszli jego dwaj następcy, którzy również wynieśli na ołtarze liczne grono hiszpańskich męczenników.

Niedziela. Magazyn 4/2024

Dystrybucja

W parafiach

W wersji elektronicznej

Zamów e-wydanie

Archiwum